piątek, 29 maja 2015

My Secret: Chalky Matt - 241 Violet

O różowym lakierze My Secret z serii Chalky Matt pisałam już tutaj: klik!. Jeśli nie miałyście okazji, to zapraszam Was do zapoznania się z moją opinią. Dzisiaj pokażę Wam jeszcze jeden odcień, który znajduje się w mojej kolekcji lakierów matowych.


My Secret: Chalky Matt - 241 Violet






Jako pierwszy do mojej kolekcji wpadł odcień różowy o nazwie "240 Kredowy Matt Pink", ale to właśnie na tym w kolorze rozbielonego fioletu, zależało mi bardziej. Jestem zadowolona z obu odcieni i efektu końcowego jaki można nimi osiągnąć. Jako, że w pierwszej części wpisu podałam Wam link do recenzji wersji różowej, tak więc teraz zajmę się tylko i wyłącznie fioletem.


Chalky Matt - 241 Violet 

Nr 241 to niewątpliwie udany kolor. Ma fantastyczny, liliowy odcień i pięknie prezentuje się na paznokciach. Ładnie pokrywa płytkę, a dla uzyskania pełnego krycia potrzebuje nałożenia dwóch cienkich warstw. Zaraz po aplikacji przypomina zwykłą, klasyczną emalię z połyskiem, dopiero po chwili możemy zaobserwować jak powstaje matowe wykończenie. Lakier szybko zasycha, dlatego dobrze jest nie przedłużać czasu aplikacji. Rozprowadza się bezproblemowo, nie barwi płytki podczas zmywania. Trochę gorzej jest z trwałością, gdyż szybko ścierają mi się końcówki.

*Zaznaczam, że lakiery Chalky Matt pochodzą z tegorocznej edycji limitowanej.


Pojemność: 10 ml
Cena: 6,99 zł 
Dostępność: Drogerie Natura



Macie w swojej kolekcji lakiery matowe Chalky Matt?

wtorek, 26 maja 2015

Dove: Odżywcze żele pod prysznic z formułą NutriumMoisture™

Przystąpiłyście już do akcji Narodove Piękno? :-) Zobaczcie jak wiele osób poparło działania marki Dove, która wraz z Ambasadorką Dorotą Wellman, chce zwrócić uwagę na kobiece piękno - zarówno wewnętrzne jak i to zewnętrzne. Często porównując się do wyretuszowanych kobiet spoglądających z okładek czasopism, nie doceniamy samych siebie - zmieńmy to! Więcej info tutaj: klik! Dzisiaj chciałabym pokazać Wam kilka żeli pod prysznic dostępnych obecnie w ofercie wyżej wymienionej firmy i powiedzieć, jak można przetestować za darmo jeden z wybranych przez siebie produktów pod prysznic.



Dove: 
Odżywcze żele pod prysznic z formułą NutriumMoisture™ 





Jak już wcześniej wspomniałam, dzisiaj będę rozprawiać o żelach pod prysznic z formułą  NutriumMoisture™ czyli z  unikalnym połączeniem składników odżywczych naturalnie występujących w skórze. Mimo, że na co dzień zdarza mi się sięgać po produkty Dove (antyperspiranty, balsamy do ciała) to przyznaję, że jeśli chodzi o produkty myjące tej marki - miałam dość długą przerwę. 

Opakowanie każdego z powyższych żeli pod prysznic, to miękka, plastikowa, stojąca butelka. Jest poręczna i wygodna w użyciu, nie wyślizguje się z ręki. Szkoda, że nie można postawić jej "do góry nogami", bo w przypadku zużywania końcówki produktu byłoby to korzystniejsze.


Kosmetyki zaskoczyły mnie bardzo gęstą, kremową konsystencją. Łatwo rozprowadzić i spienić je na skórze. Są łagodne w działaniu, ale odpowiednio myją i pielęgnują naskórek, już po pierwszym prysznicu z użyciem tych produktów, można zauważyć różnicę w stanie skóry. Jest gładka i miękka, przyjemna w dotyku. Zwykle nie wymagam zbyt wiele od tego typu preparatów, stawiam na zapach i dobre oczyszczanie, ale - serio - te żele to krok dalej. Pielęgnują, nawilżają, wygładzają. Działanie jest zauważalne gołym okiem. Oczywiście nie zastąpią dobrego balsamu nawilżającego, ale na przykład w moim przypadku, zaraz po kąpieli, nie muszę od razu sięgać po jakiś produkt, który zniweluje uczucie ściągnięcia skóry. Tutaj czegoś takiego nie ma. Dodatkowo nie podrażniają, nie powodują swędzenia, można stosować je zaraz po goleniu. Pozostawiają skórę świeżą i pachnącą. 

Posiadam cztery wersje zapachowe i przyznam szczerze, że ciężko jest mi zdecydować, która przemawia do mnie najbardziej. Jeżeli kojarzycie produkty tej marki, to będziecie w stanie wyobrazić sobie jej aromatyczną bazę, gdyż produkty Dove mają charakterystyczny dla siebie kremowy zapaszek. Zaskoczeniem są jednak połączenia jakie tutaj zastosowano, przykładowo poniższa pistacja z magnolią bądź mandarynka z gardenią tahitańską, tego jeszcze nie było! :-) Poniżej przytoczę Wam pokrótce, za co odpowiada dana gama produktów: 


Go Fresh to seria o energetycznym, świeżym zapachu, 
Gentle Exfoliating - połączenie peelingu i żelu do mycia ciała.
Purely Pampering gwarantuje odprężenie i relaks, 
natomiast 
Deeply Nourishing - głębokie nawilżenie.



PURELY PAMPERING 
z kremem pistacjowym i magnolią




DEEPLY NOURISHING 
głęboko nawilżający






GO FRESH 
mandarynka i gardenia tahitańska




GENTLE EXFOLIATING 
peelingujący żel pod prysznic






* Żele występują w trzech pojemnościach: 250, 500 i 750 ml. Na powyższych zdjęciach widzicie buteleczki mieszczące 250 ml produktu.




Dostępność: markety, drogerie, internet
Cena: ok. 16 zł / 500 ml



Jeżeli również macie ochotę na przetestowanie jednego z produktów do mycia marki Dove, to musicie się pospieszyć. Na tej stronie dowiecie się o szczegółach akcji: klik! W skrócie: należy zakupić wybrany żel po prysznic, zachować paragon, wypełnić formularz (opinia o produkcie) i to wszystko. :-) W ten sposób otrzymacie zwrot pieniędzy za zakup kosmetyku. Akcja trwa do 31 maja.





Lubicie żele pod prysznic marki Dove? :-)

poniedziałek, 25 maja 2015

Co kupiłam w Rossmannie w promocji -40% na pielęgnację?

Jeszcze dzisiaj i jutro możecie skorzystać z kolejnej akcji zniżkowej, która obowiązuje w Rossmannie. Jeszcze do niedawna mogłyśmy nabyć kolorówkę w bardzo okazyjnej cenie -49%, teraz możemy zaoszczędzić parę groszy w portfelu wybierając kosmetyki do pielęgnacji twarzy.



Co kupiłam w Rossmannie w promocji -40% na pielęgnację?






Na brak kosmetyków z pewnością nie mogę narzekać. Po raz kolejny postanowiłam postawić na rozsądek i kupiłam tylko to, co aktualnie jest mi najbardziej potrzebne. Bardzo zależało mi na zakupie kosmetyków marki Ava, ale okazało się że w moim Rossmannie ich nie ma. Szkoda, bo chciałam zapoznać się zmarką ze względu na ciekawe składy, o których czytałam wcześniej w internecie. Myślałam też nad przetestowaniem olejków Evree, ale były już wykupione...


Każdy z poniższych kosmetyków jest dla mnie swego rodzaju nowością, gdyż mimo, że kojarzę je z widzenia, to nie miałam wcześniej z nimi do czynienia.


Ostatnio skończył mi się krem pod oczy, a że zależy mi na odpowiedniej pielęgnacji tej sfery, to wybrałam certyfikowany kosmetyk naturalny z kompleksem naturalnych składników marki Alterra. Jest to wersja z winogronem (bio) i białą herbatą (bio), w składzie znajdziemy również m.in. kwas hialuronowy i olejek oliwkowy. Cenię sobie markę Alterra za przemyślane produkty, które nie zawierają sztucznych barwników, substancji konserwujących, silikonów, parafiny i innych produktów na bazie olejów mineralnych. Ze zniżką kosztował tylko 5,39 zł.






Drugi kosmetyk, który wpadł do mojego koszyka, to emulsja oczyszczająca - Granat BIO tej samej marki, co powyższy krem. Kupiłam ją głównie ze względu na to, że ostatnio zmagam się z mocnym przesuszeniem skóry. Ten produkt ma bardzo ciekawie wyglądający skład, został stworzony na bazie łagodnych substancji pochodzenia roślinnego. Kombinacja składników, jaką tu zastosowano to m.in. : aloes bio, granat bio, masło shea bio. Jestem już po pierwszym użyciu, zdziwiła mnie jednak konsystencja produktu. Nie jest żelowa, a taką wolałabym tutaj zobaczyć. Wygląda jak rozwodnione mleczko do demakijażu, nie pieni się na skórze (nawet używany wraz z elektryczną szczoteczką). Podczas oczyszczania, miałam na sobie delikatny i niepełny makijaż, dlatego prawdziwe testy jeszcze przede mną. Za ten produkt zapłaciłam 5,10 zł.






Potrzebowałam też łagodnego toniku do przemywania i odświeżania twarzy. Nie przepadam za marką Ziaja, ale postanowiłam dać szansę wersji z ogórkiem, ponieważ jako jeden z niewielu toników drogeryjnych dostępnych w Rossmannie nie zawierał składników, których nie toleruje moja cera. Zwykle sięgam po hydrolaty, wody różane bądź tworzę toniki domowej roboty. Tym razem zdecydowałam się wybrać gotowy produkt. Ogórkowa receptura nie zawiera alkoholu, a to jest dla mnie sprawą kluczową. Produkt kosztował 4,50 zł.





Jak widzicie, zdecydowałam się na produkty z niższej półki, nieprzereklamowane, z przyjemnymi składami. Zobaczymy jak sprawdzą się w praktyce. Jeśli chodzi o kremy, to niebawem przedstawię Wam nową pozycję, która lada chwila znajdzie miejsce w mojej kosmetyczce, dwu-fazowców nie lubię, a w świecie płynów micelarnych uwielbiam Be Beauty z Biedronki (produkowany przez  podwrocławską Tołpę).
W najbliższym czasie zmieni się nieco moja pielęgnacja twarzy, postaram się wrzucić jakiś post z aktualizacją. :-)



Koniecznie napiszcie mi na jakie produkty zdecydowałyście się tym razem! :-)

piątek, 22 maja 2015

ShinyBox: Kobiecy Szyk || Maj 2015

Powoli docierają do nas majowe Shinyboxy stworzone przy współpracy z marką Venezia. Część z Was już je dostała, pewnie niektóre wciąż jeszcze czekają na wizytę kuriera. Ja już zdążyłam zaglądnąć do zawartości pudełka o nazwie "Kobiecy Szyk". Jesteście ciekawe co znalazło się pod pokrywą kartonika?


ShinyBox: 
Kobiecy Szyk || Maj 2015









Majowe pudełko zawiera 7 elementów. Jako prezent dla subskrybentek bądź dla osób, które zdecydowały się zamówić pakiet dołączono prezenty w postaci dodatkowego kosmetyku. W standardowej wersji boxa znalazły się 4 produkty pełnowymiarowe, jedna miniatura, gratis (maseczka do twarzy) i prezent (lusterko). Nadprogramowo trafił mi się jedwab w spray'u do stóp i antyperspirant w tabletkach.













Bardzo ucieszyłam się z obecności gąbeczki naturalnej typu Konjac, którą dostarczyła znana mi marka Yasumi. Od dawna chciałam ją wypróbować. Trafiła mi się jednak wersja Collagen, a zdecydowanie bardziej przydałaby mi się "Green Tea", "Pure" bądź "Bamboo Charcoal". Nie mniej jednak wypróbuję ją i jak się polubimy, to pomyślę nad zakupem takiej, która będzie bardziej dopasowana do mojego profilu cery. Jeżeli chodzi o pielęgnację, to najbardziej ciekawi mnie oczywiście krem Thalion z morskimi liposomami, który ma zapewnić optymalne nawilżenie. Do boxów trafiła miniatura w tubce o pojemności 15 ml. Balsam Aronia marki Beauty Naturalis podaruję mojej Mamie, gdyż przyda jej się produkt wzmacniający naczynka - dołożę ten produkt do prezentu na zbliżające się święto, z pewnością się ucieszy. Byłam również ciekawa jakie odcienie kolorówki trafią do mojego pudełka. Lakier do paznokci Indigo, to klasyczna czerwień, bardzo ładnie się prezentuje, zobaczymy jak z jakością. Jeżeli chodzi o pomadkę Mariza, to dostałam kolor 02. Nie miałam wcześniej do czynienia z takim odcieniem, dlatego sama jestem ciekawa czy będzie mi w nim do twarzy [ (chociaż powątpiewam ;) ]. Na chwilę obecną mogę jedynie powiedzieć, że bardzo ładnie pachnie. Jako gratis otrzymałam siarkową maseczkę antytrądzikową od Barwy i dodatkowo jedwab w spray'u marki No 36 (chętnie wypróbuję) oraz antyperspirant w tabletkach Pharmacy Labolatories (nie jadam takich rzeczy). Odnośnie lusterka nie wypowiadam się... Liczyłam, na coś zamykanego, ładniejszego solidniejszego.  




Majowe pudełka Shinybox są jeszcze dostępne, 
znajdziecie je tutaj: klik!

W przyszłym miesiącu ShinyBox obchodzi trzecie urodziny! Obiecują, że będzie wyjątkowo i zaskakująco. The Birthday Edition można już zamawiać, o tutaj klik! Ja jestem ciekawa, a Wy? :-)



Co sądzicie o "Kobiecym Szyku"?

czwartek, 21 maja 2015

Lily Lolo: Flawless Matte Powder (Matowy sypki puder mineralny)

Puder matujący, to jeden z podstawowych kosmetyków wchodzących w skład mojej kosmetyczki. Obok podkładu i korektora, ważnym elementem dla mnie jest wykończenie makijażu, gdyż moja cera dość szybko zaczyna się świecić. Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam puder o naturalnym, krótkim i przyjaznym składzie.


Lily Lolo,
Flawless Matte Powder (Matowy sypki puder mineralny)








Opis Producenta:


Flawless Matte to wyjątkowy kosmetyk matujący. Doskonale sprawdza się jako naturalna baza pod podkład lub też jako nieskazitelne wykończenie makijażu. Ten puder o właściwościach absorbujących sebum zabezpiecza skórę twarzy przed nadmiernym świeceniem. Świetnie sprawdza się również jako mineralna baza pod cienie.  

- nie zawiera drażniących substancji chemicznych, nanocząsteczek, parabenów, tlenochlorku bizmutu, talku, sztucznych barwinków i konserwantów 
- bezzapachowy 
- lekki i niezwykle drobno zmielony, co gwarantuje wyjątkową trwałość makijażu 
- optyczna redukcja drobnych zmarszczek i niedoskonałości cery 
- 100% naturalny
- może być używany przez wegetarian i wegan.



Opakowanie transparentnego pudru Flawless Matte nie odbiega kolorystycznie i wizualnie od pozostałych produktów tej marki. Czarna nakrętka z widocznym logo, biała podstawa i wygodny dozownik w formie sitka - to cechy charakterystyczne dla słoiczków Lily Lolo. Flawless Matte ma pojemność 7 gram, jest produktem bezzapachowym i w 100% naturalnym. Pewnie ciekawi Was, co wchodzi w skład tego kosmetyku. Spieszę z odpowiedzią. :-) Możliwe, że będziecie zdziwione, bo Flawless Matte to połączenie tylko i wyłącznie dwóch składników - glinki porcelanowej i miki. Według Producenta to wystarczy, aby stworzyć idealny produkt matujący.

Do nakładania pudrów matujących używam pędzli typu kabuki. Ten od Lily Lolo, który pokazywałam Wam kiedyś na blogu (klik!), świetnie się do tego nadaje i jest uniwersalny, ponieważ możemy aplikować nim także podkład. We wrześniu stuknie rok, od kiedy pierwszy raz po niego sięgnęłam. Muszę przyznać, że jest trwały i solidny gdyż do tej pory bardzo dobrze mi się nim pracuje.

Wróćmy do tematu notki. Puder aplikuję standardowo - wysypuję niewielką ilość na spodek, w proszku zanurzam pędzel, nadmiar strzepuję z powrotem do opakowania i tym, co pozostało na włosiu omiatam twarz. Producent zaleca używać Flawless Matte jako bazę (pod podkład) bądź jako produkt wykańczający (na podkład). Ja jestem zwolenniczką drugiej opcji.

Proszek jest bardzo drobno zmielony, nałożony w odpowiedniej ilości nie bieli twarzy tylko ładnie stapia się z kolorystyką skóry. Nie tworzy uczucia ściągniętej czy obciążonej cery, w ogóle nie czuć go podczas noszenia makijażu, jego formuła jest bardzo lekka. Produkt matuje moją skórę, ale wymaga poprawek, gdyż nie jest to efekt długotrwały (w moim przypadku wytrzymuje około 3 godzin). Puder nie tworzy efektu "płaskiego matu" dlatego jeżeli lubicie produkty mocno matujące, to raczej nie będziecie z niego zadowolone. Nie mniej jednak dobrze wygląda na twarzy, zabezpiecza skórę przed nadmiernym świeceniem, optycznie wygładza, cera nie wygląda w nim sztucznie, a pory zostają zmniejszone. Nie ma możliwości aby zapchał naszą skórę, nie zaobserwowałam też aby wysuszał. Naturalny skład i wydajność zdecydowanie zasługują na pochwałę. Przyczepię się jedynie do wysokiej ceny, podobny produkt możemy stworzyć samodzielnie, dużo niższym kosztem.






Skład: Kaolin, Mika.



Dostępność: Costasy
Cena: 72,90 zł / 7 g




Miałyście już okazję używać pudrów z oferty Lily Lolo? Który sprawdził się najlepiej?

poniedziałek, 18 maja 2015

Świt Pharma: Exclusive, SPA dla dłoni - rękawiczki

Niedawno opisywałam regenerująco-nawilżające skarpetki (klik!), nadszedł czas opowiedzieć o rękawiczkach. Jest to produkt, który działa na zasadzie wyżej wspomnianego produktu do stóp. Producent zapewnia, że podczas używanie rękawiczek zafundujemy sobie intensywną kurację nawilżająco-ujędrniającą.



Świt Pharma,
Exclusive, SPA dla stóp - rękawiczki






Opis Producenta:


SPA dla dłoni w postaci rękawiczek nasączonych kompleksem aktywnych składników to innowacyjna i niezwykle  intensywna kuracja nawilżająco-ujędrniająca stworzona z myślą o 
profesjonalnej pielęgnacji Twoich dłoni.  

Składniki aktywne:  
Kwas hialuronowy 
Kolagen 
Proteiny kaszmiru 
Masło shea 
Witaminy E i F.




Na początku zamieszczę grafikę, która obrazuje instrukcję obsługi rękawiczek:





W zasadzie cały wstęp recenzji mogłabym przekopiować z mojego wpisu odnoszącego się do skarpetek, gdyż zarówno w przypadku opakowania jak i sposobu aplikacji mamy do czynienia dokładnie z tym samym. Wewnątrz kartonika umieszczono saszetkę, w której znajdują się dwa białe, nasączone kompleksem aktywnych składników płaty. Należy nałożyć je na dłonie, a następnie przy pomocy dołączonych naklejek, zwęzić produkt, do odpowiedniego rozmiaru. Są duże, dlatego każdy będzie mógł pozwolić sobie na ich użycie. Seans z rękawiczkami trwa 20-30 minut, dlatego polecam wybrać ciekawy film w telewizji czy na YT, albo nałożyć wcześniej maseczkę na twarz bądź włosy, aby dobrze wykorzystać czas. Są jednorazowe, dlatego po zakończeniu kuracji, płaty należy wyrzucić do kosza.

Po ściągnięciu rękawiczek, ewentualne pozostałości preparatu należy wmasować w skórę aż do momentu całkowitego wchłonięcia. Efekt jaki uzyskujemy poprzez użycie tego produktu, to miękka i wygładzona skóra. Dłonie są nawilżone i nie wymagają już stosowania innych preparatów. Moje dłonie nie wymagają szczególnego traktowania, nie wiem więc, jak rękawiczki sprawdziłyby się u osób z problematyczną skórą. Powyższy wynalazek, podobnie jak wcześniej opisywane przeze mnie skarpetki oceniam jako gadżet, po który można sięgnąć raz na jakiś czas, podczas organizowania domowego SPA. Jednocześnie uprzedzam, że taki sam efekt można uzyskać sięgając po dobrej jakości krem do rąk.


Dostępność: drogerie, internet
Cena: 14 zł / opakowanie




Stosowałyście już takie rękawiczki?

wtorek, 12 maja 2015

ShinyBox: Viosenna Metamorfoza || kwiecień 2015 - recenzja

Kwietniowe pudełko przetestowane, zbliża się termin wysyłek majowej edycji opatrzonej nazwą "Kobiecy szyk", więc najwyższy czas na co miesięczną garść mini recenzji. Pierwszy wpis traktujący o "Viosennej Metamorfozie" jest tutaj: klik! Jeśli ktoś przegapił - to zapraszam.


ShinyBox: 
Viosenna Metamorfoza || kwiecień 2015 - recenzja







W kwietniu, Shinybox przygotował i ukrył w pudełkach (o bardzo przyjemnej kolorystyce!aż 6 produktów pełnowymiarowych i trzy próbki w saszetkach. Marki, które znalazły się wewnątrz boxa to: Theo Marvee, Biolaven Organic, Glazel (dwa produkty), Dove. 1000 pierwszych Klientek, które zdecydowaly sie na zakup "Viosennej metamorfozy" otrzymały w prezencie produkt od Pharmacy Labolatories (biało-żółty kartonik na zdjęciu). Box powstał we współpracy z Vitalią, która dołożyła od siebie kod dostępu, który uprawniał do przystąpienia online do specjalnie skomponowanej diety z odpowiednio dobranym treningiem na 7 dni. Skorzystała z niego moja siostra, która pragnie zgubić jeszcze kilka kilogramów.


1. BIOLAVEN - żel do mycia twarzy


To nowość na rynku, której byłam bardzo ciekawa. Pisałam Wam już wcześniej, ale jeśli do kogoś ta informacje nie dotarła - Biolaven to marka produkowana przez wszystkim nam znaną, polską firmę  Sylveco. Żel umieszczono w opakowaniu z poręczną pompką. Produkt pięknie pachnie, pieni się umiarkowanie. Ładnie oczyszcza i odświeża buzię. Z pewnością poświęcę mu osobną notkę, gdyż  uważam, że jest to kosmetyk wart uwagi.


DOVE - Odżywczy żel pod prysznic z mleczkiem kokosowym i płatkami jaśminu


Przyznaję - miałam długą przerwę, jeśli chodzi o żele pod prysznic tej marki. Produkt zaskoczył mnie bardzo gęstą, kremową konsystencją, żaden z ostatnio używanych przeze mnie żeli nie mógł się taką pochwalić. Przy użyciu gąbki z łatwością można spienić kosmetyk na powierzchni skóry. Ładnie pachnie i dobrze myje. Skóra po prysznicu z tym produktem jest miękka i przyjemna w dotyku. Żel FM Group z lutowego pudełka okropnie wysuszał moją skórę, w przypadku Dove nic takiego nie miało miejsca.


THEO MARVEE -Tonik do twarzy


Powyższy produkt od samego początku był dla mnie zagadką. Marka zupełnie mi nie znana, konsystencja, która bądźmy szczerzy - w niczym nie przypomina toniku do twarzy i jeszcze te świecące drobinki... Byłam ciekawa co to za wynalazek. Tonikiem nałożonym na wacik kosmetyczny, przecieram wcześniej dokładnie oczyszczoną skórę twarzy. Produkt ładnie tonizuje, łagodzi, nieco nawilża i intensywnie odświeża. Ma mocno wyczuwalny zapach, który mi osobiście przeszkadza, zdecydowanie bardziej wolałabym go w wersji bezzapachowej. Co do kwestii rozświetlenia - na twarzy jest subtelne. To dobrze, bo gdyby było bardziej widoczne, to moja przetłuszczająca się cera nie byłaby zadowolona.

Pharmacy Labolatories - Antyperspirant


Fajnie, że produkt pojawił się w boxie, ale jeszcze go nie używałam. Blokerów używam jedynie latem, a i to nie co roku. W czerwcu 2014, za sprawą Shinyboxa, odkryłam świetnie działającą Rexonę Maximum Protection i to właśnie do niej planuję powrócić jak temperatura za oknem jeszcze trochę się podniesie. Zastanawiam się czy nie podarować powyższego antyperspirantu mojemu Tacie, myślę, że zrobiłby z niego dobry użytek.


GLAZEL VISAGE - Cień sypki


Kiedy pierwszy raz, zdjęłam wieczko słoiczka tego cienia miałam mieszane uczucia. Kolor zawierający multum błyszczących drobinek to odcień zupełnie niedopasowany do mnie. Nie lubię takiej latarki na powiekach. Niby może służyć do akcentowania kącików oczu i jako rozświetlacz - można próbować. Ja swój egzemplarz podarowałam siostrze, której ten cień od razu przypadł do gustu. Nie używa go jednak do oczu tylko akcentuje kości policzkowe.



GLAZEL VISAGE- Kamuflaż



Mam w swojej kolekcji jeden kamuflaż. Jest to marka Catrice i pisałam o nim na blogu. Fajnie byłoby trafić na godnego uwagi zastępcę. Glazel nie podołał wyzwaniu już na samym początku. Powód? Zdecydowanie za ciemny odcień dla mojej karnacji. 






Ta edycja pudełek została całkowicie wyprzedana. Zachęcam Was do przyjrzenia się majowej zapowiedzi boxa, gdyż pudełka na kolejny miesiąc (pod nazwą "Kobiecy Szyk") można jeszcze zamawiać. W okolicy połowy maja rusza pierwsza wysyłka!  
Więcej informacji na ten temat znajdziecie na www.shinybox.pl i ich Funpage'u. :-)  




Który kosmetyk najchętniej byście przetestowały? :-)

poniedziałek, 11 maja 2015

Świt Pharma: Exclusive, SPA dla stóp - skarpetki + WYNIKI

Czas na wyłonienie Zwycięzcy rozdania! :-) Równo trzy tygodnie czekałam na Wasze zgłoszenia. Do zgarnięcia był zestaw kosmetyków od Świt Pharmy. Ja już wiem do kogo powędruje nagroda. Na dole, pod zapisem moich odczuć odnośnie skarpetek do stóp powyższej marki, umieszczę imię i nazwisko Laureatki. Tymczasem zapraszam Was do zapoznania się z treścią mojej recenzji.



Świt Pharma,
Exclusive, SPA dla stóp - skarpetki + WYNIKI








Opis Producenta: 

SPA dla stóp w postaci skarpetek nasączonych kompleksem aktywnych składników to innowacyjna
niezwykle intensywna kuracja regenerująco-nawilżająca stworzona z myślą o profesjonalnej pielęgnacji Twoich stóp. 
Zawarte w składzie masło shea posiadające substancje tłuszczowe, witaminy E i F sprawia, że zniszczona skóra stóp szybciej się regeneruje, odzyskuje gładkość i staje się odpowiednio odżywiona. Masło shea wyraźnie wygładza, zmiękcza i nawilża suchy, popękany i zrogowaciały naskórek stóp oraz pięt.
 Olejek z drzewka herbacianego, działa antybakteryjnie i przeciwgrzybiczo na skórę stóp. 
Mięta pieprzowa posiada właściwości dezodorujące i odświeżające. Poprawia kondycję naskórka, wygładza go i uelastycznia, zmniejsza potliwość stóp, likwidując nieprzyjemny zapach
Proteiny kaszmiru sprawiają, że skóra staje się gładka, miękka i elastyczna. Obecny w składzie mocznik o właściwościach silnie nawilżających, zmiękczających i regenerujących poprawia gładkość i jędrność skóry a także zapewnia jej odpowiednie nawilżenie. 




Kilka słów odnośnie tego produktu zamieściłam już na blogu. Miało to miejsce przy recenzji marcowego ShinyBoxa, w którym znalazłam owy specyfik. Dzisiaj chciałabym poświęcić mu troszkę więcej uwagi i opisać go szerzej. 

Tutaj zamieszczam grafikę obrazującą instrukcję obsługi:





Kartonik, w którym umieszczono produkt zawiera część informacji odnoście preparatu, resztę umieszczono na ulotce znajdującej się wewnątrz. Po jego otwarciu, przechodzimy do wyciągnięcia części właściwej, czyli srebrnej saszetki (widoczna powyżej) - to właśnie w niej znajdują się tytułowe, regenerująco-nawilżające skarpetki. Występują one w formie białych, materiałowych płatów. Ich rozmiar jest bardzo okazały, co zasługuje na stwierdzenie iż są uniwersalne - każdy będzie mógł pozwolić sobie na ich użycie. W zestawie dołączono dwie naklejki, za pomocą których zwęzimy produkt do odpowiedniego rozmiaru. Skarpetki nakładamy na 30 minut, dlatego polecam przygotować sobie książkę, albo wybrać ciekawy film w telewizji gdyż przemieszczanie się w nich jest bardzo niekomfortowe. Są jednorazowe, dlatego po zakończeniu kuracji, płaty należy wyrzucić do kosza.

Efekt po zastosowaniu produktu to wygładzona i miękka skóra, odświeżona, zrelaksowana. Uważam, że jest to preparat dedykowany raczej do zadbanych stóp, spektakularnych efektów nim nie osiągnięcie. Osoby borykające się ze zrogowaciałym naskórkiem, będą musiały zdecydować się na któryś z dostępnych zabiegów mechanicznych. Dzięki zawartości takich składników jak: masło shea, gliceryna, mocznik, proteiny kaszmiru - skóra wydaje się być nawilżona i ukojona. Przyznaję, że podobny efekt można uzyskać przy pomocy dobrej jakości kremu do stóp, więc nic nowego nie zostało odkryte. Przewagą aplikowania kremu będzie również czas - z pewnością zdąży wchłonąć się szybciej aniżeli pół godzinna kuracja powyższymi płatami. Nie mniej jednak, uważam, że skarpetki to fajny wynalazek, oceniam je jako gadżet, po który można sięgnąć raz na jakiś czas podczas urządzania sobie domowego SPA.




Dostępność: drogerie, internet
Cena: 14 zł / opakowanie. 





Na koniec obiecane wyniki rozdania. W zabawie wzięło udział 106 Obserwatorów bloga. Niestety, nagroda jest tylko jedna, więc jeśli tym razem Wam się nie powiodło - zapraszam do zaglądania tutaj w poszukiwaniu kolejnych konkursów z nagrodami. Za jakiś czas na pewno coś się pojawi. Zwyciężczynią rozdania zostaje...






Weronika, czekam na Twoje dane adresowe do wysyłki nagrody. Proszę o wysłanie mejla z adresu, który podałaś w zgłoszeniu - chcę uniknąć sytuacji ewentualnego podszywania się pod Ciebie osób postronnych. Na Twoją odpowiedź czekam do czwartku tj. 14.05.2015 r. 




Używałyście już tego typu skarpetek? :-)

czwartek, 7 maja 2015

Co kupiłam w Rossmannie w promocji -49% ?

W Rossmannie trwa ostatnia tura promocji, w której można nabyć kosmetyki kolorowe ze zniżką -49%. Obecnie zniżką objęte są produkty do ust i paznokci. Mimo, że planuję wybrać się jeszcze po jakieś lakiery do malowania paznokci i będę polować dodatkowo jeszcze na jeden odcień szminki, to postanowiłam pokazać Wam, co do tej pory wybrałam dla siebie.



Co kupiłam w Rossmannie w promocji -49% ?







Wiem, że wiele z Was korzystając z oferty przed jaką postawił nas Rossmann, zrobiło ogromne zapasy kolorówki. Ja jednak postawiłam na zdrowy rozsądek i kupiłam tylko to, czego faktycznie potrzebowałam. Pokusa była duża, ale wolę na bieżąco kupować kosmetyki. Powodów jest kilka. Po pierwsze w czasie tych obniżek w sklepach panuje ogromny chaos, ciężko znaleźć produkt, który nie był wcześniej przez kogoś otwierany (swoją drogą okropne jest zachowanie co po niektórych kobiet w czasie tego typu akcji).  Po drugie mam swój prywatny zbiorek kosmetyków, do którego co jakiś czas wpada coś nowego i taki stan rzeczy mi odpowiada. A po trzecie - Rossmann robi tego typu akcję co kilka miesięcy, więc spokojnie mogę zużyć to co mam, zanim przygotuję sobie następną listę zachcianek.

  • Eveline, Art Scenic, Korektor 2 w 1 kryjąco - rozświetlający, kolor 04 light


W pierwszym tygodniu promocji kupiłam tylko korektor pod oczy marki Eveline. Art Scenic był szeroko polecany w internecie, dlatego zdecydowałam się dać mu szansę. Ma jaśniutki, beżowy, neutralny kolorek. W domu mam jeszcze Loreal True Match i kamuflaż z Catrice, które mi odpowiadają dlatego nie potrzebowałam nic więcej.

Przyglądałam się też podkładom, ale jak zwykle zrezygnowałam. Bardzo lubię minerały i to one od paru ładnych lat towarzyszą mojemu makijażowi. Jeśli skończę aktualnie nadpoczęte słoiczki, to zdecyduję się na kolejne proszki, tym bardziej, że za oknem coraz cieplej, niedługo nadejdą upały. Nie chcę w tym okresie nakładać na twarz płynnych fluidów, które nie służą mojej cerze. Rozświetlaczy nie używam, a róży mam kilka. Właściwie żałuję tylko, że nie zdecydowałam się na jakiś bronzer.



  • Lovely, Pump Up Curling Maskara, 
  • Max Factor, 2000 Calorie

Po tygodniu zniżek na produkty do cery, nadszedł czas na produkty do oczu. Zdecydowałam się tylko na dwa tusze do rzęs. Jeden to klasyk, który jest ze mną od wielu lat - Max Factor 2000 Calorie, a drugi to żółty egzemplarz z Lovely. Czytałam o nim dużo dobrego, a jakoś wcześniej nie po drodze było mi przetestować tę maskarę. Teraz będę miała okazję.

Miałam jeszcze chęć na miękką, czarną kredkę i po namyśle zdecydowałam się na Maybelline Master Drama Kohl Liner. Wybrałam się po nią w ostatni dzień zniżek, niestety zostały tylko dwie, przy czym obie miały złamany rysik, bo ktoś nieumiejętnie próbował się do nich dobrać. Oczywiście zrezygnowałam z zakupu. Nawet lepiej, bo na następny dzień przypomniało mi się, że już jakiś czas temu chciałam kupić kredki Emily z Golden Rose.

Na zdjęciu nie uwieczniłam popularnego eyelinera z Wibo. Zużyłam już wiele opakowań tego produktu, zupełnie zapomniałam zabrać go ze sobą na "sesję zdjęciową". ;-)






  • Rimmel Lasting Finish, 070 Airy Fairy
  • Astor Matte Style Lip Lacque, 205 All About Style
  • Wibo Glossy Tempation nr 5




Jeszcze do 10.05 trwa promocja na kolorówkę do ust i paznokci. Na razie zdecydowałam się na zakup trzech pomadek (jedna Wibo jest dla siostry). Zdecydowałam się na sławną już Rimmel Lasting Finish w kolorze 070 Airy Fairy, Astor Matte Style Lip Lacquer w odcieniu 205 All About Style i Wibo Glossy Tempation nr 5. Chciałam kupić również tę z numerkiem 3, ale nie było, więc zrobię jeszcze jedno podejście jutro bądź pojutrze.

Mam w zamiarze kupić również lakiery do paznokci, ale także bez szaleństw. Muszę przejrzeć mój kuferek, zrobić rozeznanie i wyrzucić to, co nie nadaje się już do użytku. Na dniach planuję uzupełnić braki.





(Rimmel Lasting Finish, 070 Airy Fairy)


(Astor Matte Style Lip Lacquer, 205 All About Style)


  (Wibo Glossy Tempation nr 5)




Na koniec pokażę jak wyglądają pomadki, roztarte na skórze. Niby szminki z Rimmela i Wibo mają podobny odcień, ale w rzeczywistości ta z Rimmela jest bardziej różowawa od koleżanki, mniej błyszcząca i ma mocniejsze krycie. Na razie tyle. Resztę swatchy wrzucę, jak będę pokazywać pozostałe łupy (już głównie lakierowe + mam nadzieję dostać trójeczkę z Wibo), bo wczoraj nie zdążyłam wszystkiego sfotografować.








A Wy co upolowałyście dla siebie? :-)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...