poniedziałek, 31 marca 2014

Alverde: Glanz - Shampoo Zitronenblüte Aprikose (Szampon nabłyszczajacy z kwiatem cytryny i morelą)

Dawno temu pokazywałam Wam na łamach bloga odżywkę z serii "morela - kwiat cytryny" marki Alverde. Kosmetyk bardzo dobrze służył moim włosom, miło go wspominam. Jeżeli chcecie poczytać o nim coś więcej, to tutaj jest odnośnik do recenzji: klik!
Tym razem opowiem Wam o szamponie z tej samej serii.


Alverde,
Szampon nabłyszczajacy z kwiatem cytryny i morelą





Opis producenta:


Nowoczesna receptura szamponu z ekstraktem z cytryn i moreli zapewnia włosom głęboki blask. Dodatkowo włosy są nawilżone i gładkie w dotyku, łatwo je rozczesać.
Szampon przeznaczony dla każdego rodzaju włosów. 


 Produkt przebadany dermatologicznie, bez konserwantów, silikonów, olejów mineralnych, emulgatorów PEG, oparty na roślinnych składnikach z kontrolowanych upraw.  Produkt wegański.


Opakowanie to stojąca, miękka, plastikowa tubka posiadająca dozownik w formie niewielkiego otworu. Szampon jest przezroczysty, ma półpłynną konsystencję.
Pojemność: 200 ml.



Przede wszystkim ta seria kosmetyków zachwyca mnie swoim świeżym zapachem i bardzo dobrym składem. Aplikacja jest łatwa i przyjemna. Szampon świetnie pieni się na moich włosach, łatwo też go spłukać. Dobrze radzi sobie z myciem i oczyszczaniem, nie plącze włosów, nie obciąża ich, nie wysusza. Moje włosy po umyciu tym szamponem są czyste, miękkie, wygładzone, nie elektryzują się. Produkt działa łagodnie, nie zawiera SLS, barwników, silikonów, parabenów czy konserwantów. Nadaje włosom delikatny, przyjemny zapach. Producent zapewnia, że powyższy kosmetyk zapewnia kosmykom głęboki blask - na moich włosach, przy regularnym użytkowaniu, zaobserwowałam bardzo delikatny efekt nabłyszczenia.
Jestem z niego bardzo zadowolona, polecam (podobnie jak odżywkę z tej samej serii, o której wspomniałam na początku postu).

Skład:



Dostępność: np. DM, sklepy z chemią niemiecką, internet.
Cena: ok. 8 zł / 200 ml




Jaka jest Wasza ulubiona seria kosmetyków Alverde? :-)    

czwartek, 27 marca 2014

Dermedic: Hydrain 3 Hialuro, Płyn micelarny H2O

Markę Dermedic poznałam dawno temu, a to za sprawą jednego z ShinyBox-ów. Przez pewien czas, pojawiały się tam ich pełnowymiarowe produkty, dzięki temu mogłam przetestować kilka z nich. Zapraszam Was na recenzję hypoalergicznego płynu micelarnego H20, to już moje drugie opakowanie.



Dermedic, 
Hydrain 3 Hialuro, Płyn micelarny H2O



Opis producenta:


Płyn micelarny H2O zmywa makijaż i wszelkie zanieczyszczenia, pozostawiając uczucie świeżości i czystości - micele estrów kwasów tłuszczowych `przyciągają` zanieczyszczenia bez potrzeby nadmiernego tarcia skóry wacikiem. Nie podrażnia oczu - hypoalergiczny - czystość, jaką daje woda termalna 
nie powoduje podrażnień. Nie wysusza skóry - Hyaluronic Acid - kwas hialuronowy, kompleks Hydroveg VV - zmiękczają i utrzymują nawilżenie warstwy rogowej skóry. Nie zatyka porów. Nie pozostawia filmu na skórze. 
Zawiera wodę termalną ze źródeł Uniejowa. 


Opakowanie to stojąca, przezroczysta buteleczka z zamknięciem na klik. Produkt płynny, nie lepi się w kontakcie ze skórą. Ma delikatny zapach. Pojemność: 200 ml.





Z chęcią używam płynów micelarnych. To właśnie nimi zastąpiłam - dawno temu - wszelkie inne produkty do zmywania makijażu i usuwania zanieczyszczeń nagromadzonych w ciągu dnia na skórze twarzy. Są łatwe w użyciu, charakteryzują się odpowiednim działaniem, zwykle są delikatne.

Płyn Hydrain3 Hialuro docelowo przeznaczony jest do suchej i odwodnionej skóry. Zamknięty jest w przezroczystym, wygodnym opakowaniu, dzięki któremu możemy na bieżąco kontrolować zużycie kosmetyku. Ma przyjemny, świeży zapach, delikatny, nienachalny, niedrażniący. Płyn bardzo dobrze zmywa makijaż, odpowiednio radzi sobie z kolorówką oka i ust (zaznaczę jednak, że niektórych maskar nie zmywa u mnie w 100%) . Działa delikatnie, nie zaobserwowałam aby powodował wysuszenie czy jakiekolwiek podrażnienie cienkiej okolicy oczu. Nie pozostawia tłustej otoczki na powierzchni twarzy ani nie ściąga skóry - i za to ogromny plus, bo czasem i takie produkty się zdarzają. Jest hypoalergiczny, zawiera wodę termalną, mocznik, kwas hialuronowy. Ogólnie rzecz biorąc skład jest krótki i dobry, bez parabenów. Podczas jego używania stan mojej cery nie pogorszył się.
Dobrze sprawdza się przy odświeżaniu i oczyszczaniu skóry w ciągu dnia.
Ja jestem z niego zadowolona, jednak uważam, że standardowa cena jest trochę za wysoka.


Skład:





Dostępność: apteki, internet, drogerie
Cena: ok 20 zł/ 200 ml (ale polecam polować na okazje, często w SuperPharmie można go kupić za 10 zł).



Znacie ten produkt? :-) 

wtorek, 25 marca 2014

BingoSpa: Maska błotna do twarzy z zieloną glinką

Już dawno temu zielona glinka na stałe zagościła w mojej pielęgnacji. Cenię sobie jej działanie, które łatwo jest dostrzec. Dobrze wpływa na kondycję mojej skóry. Zwykle wybieram czyste glinki, sypkie, które należy samemu przygotować tuż przed aplikacją. Dzisiaj o maseczce zawierającej naturalne błoto z Morza Martwego, zieloną glinkę, tlenek cynku i olejek miętowy.


BingoSpa,
Maska błotna do twarzy z zieloną glinką







Opis producenta:

Naturalne składniki mineralne zawarte w błocie z Morza Martwego wspomagają terapię trądziku, wyprysków i łojotoku - oczyszczają skórę, absorbują nadmiar sebum, zawężają pory, łagodzą podrażnienia; pozostawiają skórę miękką, gładką i zrelaksowaną.  
 Dzięki tym cudownym składnikom maska błotna BingoSpa  oczyszcza skórę z nagromadzonego sebum, przywraca jej naturalne pH, 
ściąga nadmiernie rozszerzone pory, łagodzi stany zapalne, zmniejsza skłonność skóry do powstawania zaskórników. 



Maska znajduje się w zakręcanym słoiczku. Posiada gładką, lekką, ale zwartą konsystencję musu, ma barwę szaro-zieloną i niedrażniąco pachnie ziemistym błotkiem. 
Pojemność: 150 ml.




Produkt dzięki swej zwartej, delikatnej, gładkiej konsystencji łatwo, równomiernie nałożyć na skórę. Wydobycie go z opakowania za pomocą szpatułki czy też zwyczajnie - palcem, nie stanowi problemu gdyż słoiczek ma duży otwór. Maseczka nałożona na twarz w odpowiedniej ilości nie spływa z niej. Zawsze jednorazowo nakładam nieco większą ilość produktu, z pewnością nie jest to cieniutka warstwa.
Najczęściej zmywam ją (ciepłą wodą) po około 10-15 minutach, jak zaleca producent. Jej usunięcie z powierzchni skóry jest dużo łatwiejsze niż przy standardowych, sypkich glinkach.
Tuż po zaaplikowaniu produktu na cerę, daje się odczuć delikatny, przyjemny chłodek, pewnie za sprawą obecności olejku miętowego. Użycie maseczki sprawia, że skóra jest oczyszczona, a pory zmniejszone. Od razu daje się wyczuć wygładzenie i to, że skóra jest bardziej miękka, odświeżona. Łagodzi podrażnienia. Podoba mi się dobór składników aktywnych w tym kosmetyku - ich obecność dobrze wpływa na moją cerę, wspomaga leczenie niewielkich zmian skórnych, jeśli takowe się pojawią. Pozostając dalej w temacie składu dodam, że przeszkadza mi obecność parabenów, poza tym - nie mam jej nic do zarzucenia.
Jest bardzo wydajna, wystarczy na długo.


Skład:




Dostępność: markety (szukajcie np. w Tesco, Auchan) internet, sklep BingoSpa: klik! 
Cena: ok. 12 zł / 150 ml




Co sądzicie o tym produkcie?

poniedziałek, 24 marca 2014

Francuskie poduszeczki - przepis

Macie ochotę na coś słodkiego? :-) Pewnie wiele z Was kojarzy te ciastka, można je zakupić w różnych wariantach smakowych, w wielu cukierniach. Ja polecam zrobić je w domu, przygotowanie jest bardzo łatwe, a samodzielne zrobienie porcji takich słodkości wychodzi korzystniej cenowo.


Francuskie poduszeczki




Składniki:
- ciasto francuskie
- 1 jajko
- dżem
- owoce 


Przygotowanie:
1. Wyciągnąć ciasto francuskie z opakowania i rozłożyć na papierze do pieczenia. Pociąć na kwadraty/prostokąty (mi za standardowej wielkości ciasta wychodzi 8 sztuk, 4 duże i 4 nieco mniejsze). 

2. Połowę z nich należy posmarować białkiem ubitym na pianę. 

3. W pozostałych kwadratach/prostokątach wyciąć kółka (przy użyciu kieliszka, mniejszej szklanki, bądź foremki do ciastek). Elementy z dziurką należy ułożyć na pełnych kwadratach/prostokątach, lekko docisnąć.

4. Wierzch ciastek posmarować żółtkiem jajka. 

5. Piec ok. 12 minut w piekarniku nagrzanym do 200 'C.

6. Wypiek wyjąć z piekarnika. Jeżeli środek mocno wyrósł można go lekko przycisnąć łyżeczką do dna, aby powstały otwory na dodatki.

7. Układamy dżem, owoce, w moim przypadku - dżem malinowy niskosłodzony, mandarynki, kiwi.




Dobre rady:
1. Ułóżcie ciastka w odpowiednich odstępach na papierze do pieczenia aby mogły swobodnie wyrosnąć.
2. Zamiast dżemu możecie użyć budyniu.
3. Podstawowy płat ciasta można delikatnie posypać cukrem (bądź cukrem pudrem) - będzie słodsze.
4. Całość można polać roztopioną czekoladą. 



Smacznego! :-)

czwartek, 20 marca 2014

ShinyBox FIT & SHAPE - słówko o kwietniowej edycji

Od teraz dzięki Ambasadorkom marki ShinyBox - Wy, Czytelniczki naszych blogów - będziecie mogły jako pierwsze otrzymywać informacje dotyczące rozpoczęcia sprzedaży każdej z kolejnych edycji boxów. :-)

Przed momentem otrzymałam wiadomość od zespołu SB, że już dzisiaj ruszyła sprzedaż nowych pudełek!


Hasłem przewodnim kwietniowej edycji jest FIT & SHAPE, gdyż powstała ona z myślą o osobach dbających nie tylko o urodę, ale także o zdrowy i aktywny tryb życia. 
Już dziś można go zamówić na: klik!




Dla tych, które nie widziały marcowej edycji wklejam poniżej zdjęcie jej zawartości. Pełna notka tutaj.






Jesteście ciekawe co znajdzie się w FIT & SHAPE? :-) Macie już jakieś pomysły na temat tego co chciałybyście zobaczyć w takim boxie? 

środa, 19 marca 2014

ShinyBox - marzec 2014 The Style Experience by Domodi & ShinyBox

Zawartość tej edycja pudełka jest rewelacyjna! :-) Bez dwóch zdań - według mojej oceny - to najlepiej skonstruowane pudełko ShinyBox jakie dotychczas mi się trafiło. Sam fakt, że zostało wyprzedane już w przedsprzedaży świadczy o tym, że podpowiedzi dotyczące kosmetyków umieszczane przez zespół SB na ich funpage'u skusiły wiele Dziewczyn! Jesteście ciekawe co znalazłam w środku?

The Style Experience by 
Domodi & ShinyBox









Tym razem i ja - jako Ambasadorka marki - otrzymałam produkty, które trafiają do Subskrybentek. Dzięki temu, możecie za pośrednictwem mojego bloga dowiedzieć się, jaki produkt znalazłby się w Waszym boxie, gdybyście wykupiły subskrypcję (czyli z góry opłacony pakiet pudełek). Więcej informacji dotyczących korzyści z takiego zakupu znajduje się tutaj.


W marcowym pudełku ukryto 2 pełnowymiarowe produkty i trzy mniejsze, ale uwaga uwaga! Nie są to drobne miniaturki, a sporej pojemności kosmetyki, zobaczcie same!


Balneokosmetyki Malinowy Zdrój
Żel do twarzy
produkt pełnowymiarowy
28 zł / 200 ml


Original Source
Żel pod prysznic
produkt pełnowymiarowy
9 zł / 250 ml


Bioderma
Sebium Pore Refiner Krem
Opakowanie 15 ml (pełnowymiarowe ma 30)
60 zł / 30 ml


Organique
Biała glinka
Opakowanie 100 ml (pełnowymiarowe opakowanie ma 200ml)
30 zł / 200 ml


Delawell
Zmysłowy Srcrub solny
Opakowanie 100 ml (pełnowymiarowe opakowanie ma 260 ml)
39 zł / 260 ml



Subskrybentki dodatkowo otrzymały:

Pakiet próbek kosmetyków marki  Chlochee 
(100% naturalnych składników, surowce posiadają certyfikaty Ecocert) 


Żel eksfoliujący z 8 % kwasem glikolowym marki Paula's Choice (lub Płyn eksfoliujący z 2 % kwasem salicylowym (BHA) ) 
lub BB Cream marki SYIS.




Dodatkowo 200 Użytkowniczek otrzymało tarbę od Domodi.




Nie mogłam doczekać się swojego pudełka dlatego - przyznaję - już wczoraj zajrzałam na oficjalny FunPage ShinyBoxa aby dowiedzieć się co dokładnie skrywa marcowa edycja. Wszystkie kosmetyki bardzo mi się podobają, na tle konkurencji, która wypadła w tym miesiącu duuużo słabiej, ShinyBox - błyszczy. :-)

Wszystkie produkty z wielką chęcią przetestuję, moja Siostra, z którą często dzielę się kosmetykami, będzie musiała obejść się smakiem. :-) ShinyBox w tym miesiącu nas rozpieścił. :-) Samo opakowanie prezentuje się pięknie i stanowi świetną ozdobę. Chętnie wrzucę do niego moje drobiazgi i postawię na toaletce. Pudełko jest wypełnione po brzegi. Sama nie wiem z czego cieszę się najbardziej. :-)

Bardzo ciekawi mnie żel do twarzy marki Balneokosmetyki, czytałam w internecie, że dziewczyny sobie chwalą ten produkt. Idealnie pasuje do mojej cery (mieszana) dlatego już dzisiaj żel będzie miał swoją premierę.
Żel pod prysznic od Original Source ma bardzo świeży i soczysty zapach dojrzałego ananasa, to edycja sezonowa, jeszcze jej nie miałam, a z chęcią wypróbuję.
Organique dorzuciło od siebie czystą glinkę. Jestem glinkomaniaczką, i uważam, że tego typu proszku nigdy dość. :-) Głównie sięgam po zieloną bądź ghassoul, ale białej też zdarzyło mi się używać. Super, że po raz kolejny ta marka pojawia się w SB.
Tyle wspaniałości opisałam, a to jeszcze nie koniec. :-) Dalej mamy scrub solny do dłoni, stóp i ciała od Delawell. Prezentuje się bardzo fajnie, jest zbity, posiada mnóstwo małych kryształków soli, podejrzewam, że może być bardzo skuteczny.
Cenię sobie kosmetyki marki Bioderma - cieszę się, że jeden z nich pojawił się w tym zestawie. Mowa o kremie korygującym, który poprawia wygląd skóry, oczyszcza i zwęża pory.
Przetestuję również żel z kwasem glikolowym 8% (wolałabym wersję z k.salicylowym BHA ale trafiła mi się AHA, nie otworzyłam jeszcze pudełeczka, może któraś z Was chciałaby się wymienić?) od Paula's Choice (bardzo się cieszę tylko trochę żałuję, że taki produkt nie pojawił się w okresie jesień/zima) i próbki marki Clochee - opis kosmetyków bardzo mnie zaciekawił i chętnie sprawdzę ich działanie.

W boxie znalazłam kupon rabatowy na kosmetyki Clochee, którym chciałabym się z Wami podzielić, bo wydaje mi się, że jest uniwersalny dla wszystkich ShinyGirls:


Bon wartościowy na kwotę 30 zł do zrealizowania w sklepie www.clochee.com za zakupy powyżej 150 zł. Kod rabatowy: 30za150 (ważny do 30.04.2014.

Jest też coś od Balneokosmetyki:
30 zł zniżki przy zakupie za minimum 100 zł. Zniżkę odbierz na www.balneokosmetyki.pl, podczas składania zamówienia wpisz hasło: shinybox



Testy przede mną, ale pierwsze wrażenie: REWELACJA! Ekipa ShinyBoxa spisała się fantastycznie, jestem bardzo zadowolona z zawartości tego pudełka. :-) Moja Siostra już żałuje, że nie zdecydowała się na zakup marcowej zawartości.


To jeszcze nie wszystko. :-) Ambasadorki w tym miesiącu dostały również możliwość przetestowania i zrecenzowania zestawu do kąpieli marki Anatomicals. :-)





Tym razem nie mogę Was zaprosić do zakupu tego pudełka, gdyż zostało bardzo szybko wyprzedane.
Jeśli natomiast interesują Was archiwalne edycje to są jeszcze dostępne: tutaj
Śledźcie ich FunPage aby nie przegapić informacji o kwietniowej ofercie SB. :-)

ShinyBox obecnie ma promocję na grudniowe pudełko za 39 zł, więcej info tutaj: 
pudelko z peelingiem Organique: klik!, pudełko z tonikiem Organique: klik!





Którego produktu jesteście najbardziej ciekawe? ;-)

wtorek, 18 marca 2014

BingoSpa: Peeling Salt Dead Sea Salt & cotton extract (peeling z solą z Morza Martwego)

Tym razem przychodzę do Was z recenzją peelingu marki BingoSpa. Pochodzi z serii "zabieg SPA" i zawiera sól z Morza Martwego i ekstrakt z bawełny.


BingoSpa, 
Peeling Salt Dead Sea Salt & cotton extract



Opis producenta:

 Peeling BingoSpa pomaga pozbyć się z powierzchni skóry martwych komórek naskórka, odsłaniając jaśniejszą i zdrowszą skórę. Poprawia również mikrokrążenie - po jego użyciu skóra ma natychmiast ładniejszy koloryt i jest gładsza. Ponieważ peeling oczyszcza ją głębiej niż zwykłe mycie, jest dzięki temu lepiej przygotowana na wchłanianie substancji aktywnych zawartych w preparatach BingoSpa. Ekstrakt z bawełny regeneruje, wzmacnia i i odbudowuje naturalną barierę lipidową naskórka. Działa przeciwzapalnie, łagodzi podrażnienia i
 likwiduje uczucie
 nieprzyjemnego napięcia skóry.


Peeling mieści się w dość dużej, miękkiej butelce ze srebrną nakrętką. 
Konsystencja sucha, sypka, zmielona. Pojemność: 580g.




Nie ukrywam, ten produkt zaskoczył mnie swoim wyglądem. Nigdy wcześniej nie miałam peelingu, który byłby całkowicie wyzbyty żelowej czy kremowej konsystencji. Po otwarciu wieczka butelki moim oczom ukazało się coś na wzór suchego piasku o bardzo małych, drobnych, białych ziarenkach. Nie są one ostre, ale nie są też delikatne, poziom ścierania określiłabym jako: średni (może nawet trochę niżej). Zapach jest delikatny, nieduszący, ale... Przypomina mi trochę proszek do prania.
Nie za bardzo wiem jak go używać. W kontakcie z wodą ziarenka kosmetyku po chwili rozpuszczają się, więc nie ma mowy o dłuższym masażu skóry. Zdarzało mi się zmoczyć ciało pod prysznicem po czym nasypać porcję peelingu na gąbkę i to z jej pomocą wykonywałam okrężne ruchy masujące. Peeling wygładza i zmiękcza skórę, jednak nie jest to działanie spektakularne. Nie zauważyłam podrażnienia czy wysuszenia naskórka.
Sól zdecydowanie bardziej sprawdziła się przy kąpieli w wannie bądź podczas moczenia nóg. Nadaje wodzie pachnący aromat, zmiękcza (na drugim miejscu w składzie znajduje się mocznik), myje, delikatnie wygładza, odświeża. Przygotowuje skórę na przyjęcie kolejnych kosmetyków pielęgnacyjnych. W tej roli oceniłabym kosmetyk jako zadowalający. 
Ale jako peeling... Sama nie wiem. Może źle go używam?





Dostępność: markety (szukajcie np. w Tesco, Auchan) internet, sklep BingoSpa: klik!
Cena: 12 zł / 560g



Używałyście peelingu o podobnej strukturze? Byłyście zadowolone? Jak go używacie?

poniedziałek, 17 marca 2014

MUA: Blusher - SHADE 3 (róż do policzków)

Róż do policzków jest idealnym wykończeniem makijażu twarzy. Potrafi ożywić koloryt cery, rozświetlić, podkreślać kości policzkowe, sprawdzi się również przy korygowaniu kształtu.


MUA, 
Blusher - SHADE 3




Opis producenta:


Mua Blusher – roże są mocno napigmentowane, uniwersalne, wielofunkcyjne. Mogą być stosowane  bezpośrednio na skórę jak i na podkład. 
Używaj ich, aby udoskonalić swój makijaż i podkreślić kości policzkowe, które nadadzą Twojej twarzy wspaniały kształt i charakter. Dostępne są odcienie różu od jasnoróżowych do złotobrązowych.


Kosmetyk mieści się w prostokątnym, plastikowym, lekkim opakowaniu. Konsystencja dość sucha, delikatna, łatwo rozprowadza się na skórze. Pojemność: 2,4g. Termin przydatności: 12 mc od dnia otwarcia.




Opakowanie produktu wygląda na dość liche, spory czas przesiedziało w pudełku na kosmetyki zanim po nie sięgnęłam, mimo to nie zdążyło się rozlecieć. Bardzo łatwo o porysowanie górnej klapki, a to nie dodaje uroku, patrząc na kosmetyk od strony wizualnej. Jednak nie pudełko będę dzisiaj oceniać. :-)
Róż ma delikatną strukturę i miękko sunie po skórze. Pigmentacja jest bardzo zadowalająca, choć wymaga użycia odpowiedniego pędzla. Przy aplikacji potrafi troszkę się osypywać, jest to jednak do opanowania. Nakłada się równomiernie bez plam czy placków.
Posiadam kolor nr 3, który umożliwia bardzo ładne ożywienie skóry, nałożony w odpowiedniej ilości tworzy naturalny, nieprzesadzony efekt zdrowych rumieńców. Zanurzono w nim sporą ilość delikatnych drobinek, nie są jednak nachalne, nie rzucają się w oczy, nie psują uroku.
Trwałość oceniam dobrze, troszkę ściera się w ciągu dnia, wymaga delikatnej poprawki.
Z tego co mi wiadomo wersja "shade" posiada w kolekcji 6 kolorów, więc jest szansa, że znajdziecie coś dla siebie. Tego różu można używać bezpośrednio na gołą skórę, bądź na podkład.
Ogólnie jestem zadowolona.







Dostępność: internet
Cena: ok. 8 zł / 2,4 g.



Znacie MUA? :) Używacie?

piątek, 14 marca 2014

Peggy Sage Divinicils: mascara wydłużająca i zagęszczająca rzęsy

Od dawien dawna moimi ulubionymi maskarami są te od Max Factora, zawsze do nich wracam. Zdarza mi się jednak używać także innych marek, z niższej półki cenowej chętnie sięgam po Lovely, z trochę droższej - polubiłam się z Grashką i Loreal'em.
Do grona moich ulubieńców trafił ostatnio także poniższy tusz marki Peggy Sage.


Peggy Sage,
mascara wydłużająca i zagęszczająca rzęsy





Opis producenta:


Jeszcze precyzyjniejsze nakładanie tuszu. Maskara wydłużająca i pogrubiająca Peggy Sage Divini'cils wyposażona została w specjalną szczoteczkę w kształcie grzebienia. Szczoteczka z jednej strony jest cieńsza, jej zadaniem jest wydłużenie rzęs, a z drugiej strony jest grubsza, ta z kolei ma za zadanie pogrubić rzęsy. Ponadto Twoje rzęsy nie będą już posklejane i nieestetyczne. Maskara Peggy Sage zapewni Ci głębokie spojrzenia!


Maskara mieści się w podłużnej, czarnej tubce. Aplikator w postaci dwustronnej szczoteczki, producent obiecuje uzyskanie efektu wydłużenia, pogrubienia i  zagęszczenia rzęs. Pojemność: 9 ml. Kolor: czarny.




Peggy Sage to renomowana marka znana w ponad 30 krajach na pięciu kontynentach, a mimo to, dla mnie jest nowością. Nigdy wcześniej o niej nie słyszałam, ale dzięki HairStore.pl mogłam na sobie wypróbować jakość jednego z ich produktu. Jeśli jesteście ciekawe efektu jaki można nim wyczarować, zostańcie ze mną do końca notki. :-)

Miałam już kiedyś do czynienia z tuszem, który posiadał aplikator w formie grzebyka, byłam z niego bardzo zadowolona. To była jednorazowa przygoda, dopiero teraz przyszedł czas na wypróbowanie podobnego produktu.

Maskara Peggy Sage jest intensywnie czarna, taka jak lubię. Można stopniować przy jej użyciu efekt na rzęsach zaczynając od delikatnego, a kończąc na bardziej spektakularnym.
Maskara jest mokra, używam już ją od dłuższego czasu, a cały czas sporo nabiera się jej na szczoteczkę. Jest to u tyle uciążliwe, że koniecznym jest aby nadmiar za każdym razem dokładnie usunąć - w przeciwnym razie gwarantowanym jest, że nieładnie skleimy sobie rzęsy. Tusz wymaga swego rodzaju oswojenia, początkowo malowanie nim może nie wydawać się zadowalające, jednak jeśli dojdziemy już do wprawy, możemy oczekiwać bardzo fajnie podkreślonych, rozdzielonych i wydłużonych rzęs.
Szczoteczka z jednej strony jest cieńsza- za jej pomocą wydłużmy i idealnie rozdzielimy rzęsy, z drugiej strony natomiast jest grubsza- pomaga pogrubić włoski. Tusz aplikuję za radą producenta w następujący sposób: najpierw szczotkuję rzęsy stroną cieńszą, następnie grubszą.
Powyższy produkt nie jest wodoodporny, łatwo zmywa się podczas wieczornego demakijażu.




 Miałam duży problem aby uwiecznić przy użyciu mojego aparatu ładne zdjęcie makijażu. To zdjęcie wygląda całkiem dobrze, jednak jak widzicie pominęłam pomalowanie dolnych rzęs (brwi z resztą też), nie wygląda to ciekawie gdyż są rozjaśnione przez korektor który nakładałam pod oczy - wybaczcie.

Poniższa prezentacja to dwukrotne nałożenie tuszu cienką końcówką. Jeśli zależy Wam na dodatkowym pogrubieniu należy na poniższy efekt nałożyć jeszcze tusz używając grubszej strony grzebyka.





Dostępność: sklepy z renomowanymi markami, internet
Cena: ok. 45 zł / 9 ml


Obecnie na HairStore trwa promocja na ten produkt, 
możecie go kupić w cenie 29,99 zł : klik!



Podoba się Wam efekt wydłużenia jaki daje ta maskara? Znacie Peggy Sage? :)

środa, 12 marca 2014

ShinyBox - recenzja lutowego pudełka

Tym razem o ShinyBoxie, opowiem Wam o lutowej edycji. Kiedy 17 lutego pokazywałam Wam na blogu zawartość pudełka, miałam dość mieszane uczucia, gdyż kosmetyki poza nazwą LoveBox zdawały się nie nawiązywać w żaden sposób do popularnego święta zakochanych, które przypada właśnie w tamtym okresie. Poniżej umieszczam krótkie opisy poszczególnych produktów, po przetestowaniu.

ShinyBox - LoveBox
luty 2014





Od lewej:

WHITE FLOWER'S EXPERIENCE - Maseczki błotne
W skład zestawu wchodzą 3 maseczki, każda jest przeznaczona do innego typu cery. Mi w udziale przypadła ta do cery problemowej, pozostałe dwie podarowałam Mamie (do cery suchej i anti-age). Maseczka starczyła mi na dwa użycia (pojemność 20 ml). Skóra po zmyciu produktu była miękka, gładka, miła w dotyku, ukojona i zmatowiona. Plus za krótki skład i 100% błota z Morza Martwego.


JOKO - Maskara Queen Size
Do tego produktu podeszłam dość sceptycznie gdyż słyszałam, że daje mizerny efekt. Jestem zwolenniczką wyraźnie podkreślonych rzęs, przywykłam do maskar Max Factora, a ostatnio Peggy Sage.
Joko nie zrobiło na mnie dobrego wrażenia, maskara jest bardzo przeciętna, cena nie jest adekwatna do jakości. Zdecydowanie bardziej polecam tusze Lovely, są tańsze, a można stworzyć przy ich użyciu coś ładniejszego.


AROMATHERAPYBAR - Olejek do masażu i kąpieli
Lubię takie bajery dlatego szkoda, że w pudełku znalazła się tak mała buteleczka. Mój olejek (pomarańczowo-grejpfrutowy) pachnie bardzo przyjemnie, nie ma zbyt intensywnego aromatu, ale utrzymuje się on na skórze. Nadaje się zarówno do masażu (nie lepi się, łatwo się rozprowadza), jak i do kąpieli (uprzyjemnia pobyt w wannie). Delikatnie natłuszcza skórę, sprawia, że jest miękka. Minusem jest fakt, że nigdzie nie mogę znaleźć składu tego produktu.


GOLDWELL - Spray do włosów Big Finish
Marka jest mi znana, lubię ją, testowałam różne ich produkty i jest kilka, które zapadły mi w pamięć. ShinyBox oferował podobny produkt tej marki w jednym z wcześniejszych boxów (majowa edycja, StyleSign Gloss Magic Finish) i muszę przyznać, że z tamtego byłam bardziej zadowolona. Pamiętam, że lepiej utrwalał fryzurę. Mimo to, cieszę się, że go mam, lubię takie małe opakowania, mieszczą się w torebce, w każdej chwili można poprawić wygląd włosów. Kosmetyk nie obciąża, nie pozostawia osadu.


BIELENDA - Multifunkcyjny krem CC 10w1
Nigdy nie miałam takiego multifunkcyjnego kremu do ciała, dlatego byłam ciekawa jak się sprawdzi. Opakowanie właściwe jest spore i całkiem fajnie się prezentuje. Kolor na pierwszy rzut oka zdecydowanie dla mnie za ciemny, ale po rozsmarowaniu na skórze jego pigment gdzieś znika i pozostawia delikatny efekt opalenizny. Produkt przetestowałam dość pobieżnie, gdyż teraz nie jest mi potrzebny, zostawię go sobie na czas, kiedy będę nosić krótkie spodenki i spódniczki. Wypróbowałam go na skórze nóg i rąk, na skórę twarzy nie odważę się go nałożyć (moja buzia nie lubi takiego doboru składników). Ładnie pachnie, posiada lekką konsystencję, szybko się wchłania, dodaje blasku skórze, wyrównuje jej koloryt. Nie podrażnia, wydaje się być wydajny.




Pudełka są jeszcze dostępne,
znajdziecie je na stronie ShinyBox
w cenie 49 zł (kurier gratis)!




Jak oceniacie pudełko LoveBox?

wtorek, 11 marca 2014

Farmona: Aromatyczna sól do kąpieli, liczi & rambutan

W grudniu otrzymałam od siostry paczkę z kosmetykami Farmony jako prezent mikołajowy. Bardzo lubię produkty tej marki, mają fenomenalne zapachy i choć nie są to żadne specjalistycznie działające specyfiki to lubię ich używać. Było już o masełku szarlotkowym, a dzisiaj recenzja soli do kąpieli.


Farmona, 
aromatyczna sól do kąpieli, liczi & rambutan





Opis producenta:


Niezwykle słodkie liczi, uprawiane w Państwie środka od 2000 lat, to symbol i ulubiony owoc chińskich cesarzy z dynastii Ming. Połączone z soczystym, rześkim rambutanem z Malezji 
nadaje skórze niespotykany, 
fascynujący aromat upojnej, letniej zabawy. 
Kąpiel w aromatycznej soli Tutti Frutti wprowadza w doskonały nastrój, stymuluje pozytywną energię i radość. Otaczając niepowtarzalnym, tropikalnym zapachem wibrującej słodkości liczi z intrygującą nutą rambutanu uwodzi, relaksuje i pozwala oddać się błogiemu lenistwu. 
Sól doskonale myje i pielęgnuje, a dzięki bogactwu 
zawartych w niej  minerałów doskonale regeneruje, odżywia i nawilża skórę. 
Ciało pozostaje świeże, jedwabiście gładkie i 
aksamitne w dotyku


Sól mieści się w charakterystycznej dla marki plastikowej buteleczce. Jest dość ciężka, mieści 600 g produktu. W środku znajdują się sporej wielkości kawałki soli.
Produkt przeznaczony do każdego rodzaju skóry.




Wersja liczi & rambutan zachwyciła mnie od razu, już w momencie otwierania wieczka kolorowego i przyjemnego dla oka opakowania. Ma bardzo fajny, soczysty, owocowy zapach, który umila i działa relaksująco podczas rytuałów kąpielowych. Sól dość mozolnie rozpuszcza się w wodzie, nie barwi jej na żaden kolor. Do jednorazowej kąpieli wsypuję około dwóch - trzech pojemności powyżej czarnej nakrętki. Już po chwili w łazience rozpościera się ciekawy aromat, który bardzo dobrze mi się kojarzy, jakby z wakacjami. Po tego typu produktach nie spodziewam się jakiegoś szczególnego działania, gdyż sól do kąpieli ma mi ją jedynie uprzyjemniać - i z tego wywiązuje się należycie. Producent wspomina, że produkt ten myje, nawilża, regeneruje i pielęgnuje skórę. Na co dzień używam balsamu, często też sięgam po peeling bądź drapiącą gąbkę, używam także specjalistycznego mydełka dlatego nie określę pielęgnacyjnego działania soli. Jeśli jednak miałabym się wypowiedzieć na temat wygładzenia czy nawilżenia, to u siebie takiego nie zaobserwowałam.
Zdarzało mi się także wsypać nakrętkę soli do masażera do stóp - w takiej roli sprawdza się jako fajny, pachnący dodatek podczas relaksującego moczenia nóg.




Dostępność: internet, drogerie
Cena: ok. 9 zł / 600 g



Sięgacie po sole do kąpieli? Traktujecie je jako gadżet i stosujecie raz na jakiś czas (tak jak ja) czy może częściej? 

piątek, 7 marca 2014

BingoSpa: Kolagen do mycia i pielęgnacji włosów i Szampon minerały z Morza Martwego z odżywką

Dzisiaj upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Przedstawię Wam dwa produkty do włosów jakie w ostatnim czasie testowałam.


Szampon Minerały z Morza Martwego
 i 
Kolagen do mycia i pielęgnacji włosów





Opis producenta:

Kolagen: 
Regularne stosowanie Kolagenu do mycia włosów BingoSpa nadaje włosom elastyczność i blask, wzmacnia je
a skórze głowy przywraca naturalną równowagę. 
Włosy stają podatne na układanie i miękko się układają. I uwodzicielsko pachną.


Szampon: 


Szampon BingoSpa sprawia, że włosy są zdrowe, bez śladów łupieżu i 
mniej się przetłuszczają. Stają się
 puszyste, lśniące i miękkie w dotyku.




Oba produkty przeznaczone są do mycia włosów, jako, że używałam ich w tym samym okresie, to chciałabym napisać na ich temat jedną notkę. Nie są to jednak produkty, które działają tak samo, posiadają różnice, dlatego opiszę poniżej.


KOLAGEN

Zacznę od kolagenu gdyż bardziej przypadł mi do gustu, powiem więcej - jestem z niego bardzo zadowolona. Ma płynną, nieco żelową konsystencję, odpowiednio rozprowadza się na włosach. Używałam już kiedyś tego typu produktu i byłam zadowolona; podobnie jest w tym przypadku. Ma delikatny, jakby mydlany zapach. Bardzo dobrze się pieni (co przekłada się na dobrą wydajność), ze zmyciem nie ma najmniejszych problemów, nie powoduje plątania się włosów. Myje, oczyszcza, włosy po umyciu są miękkie, gładkie, nieobciążone. Produkt nie wywołał u mnie łupieżu, ani nie podrażnił skóry głowy.  Butelka jest duża, ale odpowiedni otwór w wieczku sprawia, że możemy dozować płyn wg własnego uznania. Cena przemawia na korzyść produktu zaś dużym minusem wg mojej oceny jest słaba dostępność stacjonarna.


Dostępność: markety (szukajcie np. w Tesco, Auchan) internet, sklep BingoSpa: klik!
Cena: 10 zł / 500 ml




SZAMPON Z MINERAŁAMI I ODŻYWKĄ 


Kosmetyk skusił mnie niską ceną i dużą pojemnością, chciałam wypróbować jak będzie sprawował się na moich włosach. Szampon ma płynną, lejącą się konsystencję, posiada dość duży otwór przez co zdarza się, że wydobywam naraz zbyt dużo produktu. Zapach również nie przypadł mi do gustu, nie wiem za bardzo z czym go porównać, jest jednak ulotny i nie utrzymuje się na moich włosach. Jest to produkt, który dobrze oczyszcza włosy, nie wymaga dwukrotnego użycia, pieni się raczej umiarkowanie, łatwo się spłukuje. Mimo, że jest to produkt 2 w 1 i poza szamponem posiada w sobie odżywkę - nie ułatwia rozczesywania moich włosów. Działa delikatnie, nie podrażnia skóry głowy, nie wywołuje łupieżu czy swędzenia. W składzie znajdziemy SLS, jest też sporo ekstraktów - za to ostatnie duży plus. Wydajność określiłabym jako słabą ze względu na jego konsystencję. Sama nie wiem jaką postawić mu ocenę - jak widzicie ma wady i zalety.


Dostępność: markety (szukajcie np. w Tesco, Auchan) internet, sklep BingoSpa: klik!
Cena: 8 zł / 1000 ml





Ceny i pojemności obu produktów przemawiają na ich korzyść. Niewątpliwie bardziej sprawdził się u mnie kolagen aniżeli szampon z minerałami, jednakże i w tym drugim doszukałam się kilku zalet (następnym razem rozejrzę się za inną wersją).
Szkoda, że produkty BingoSpa są słabo dostępne stacjonarnie. 



Co sądzicie o tych produktach?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...