niedziela, 22 lutego 2015

Shinybox: THE GIFT OF LOVE || luty 2015

Kurier z Shinyboxem zastukał do moich drzwi parę dni po Walentynkach. The Power of Love to edycja proponowana przez markę jako wyjątkowy prezent na dzień Zakochanych. Z resztą wystarczy spojrzeć na to urocze opakowanie, idealnie wpasowuje się w klimat. :-) Mogłoby się wydawać,, że wnętrze pudełka również będzie tematycznie nawiązywać do wspomnianego święta, jednak tak nie jest. A jak jest? Przekonacie się z dalszej części wpisu.




Shinybox, 
THE GIFT OF LOVE || luty 2015







Luty 2015 to pierwszy miesiąc w historii Shinyboxa, kiedy zdecydowano się na obdarowanie swoich klientek różnymi zawartościami pudełek. Owszem, zdarzało się już wcześniej, że serum czy maseczka występowały w różnych wersjach zapachowych, miały inne działanie, przeznaczone były dla innych typów skóry. Teraz różnice są bardziej odczuwalne, bo jedne z nas otrzymały najnowszą linię kosmetyków The Body Shop (Smoky Poppy: masło lub płyn do kąpieli) a inne musiały zadowolić się żelem pod prysznic marki... Fm Group. A to nie koniec takich niespodzianek. Tak wyglądała podpowiedź, którą umieszczono na Funpage'u SB:





W moim pudełku umieszczono niżej wymienione marki: FM Group, Creme Bar, Bania Agafi, Syis, Farmona, Yasumi, Biały Jeleń. Pośród nich znalazłam 4 pełnowymiarowe produkty, maseczkę z shakerem, miniaturę kremu pod oczy i dwie próbki w saszetkach.



1. BANIA AGAFI, Drożdżowa maska do włosów
produkt pełnowymiarowy, sugerowana cena: 13 zł / 300 ml





2. SYIS, Serum kolagenowe do paznokci
produkt pełnowymiarowy, sugerowana cena: 35 zł / 10 ml

3. Creme Bar, krem pod oczy
otrzymałyśmy produkt o pojemności 10 ml, sugerowana cena: 69 zł / 15 ml

4. BIAŁY JELEŃ, Mydło naturalne
produkt pełnowymiarowy, sugerowana cena: 6 zł / 85 g





4. YASUMI, Maska shekerowa z komórkami macierzystymi
produkt pełnowymiarowy, cena sugerowana: 20 zł / zestaw

5. FM Group, Żel pod prysznic
produkt pełnowymiarowy, sugerowana cena: 20 zł / 250 ml




6. FARMONA, Eksluzywne masło do ciała
dwie próbki w saszetkach






Drożdżowa maska do włosów Bania Agafii, to produkt, który najbardziej przykuł moją uwagę. Mimo, że mam niewielkie doświadczenie z rosyjskimi kosmetykami, to jak do tej pory wszystkie się u mnie sprawdziły dlatego z chęcią podeszłam do pierwszych testów. Na zdjęciu widzicie produkt który ma przyspieszyć wzrost włosów. Dopiero co zakończyliśmy remont mieszkania, więc serum kolagenowe również będzie przydatne, może akurat wspomoże regenerację mojej podniszczonej płytki paznokci. Cieszy mnie także możliwość wypróbowania nowej marki jaką jest Creme Bar (choć chyba wolałabym trafić na Dermikę gdyż używam z powodzeniem kremu pod oczy marki Sylveco i póki co nie szukam innego) i gadżetu w postaci shakera do maseczek. Nawet mydełko wylądowało już w łazience (wersja "Odżywianie: melissa i rozmaryn). Zawiedziona jestem jedynie z umieszczenia tutaj Fm Group. Nie lubię tej marki i źle mi się kojarzy. Dodatkowo przykro mi, że taki produkt stał się zamiennikiem dla kosmetyków The Body Shop.


Uważam że pomysł z kilkoma wersjami pudełek nie jest trafiony. Tak jak wiele dziewczyn poczułam niesmak, mam wrażenie ze zostałam gorzej potraktowana (również jako Ambasadorka, która nie będzie miała okazji przeczytać książki, która trafiła tylko do do rąk wybranych).
Mam nadzieję, że to jednorazowa akcja i że w  kolejnych miesiącach nie uświadczymy aż takiej rozbieżności kosmetycznej. Mimo wszystko wzięłam się już za testy i zapraszam Was do zaglądania na blog, bo jak zwykle będą pojawiać się recenzje. :-)




Ta edycja pudelek została całkowicie wyprzedana. Zachęcam Was do przyjrzenia się marcowej zapowiedzi boxa, gdyż pudełka na kolejny miesiąc można już zamawiać. Wielkimi krokami zbliża się Dzień kobiet, mam nadzieję, że Ekipa SB potraktuje nas wyjątkowo! :-) 
Więcej informacji na ten temat znajdziecie na www.shinybox.pl i ich Funpage'u




Podoba się Wam pomysł ekipy Shinyboxa na stworzenie kilku wersji pudełka?

środa, 18 lutego 2015

Kobo Professional: Make Up Fixer Spray (Utrwalacz do makijażu)

Nie miałam wcześniej okazji używać fixera, ten jest moim pierwszym. Byłam ciekawa jak taki produkt sprawdzi się podczas szczególnych uroczystości gdyż nie uważam aby jego przeznaczeniem było codziennie stosowanie.




Kobo Professional, 
Make Up Fixer Spray (Utrwalacz do makijażu) 






Opis Producenta:


Utrwala każdy rodzaj makijażu pokrywając go niewidzialną powłoką, która przedłuża trwałość oraz zabezpiecza przed niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi (upał, deszcz, pot, zanieczyszczenia). Zapewnia trwałość i wodoodporność
W celu utrwalenia makijażu rozpylić utrwalacz w niewielkich dawkach z odległości około 30-40cm przy zamkniętych oczach i ustach. 
Należy chronić oczy gdyż zawiera alkohol. 
Produkt łatwopalny.


Produkt znajduje się w sporej, aluminiowej butelce z dozownikiem. Zapach wyczuwalny, intensywny, alkoholowy. Pojemność: 150 ml.







Fixer z Kobo ma za zadanie utrwalić każdy rodzaj makijażu zapewniając mu trwałość i wodoodporność. Tak jak wspomniałam na początku - nie stosuję go na co dzień, z resztą uważam, że tego typu produkty są zarezerwowane tylko na większe okazje, duże wyjścia. Nie wiem jak skóra zachowałaby się podczas częstych aplikacji spray'u. Kosmetyk zawiera w składzie alkohol, więc pewnie doszłoby do podrażnienia i przesuszeń, może nawet do szybszego przetłuszczania się cery.

Po nałożeniu makijażu, spryskuję twarz fixerem. Wystarczy niewielka wartstwa. Mgiełka ma bardzo nieprzyjemny, mocno intensywny zapach, na szczęście ulatnia się i nie jest już później wyczuwalny. Spray nałożony na skórę nie nadaje jej dodatkowego koloru, nie bieli, nie sprawia, że podkład staje się ciemniejszy. Chwilę po aplikacji odczuwam lekkie ściągnięcie skóry, jednak i ono szybko przemija. Fixer ładnie utrwala makijaż (w moim przypadku mineralny), scala go. Jest odporny na pot, deszcz, płatki śniegu. Sprawia, że nałożona kolorówka dobrze trzyma się skóry, nie ściera się w ciągu dnia i uwaga - moja cera nie wymaga poprawek! Byłam zdziwiona jak dobrze wygląda mój make up po paru intensywnych godzinach. Zwykle w tym momencie wymagał poprawienia.
Dla mnie bardzo ważnym jest, że produkt ten nie zapycha i nie szkodzi mojej skórze.
Jestem ciekawa jak sprawdziłby się podczas upałów, testowałyście go w ciepłym okresie?

Powoli kończąc, muszę wspomnieć o wadach produktu. Pomijając okropny zapach i lekkie ściągnięcie skóry zaraz po aplikacji, to na miejscu Producenta zastanowiłabym się nad zmianą opakowania. Te jest nieporęczne i nie wiem czy w każdym egzemplarzu występuje taka sytuacja, ale w moim pompka ciężko chodzi, co uniemożliwia sprawną aplikację. Szkoda też, że nie jest to kosmetyk matujący.

Uważam, że warto przyjrzeć się temu produktowi. Jest wydajny, łatwo dostępny (o ile mamy pod nosem "Naturę"), cena moglaby być nieco niższa. Zawsze byłam ciekawa działania fixera z Kryolan'u, ale w zasadzie jestem póki co zadowolona z efektu działania Kobo, odkładam więc w czasie zakup tego pierwszego.



Dostępność: Drogerie Natura
Cena: ok. 24 zł / 150 ml




Używacie utrwalających makijaż fixerów? :-)

środa, 11 lutego 2015

Shinybox: Winter in the City - recenzja

Miło mi wziąć się za napisanie tej recenzji, bo jej pojawienie się oznacza, że lada moment trafią do nas kolejne pudełka, tym razem adresowane na miesiąc luty. Na Funpage'u Shinyboxa można zobaczyć jak będzie wyglądała oprawa graficzna boxa, muszę przyznać, że wygląda uroczo, a to wszystko za sprawą zbliżających się Walentynek. Nie wybiegając jednak w przyszłość, skupmy się na tym, co znalazło się w składzie styczniowej zawartości.


Shinybox: Winter in the City - recenzja




Wspominałam już wcześniej, że tym razem Shinybox uraczył nas trzema produktami pełnowymiarowymi i dwoma miniaturami. Znalazła się tutaj również próbka w saszetce. Marki kosmetyków to: Sylveco, Beautyface, Glazel, Vedara.


1. SYLVECO Oczyszczający peeling do twarzy
(produkt pełnowymiarowy) Sugerowana cena: 20 zł / 75 ml

Znam markę Sylveco, podoba mi się to, że Polska marka wprowadziła na rynek dobrej jakości kosmetyki o przyjemnych składach. Od dawna chciałam wypróbować jak działa korund, dzięki temu peelingowi miałam ku temu okazję. Drobinki ścierające zanurzone w tym produkcie są maleńkie, jednak trzeba przyznać, że mają ogromną moc ścierania. Są ostre, ale nie zauważyłam aby kaleczyły skórę. Po zastosowaniu możemy cieszyć się gładką i oczyszczoną cerą. Napiszę o nim więcej w osobnej notce gdyż uważam, że warto przyjrzeć się temu produktowi!


2. BEAUTYFACE Innowacyjne serum do twarzy
(produkt pełnowymiarowy) Sugerowana cena: 29 zł / 10 ml

Lubię opakowania z pipetką, ze względu na możliwość higienicznej aplikacji. Kosmetyk o którym mowa ma dość płynną, odrobinę żelową konsystencję i wg Producenta nadaje się do każdego typu skóry. Otrzymałam wersję dotleniającą. Już niewielka ilość wystarcza aby rozprowadzić serum na twarzy. Po aplikacji skóra nie lepi się, nie świeci, produkt szybko się wchłania. Niesamowicie wygładza skórę, wspomaga regenerację. Pomaga zmniejszyć wydzielanie sebum, nie zatyka porów. Muszę przyznać, że ten kosmetyk miło mnie zaskoczył.


3. GLAZEL Perełki rozświetlające skórę        
(Otrzymałyśmy opakowanie o gramaturze 10 g) Sugerowana cena: 45 zł / 17g

W plastikowym, okrągłym opakowaniu znalazłam 16 kuleczek w dwóch kolorach. Tych jaśniejszych jest zdecydowanie więcej. To produkt rozświetlający, niby można go stosować na całą twarz, ale ja, posiadaczka cery mieszanej/tłustej, zawsze decyduję się co najwyżej nakładać go na wybrane partie twarzy (łuk brwiowy, kości policzkowe, kąciki oczu). Perełki są miękkie, trzeba obchodzić się z nimi delikatnie. Efekt jaki uzyskuję nie jest nachalny, pigmentacja średnia, myślę, że dodaje skórze nieco wizualnej świeżości.
Nie mam zbyt dużego doświadczenia z tego typu kosmetykami, dlatego ciężko mi porównać ich jakość.


4. SYLVECO Szampon lub Balsam do włosów
(produkt pełnowymiarowy) Sugerowana cena: 28 zł / 300 ml

Zarówno z szamponem jak i balsamem do włosów tej marki miałam już wcześniej do czynienia. Trochę żałuję, że to one trafiły do pudełek a nie np. żel do mycia twarzy, ale cóż, może innym razem. :-) Do mojego pudełka włożono szampon pszeniczno-owsiany. Ma przyjemny zapach, jednak kiepsko się pieni i nie najlepiej się rozprowadza. O ile to pierwsze można mu wybaczyć gdyż produkt nie zawiera SLS, tylko delikatne środki myjące, to to drugie jest jednak trochę problematyczne. Skład ma przyjemny, prosty, naturalny. Moje włosy myje odpowiednio, polecam używać go wraz z jakąś odżywką, bo może plątać kosmyki.


5. VEDARA Balsam do ust z 24 karatowym złotem
(Otrzymałyśmy opakowanie o gramaturze 7 ml) Sugerowana cena: 24 zł / 14 ml

Balsam ma przyjemne dla oka opakowanie. Produkt jaki znajdziemy pod pokrywką ma ładny, żółtawy kolor i ciekawie pachnie. Dobrze rozprowadza się na ustach. Producent zapewnia, że każdy jego produkt, to unikalna mieszanka naturalnych olejów, ekstraktów roślinnych i witamin młodości. Znajdziemy tu m.in.: olejek migdałowy, kokosowy, wosk pszczeli, witaminę A, E, masło shea, jest też naturalny filtr UV. Pominięto parabeny, konserwanty, siarczany. Efekt jaki uzyskujemy to delikatnie nabłyszczenie ust (bez nadawania im koloru) i raczej krótkotrwałe wygładzenie. O dziwo kosmetyk ten słabo nawilża. Nie zauważyłam spektakularnego działania na moich ustach. Po takiej zawartości składników liczyłam na coś więcej.


Jak oceniacie edycję Winter in the City?

wtorek, 10 lutego 2015

Zimowy konkurs! Zgarnij zestaw kosmetyków! [ZAKOŃCZONY]

Jeżeli tak ja lubicie testować nowe kosmetyki, to pewnie z chęcią weźmiecie udział w kolejnym rozdaniu jakie dla Was przygotowałam. Do zgarnięcia jest zestaw widoczny na poniższym zdjęciu. Warunki uczestnictwa jak zwykle będą bardzo proste abyście bez przeszkód mogły przystąpić do zabawy.



Zimowy konkurs! Zgarnij zestaw kosmetyków!




NAGRODA

Do wygrania jest zestaw nowych kosmetyków, w skład którego wchodzą:

- 2 x La Roche Posay, płyn micelarny
- Balea, waniliowe masło do ciała
- Pharmaceris, Multikojący krem do twarzy, SPF 15
- Sensique, CC Cream do twarzy
- Timotei, szampon do włosów "Głęboki Brąz"
- Signal, Expert Protection, pasta do zębów


CZAS TRWANIA ZABAWY

10.02.2015 - 03.03.2015 r   


ABY WZIĄĆ UDZIAŁ W KONKURSIE NALEŻY

- Być publicznym obserwatorem mojego bloga 
- Dodać mój blog do swojego blogrolla
- Polubić profil mojego bloga my-love-cosmetics na Facebooku: klik!

  Dodatkowo aby zwiększyć swoje szanse można: 
- Udostępnić na swoim blogu/Facebooku grafikę konkursową znajdującą się powyżej  (jako baner boczny, notka, post itp.) (na Fb proszę udostępniać ten wpis: klik!
   



FORMULARZ ZGŁOSZENIOWY: 

Obserwuję blog jako: 
Mój adres mejl: 
Blogroll: (podaj link)
Lubię my-love-cosmetics jako:
 Udostępniłam to zdjęcie konkursowe : (napisz gdzie, podaj link) 




REGULAMIN 
  • Do wygrania jest zestaw kosmetyków widoczny na zdjęciu konkursowym.
  • Osoba zgłaszająca się do konkursu musi  pozostawić komentarz pod notką konkursową na moim blogu. 
  • Ogłoszenie wyników odbędzie się w ciągu 5 dni od daty zakończenia konkursu. 
  • Zwycięzca zostanie wybrany losowo poprzez generator liczb. 
  • Powiadomię Zwycięzcę mejlowo. Na odpowiedź zwrotną zawierającą dane do wysyłki ze strony Zwycięzcy czekam 5 dni. 
  • Wysyłam tylko na terenie Polski, za pośrednictwem Poczty Polskiej bądź Paczkomatów.
  • Wszelkie pytania proszę kierować na adres: 34onelove@gmail.com



EDIT. Komentarze zostały ukryte ze względu na ochronę Waszych danych szczególnie adresów mejlowych. Wszystkie są dostępne do wglądu, trzymam je na dysku.

ZWYCIĘZCA: Panna Migotka
Wysłałam mejla z podanie danych adresowych. Gratuluję! :-)

niedziela, 8 lutego 2015

Joanna: Oleje Świata, Olej z olejkiem migdałowym i balsamy do suchych miejsc

Seria "Oleje Świata" na stronie ich Producenta określana jest mianem hitu kosmetycznego. Przetestowałam wszystkie wersje balsamów w słoiczkach, a także jeden (z trzech dostępnych w ofercie marki) olejek do twarzy i ciała. O mojej opinii na ich temat przeczytacie poniżej.



Joanna
Oleje Świata, Olej z olejkiem migdałowym i balsamy do suchych miejsc




Pierwszą recenzję poświęcę tym niewielkim słoiczkom, w których mieszczą się balsamy. Producent poleca stosować je miejscowo, na wymagające powierzchnie jakimi są: usta, łokcie, paznokcie. Skład poszczególnych produktów nie jest naturalny i nie rzuca na kolana. Oparty na połączeniu mile widzianych półproduktów jakimi są masło shea, witamina E, wosk pszczeli, oliwa z oliwek miesza się z ciekłą parafiną, benzoesanem benzylu, BHT czy trójglicerydami.




W momencie zakupu otrzymujemy produkt zapakowany w kartonik, który zabezpiecza plastikowe, przezroczyste opakowanie balsamu. Widnieje na nim opis produktu i szczegółowy skład. Słoiczek o pojemności 10 gram, jest dość solidny, nie stłukł się podczas uderzenia o podłogę. Każdy z balsamów różni się składem, najkrótszy znajdziemy w wersji kokosowej, która z resztą według mojej oceny jest najlepsza.
Każda z przedstawionych propozycji różni się też kolorem, zapachem i odrobinę konsystencją, zaś wszystkie są jednakowo bezsmakowe.

Zadaniem balsamów jest ochrona, natłuszczenie i zabezpieczenie suchego naskórka. Przyszło mi testować je w porze zimowej, jednak łaskawej gdyż śnieg, który pojawia się od czasu do czasu szybko się topi, a minusowa temperatura nie spada poniżej kilku kresek poniżej zera. Balsamy rzeczywiście potrafią zabezpieczyć skórę ust, a to dlatego gdyż nie wchłaniają się i pozostają przez pewien czas na skórze. Wygładzają, ale krótkotrwale, w zasadzie tylko do czasu kiedy produkt nie zetrze się z powierzchni na której go zaaplikowałam. Obowiązuje konieczność kolejnych aplikacji. Nie jest to kosmetyk, który nawilży spragnioną skórę, gdyż nie potrafi zlikwidować suchych skórek. Produkt wydaje się być wszechstronny ponieważ można stosować go przy skórkach od paznokci, łokciach, kolanach, piętach. O ile sprawdza się podczas stosowania na usta (ładnie nabłyszcza) czy przy skórkach (paznokcie), to pozostałe z wymienionych przypadków stanowią problem. Balsam jest śliski, tłustawy, nie wchłania się, może zabrudzić ubranie.


Dostępność: drogerie, internet
Cena: ok. 6 zł / 10 g




Druga ocena dotyczyć będzie olejku do twarzy i ciała z olejem migdałowym. Podobnie jak w przypadku balsamów, w ofercie Producenta występują jeszcze dwie wersje tego kosmetyku: arganowa i macadamia.





Olejek znajduje się w miękkiej buteleczce o pojemności 100 ml, jest perfumowany, jego zapach nie do końca mi odpowiada. Jeżeli chodzi o konsystencję to jest bardzo leista, niczym woda. Wchłania się lepiej niż typowe olejki, mogę nawet powiedzieć, że szybko, jednak pozostawia bardzo delikatną otoczkę na skórze. Nie jest ona tłusta, ale wyczuwalna. Poniższy kosmetyk ma krótki skład, ale również nie w 100% naturalny. Producent zapewnia, że stosowanie tego specyfiku pozwoli utrzymać naszą skórę w doskonałej kondycji. Spróbowałam także nałożyć go na włosy i jako produkt do masażu. Jak wrażenia?

Od razu napiszę, że nie odważyłam się nałożyć go na cerę. Jest wymagająca i bardzo uwrażliwiona na nadmiar niepotrzebnych, podrażniających czy szkodzących składników. Jestem wręcz pewna, że zareagowałaby źle. Olejek dobrze sprawdza się przy pielęgnacji skóry nóg, rąk czy dłoni. Zastosowany po depilacji nie podrażnia, nie powoduje szczypania. Daje uczucie wygładzenia i nawilżenia. Moje włosy nie polubiły się z nim, lepiej zachowują się po dobrej odżywce. Do masażu zwykle stosuję naturalny olej sojowy (polecam), ten z Joanny też w zasadzie zdaje egzamin. Podobnie jak balsamy w słoiczkach, ten olejek również cechuje niska cena, i poprawna (choć słabsza niż we wspomnianym poprzedniku) wydajność.
Olejek nie oczarował mnie swoim działaniem, ale koniec końców sprawdził się całkiem nieźle.


Dostępność: drogerie, internet
Cena: ok. 10 zł / 100 ml





A jak Wy oceniacie serię Oleje Świata? :-)

sobota, 7 lutego 2015

KOBO: Colour Trends (lakiery do paznokci)

Dawno nie pokazywałam Wam na blogu lakierów do paznokci. Nadrabiam zaległości i spieszę z opublikowaniem posta, w którym przedstawię Wam moje dwie nowości z Kobo. :-)


KOBO,
Colour Trends (lakiery do paznokci)







Opis Producenta:

Trwały lakier nadający wysoki połysk. Tworzy na paznokciu elastyczną i odporną na pękanie powłokę. Dodatek składnika Eusolex sprawia, że kolor nie blaknie. Nie zawiera toluenu i formaldehydu.


Serię produktów Colour Trends umieszczono w poręcznych opakowaniach o pojemności 7,5 ml. W moim posiadaniu są dwa odcienie widoczne na załączonych obrazkach, dwudziestka to Mexico, a pięćdziesiątka dwójka - Arctic Sky.



Oba lakiery mają kremową konsystencję, którą łatwo rozprowadzić na paznokciach za pomocą załączonych pędzelków. Są umieszczone na dość długich ogonkach, co umożliwia sprawne manewrowanie. Jeżeli chodzi o krycie, to nie jest ono zachwycające gdyż dwie warstwy to minimum jakie musimy nałożyć na płytkę. Zdarza się, że koniecznym staję się dołożenie trzeciej. Przy aplikowaniu cieńszych warstw, lakier wysycha równomiernie, raczej szybko, nie tworzą się zacieki. Przy zmywaniu emalia nie barwi skórek ani paznokci. Trwałość można uznać za zadowalającą, wynosi około 3-4 dni.


20 Mexico

Na pierwszy ogień pokażę Wam pastelową brzoskwinkę, która zdecydowanie bardziej przykuła moją uwagę. Niestety, w opakowaniu wygląda lepiej niż na paznokciach, gdyż (o dziwo!) podczas wysychania nieco ciemnieje. Ciężko też uchwycić rzeczywisty kolor, tak na prawdę nie jest aż tak pomarańczowy. Kolor w buteleczce na powyższym zdjęciu idealnie odzwierciedla to, co widzimy w opakowaniu. Po pomalowaniu musimy liczyć się z tym, że ujrzymy o ton ciemniejszy odcień. Wykończenie kremowe, z połyskiem. 




52 Arctic Asky

Zdecydowanie częściej po wszelkie odcienie niebieskiego sięga moja siostra aniżeli ja, ale od czasu do czasu zdarza mi się pomalować nimi paznokcie. Kolor, który chciałam Wam pokazać nie jest typowy i muszę przyznać, że prezentuje się całkiem fajnie. Podobnie jak poprzednik - ma wykończenie kremowe, z połyskiem i nie zawiera drobinek. Nieco lepiej też kryje niż wspomniany egzemplarz.




Dostępność: Drogerie Natura
Cena: 9,99 zł / 7,5 ml




Który kolor bardziej przypadł Wam do gustu? :-)

środa, 4 lutego 2015

My Secret: Natural Beauty, Eye Shadow Palette (Night Out)

Znalazłam trochę wolnego czasu, dlatego zdecydowałam się, przypomnieć o sobie na blogu, pisząc nową recenzję. :-) Pewnie pamiętacie, że jakiś czas temu pokazywałam Wam w poście parę nowości kosmetycznych, była to kolorówka, którą można nabyć w sieci sklepów Drogeria Natura. Produkty są już przetestowane dlatego będę systematycznie dodawać kolejne wpisy.



My Secret,
Natural Beauty, Eye Shadow Palette







Pod pokrywką plastikowego opakowania odnajdziemy cztery cienie, każdy o wielkości 2,3 cm x 2 cm i podwójny aplikator. Posiadana przeze mnie wersja kolorystyczna nosi nazwę "Night Out", której barwy są najbardziej wyraziste, jeżeli brać pod uwagę pozostałe odcienie z serii Natural Beauty. Dominują tutaj fiolety, którymi możemy wykonać zarówno mocniejszy makijaż jak i zwykły, dzienny. Świetnie będą sprawdzać się również pojedynczo, w roli kresek na górnej powiece.
Seria "Natural Beauty" to wyłącznie matowe cienie, nie znajdziecie w nich ani krzty iskrzących drobinek. Dobrze rozcierają się na skórze, jestem też zadowolona z pigmentacji - jest całkiem niezła,  początkowo sądziłam, że będzie słabsza. Nie wchodzą w załamanie powieki, nie ścierają się, ale w miarę upływu dnia kolory nieco bledną. Polecam stosowanie pod nią odpowiedniej bazy. Podczas aplikacji nie zauważyłam problemu z osypywaniem się cieni mimo, że są dość suche.

Czwóreczka powyższych cieni okazała się całkiem przyzwoitym produktem. Mogę polecić je również osobom, które dopiero zaczynają swoją przygodę z tworzeniem makijaży, gdyż sądzę, że nałożenie i rozcieranie ich nie będzie sprawiało dużych kłopotów (szczególnie przy wyborze wersji kolorystycznej nude).


Night Out, cienie nałożone palcem, na sucho, jedna warstwa.




Dostępność: Drogerie Natura
Cena: 11,99 zł / 7 g


Stosujecie cienie w odcieniach fioletowych? :-)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...