Glinka Ghassoul
Kilka słów o glince Ghassoul:
wrażliwej, skłonnej do alergii, lub trądzikowej.
Glinka Ghassoul pochodzi z bardzo znanych złóż położonych w Maroku i jest uznawana jako jeden z najstarszych kosmetyków na świecie.
Jest bogata w krzemionkę i cenne pierwiastki pielęgnuje oraz wzmacnia skórę. Po wymieszaniu z wodą przybiera postać błota posiadającego właściwości myjące i odtłuszczające, absorbuje zanieczyszczenia.
Glinka ghassoul w krajach arabskich stosowana jest jako mydło, szampon, maseczka oraz używana podczas licznych zabiegów kosmetyczno-leczniczych. Jej lecznicze działanie wykorzystuje również dermatologia w walce z trądzikiem. Może być stosowana w pielęgnacji skóry wrażliwej, płytko unaczynionej i skłonnej do alergii
. Użytkowanie glinki marokańskiej pozwala zachować naturalną warstwę ochronną skóry i prawidłową pracę gruczołów łojowych.
Podstawowe właściwości:
- redukuje suchość,
- redukuje łuszczenie się skóry,
- poprawia czystość,
- absorbuje zanieczyszczenia,
- poprawia elastyczność/jędrność,
- poprawia strukturę/teksturę, wygładza.
Swoją przygodę z glinkami rozpoczęłam kilka lat temu od zakupu tej w wersji zielonej. Służy mi po dziś dzień, ponieważ dobrze radzi sobie z problematyczną cerą trądzikową. Używałam także białej, a teraz przyszedł czas na Ghassoul - która z resztą ciekawiła mnie już od dawna.
Zdecydowałam się na zakup proszku, a z tego co zdążyłam się zorientować, sprzedawana jest także w formie płatków. Sposób przygotowania obu jest taki sam - dodajemy do glinki taką ilość wody, aby uzyskać gęstą konsystencję śmietany, taką którą uda nam się rozprowadzić na skórze. Do aplikacji używam typowego pędzla do nakładania podkładu (ja przeznaczyłam do tego typu produktów mój pędzel z Hakuro).
Przy zakupie glinki zwróćcie uwagę na to, aby była w 100% naturalna, bez żadnych dodatków !
Tak jak wspomniałam wcześniej glinka służy mi głównie do oczyszczania twarzy. Do takiej glinki możemy dodać wg uznania własne produkty, które akurat mamy pod ręką np.: miód, sok z cytryny, olej migdałowy, arganowy, mleko itp. Ja najczęściej nakładam na moją cerę glinkę wymieszaną jedynie z wodą (niegazowa, butelkowana). Ważna informacją, którą chciałabym z Wami się podzielić (pisałam już o niej wiele razy na blogu) jest taka, że do przygotowania wszelkich glinek zabronione jest używanie metalowych łyżek, podstawków, mieszadełek itp. Starajcie się sięgać po drewniane bądź plastikowe naczynia.
Glinkę nakładam na około 20 minut, omijam oczywiście okolice oczu i ust. Ważne jest aby nie dopuścić do zaschnięcia jej na skórze, musi być cały czas wilgotna. W tym celu, w momencie kiedy zaczynacie odczuwać dyskomfort, spryskajcie glinkę wodą termalną bądź hydrolatem. Dobrym rozwiązaniem jest także zrobienie sobie maseczki w czasie kąpieli w wannie, ciepło wytworzone w łazience sprawi, że glinka będzie wolnej wysychać.
Glinkę zmywam palcami, bądź kiedy używam jej jako peelingu - rękawicą Kessa. Zmywanie jest lekko uciążliwe, ponieważ glinka brudzi zlew, zwykle trzeba później troszkę posprzątać po tego typu rytuałach.
Moja cera po użyciu glinki jest niesamowicie wygładzona, lekko rozjaśniona i - co w zasadzie dla mnie najważniejsze - oczyszczona. Nie jest to "skrzypiące" oczyszczenie jak przy mydle Aleppo, ale glinka radzi sobie równie dobrze. Fakt, że pomaga w walce z trądzikiem - przyznaję, mi jednak nie pomaga na tyle abym mogła odłożyć wszelkie inne produkty na niedoskonałości. Jest to bardzo dobry produkt do walki ze zmianami skórnymi, u mnie radzi sobie także z wągrami na nosie. Przyspiesza likwidację powstałej zmiany trądzikowej, likwiduje też przesuszony naskórek. Po zmyciu glinki, skóra bardzo dobrze przyjmuje produkty pielęgnacyjne. Jestem obecnie w czasie zmiany produktów pielęgnacyjnych, ale z Ghassoul nie rezygnuję, będę jej nadal używała - raz w tygodniu.
Tak wygląda na skórze:
W internecie znajdziecie mnóstwo przepisów i pomysłów na wykorzystanie glinek.
Przykładowo może być używana jako:
- szampon do mycia włosów lub dodatek do szamponu (wyczytałam, że stają się one wtedy błyszczące, miękkie i sprężyste),
- peeling (wygładza naskórek, likwiduje suchość skóry),
- maseczka (oczyszcza, ujędrnia, wygładza),
- mydło (oczyszcza),
- okłady błotne na wybrane partie ciała (wykazuje działanie antycellulitowe, detoksykujące),
- pasta do zębów (myje, oczyszcza, odświeża oddech).
Ja moją glinkę kupiłam w sklepie internetowym. Z dostępnością tego typu produktów raczej nie ma problemów, warto wybrać miejsce z naturalnymi produktami. Za 200 g produktu zapłaciłam niecałe 19 zł.
Używacie glinek? :-) Która jest Waszą ulubioną?
Lubię glinki szczególnie w formie maseczek :-)
OdpowiedzUsuńKocham glinki, ghassoul też lubię ale lepiej jednak sprawdza się u mnie zielona:)
OdpowiedzUsuńWe Wrocławiu glinkę można kupić w Mydlarni Wrocławskiej albo w sieci sklepów Organique
OdpowiedzUsuńnie mialam jej :)
OdpowiedzUsuńwiolka-blog.blogspot.com
Nie odważyłabym się chyba użyć glinki jako pasty do zębów.
OdpowiedzUsuńJa również! :) Zastanawiam się czy dobrze przeczytałam ...
UsuńDobrze, dobrze. :) Takie zastosowanie również istnieje. Ja też nie używałam jej pod tym kątem. :)
Usuńuwielbiam tę glinkę, miałam Organique teraz mam Logona. Ja dodaję do niej najczęściej odrobinkę olejku, nie wysycha tak szybko:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam glinki, do tej pory miałam z kilkoma styczność ;)
OdpowiedzUsuńTę muszę koniecznie wypróbować :)
nigdy jeszcze nie używałam samej, czystej glinki, zawsze kupuję gotowe maseczki na jej bazie, ostatnio uwielbiam też produkty do mycia twarzy na bazie glinki, więc chyba czas najwyższy zainwestować w taki słoiczek i zacząć samodzielnie kombinować ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam glinki i chętnie kiedyś jej sprobuję;) u mnie fajnie tuż po takiej maseczce sprawdza się czysty olej arganowy, świetnie się wchłania i nawilża:)
OdpowiedzUsuńStosuję obecnie odżywkę z glinką i świetnie sprawdza się na mojej skórze głowy. Jestem ciekawa jakby się sprawdziła ghassoul, bo wygląda na to że znakomicie ;) Będę musiała spróbować.
OdpowiedzUsuńOstatnio namiętnie używam glinki zielonej. Fantastycznie się u mnie sprawdza ^^
OdpowiedzUsuńBardzo lubię glinki, tej dawno nie używałam :)
OdpowiedzUsuńParę razy używałam glinek i bardzo byłam zadowolona :) Co do różu to numer 40 dostałam ;)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam stosować glinki tej jeszcze nie miałam i z chęcią bym przetestowała
OdpowiedzUsuńNie miałam jej, ale ogólnie lubię glinki, głównie żółte i zielone ;p
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam żadnej glinki. Chyba czas nadrobić zaległości!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - WingsOfEnvy Blog
:)
Koniecznie muszę ja kupić:)
OdpowiedzUsuńMoją ulubioną glinką jest żółta.
OdpowiedzUsuńAle i ghassoul nie pogardzę- dla mnie mogłaby się nazywać liftingująco-napinająca, bo na mnie tak działa. Z tym, że nie jest to nieprzyjemne ściągnięcie skóry tylko fajna (czasowa oczywiście) poprawa napięcia skóry.
Teraz mam pół kilo tej glinki, więc przetesuję ją na lewo i prawo. Kupiłam na synesis przy promocji -41% i się opłacała. A wcześniej za parę zł mniej kupiłam 50 g w mydlarni u franciszka.