poniedziałek, 31 grudnia 2012

Blogowa wyprzedaż! :-)

Mam kilka kosmetyków na sprzedaż. Większość nowa, nieotwierana to wygrane w konkursach. Sprzedaję gdyż nie są mi potrzebne. Nie są przeterminowane. Myślę że ceny są konkurencyjne.


tutaj odnośnik do całej listy: KLIK!









W razie zainteresowania proszę o kontakt: 34onelove@gmail.com




UDANEJ ZABAWY SYLWESTROWEJ! :-)

sobota, 29 grudnia 2012

Mariza: krem do rąk i paznokci nawilżający, z algami morskimi

Nie mam problematycznej skóry rąk dlatego kremy nie są u mnie podstawą w pielęgnacji dłoni. Nie sięgam po tego typu kosmetyk kilka razy dziennie. Najczęściej używam go po kąpieli, kiedy czuję, że skóra tego wymaga, gdy jest nieco ściągnięta.


Mariza, 
krem do rąk i paznokci nawilżający




Opis producenta:



Krem o niezwykłe delikatnej konsystencji zapewnia skórze dłoni optymalne i długotrwałe nawilżenie, nie pozostawiając uczucia lepkości. Zawiera algi morskie, które przywracają skórze równowagę hydropilidową,
stymulują wytwarzanie koleganu i elastyny,
wyraźnie poprawiając jędrność i elastyczność. Gliceryna i prowitamina B5 zmiękczają i wygładzają naskórek,
łagodzą podrażnienia. Krem wzbogacono o witaminę E zwaną "witaminą młodości" i olejek silikonowy zabezpieczające skórę przed utratą wilgoci i chroniące ją przed niekorzystynym działaniem czynników zewnętrznych. Krem ponadto doskonale wzmacnia i natłuszcza płytkę paznokcia. Regularnie stosowany sprawia, że skóra dłoni odzyskuje aksamitną gładkoność i elastyczność.


Krem znajduje się w miękkiej podłużnej tubce. Produkt koloru białego, ma lekką konsystencję, przyjemny zapach. Opakowanie 100 ml.



Krem przypadł mi do gustu ponieważ zdaje egzamin w najważniejszych dla mnie kwestiach jakie wymagam od tego typu produktów. Faktycznie szybko się wchłania i nie pozostawia uczucia lepkości czy tłustej warstwy. Nawilża skórę, niweluje wieczorne uczucie ściągnięcia spowodowane dłuższą kąpielą. Łatwo się rozsmarowuje. Ma bardzo przyjemny zapach, delikatny, nie wiem do czego go porównać. Nie utrzymuje się zbyt długo na skórze, ale początkowo jest wyczuwalny, podoba mi się. Jest wydajny, nie ma konieczności używania go w dużej ilości. Nie podrażnia. Ma bardzo ładną szatę graficzną. :-) Nie jestem w stanie stwierdzić jak sprawdziłby się na bardziej wymagającej skórze, ale ja jestem z niego zadowolona. :-)





Dostępność: u konsultantek, podaję kontakt z Panią Bożeną w celu złożenia zamówienia bądź zapisania się do Marizy: klik!
Cena: nie mogę odnaleźć go w katalogu, ale kosztuje ok. 6 zł / 100 ml



Najnowszy katalog: klik!



Plusy:
+ szybkie wchłanianie
+ nie jest tłusty, nie pozostawia śliskiej warstwy
+ nawilża
+ duże opakowanie
+ ładnie pachnie
+ wydajny
+ tani

Minusy:
- używam go od ponad miesiąca nie zauważyłam aby wzmocił płytkę paznokciową



Lubicie limitki? Chętnie na nie polujecie? :-) Jaki jest Wasz ulubiony krem do rąk? :-)

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Przepis na smaczne, pachnące pierniczki

Dziewczyny, jak tam Wasze wypieki? Już wszystko przygotowane na święta? :-) U mnie na stole pojawi się makownik, karpatka, krówka i wu-zetka. :-) Do tego poniższe pierniczki, i wiśniowe babeczki. Jestem łasuchem więc słodkiego nigdy za wiele.
Pierniczki z tego przepisu (znaleziony i zgubiony w internecie) robiłam pierwszy raz, ale powiem Wam, że wyszły fenomenalnie. I jak pachną, mmmm! :-)


Pyszne pierniczki
(bardzo łatwe w przygotowaniu)




Składniki:

- 2 i 1/4 szklanki mąki
- pół szklanki miodu
- 0,5 szklanki cukru pudru
- 1 jajko
- 5 łyżeczek zwykłego miękkiego masła
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 4 łyżeczki przyprawy do piernika
- 2 łyżeczki kako


Opis przygotowania:

Wszystkie składniki potrzebne do wykonania ciasta należy wymieszać w misce. Ciasto ugniatamy tak długo aż będzie plastyczne i nie będzie kleiło się do rąk. Następnie przekładamy je na blat, rozwałkowujemy (grubość ok 3 mm), wycinamy wzory przy użyciu foremek. 

Rozgrzewamy piekarnik do 180'C, pieczemy około 10 minut (w zależności od piekarnika). Studzimy na kratce. 

Pierniczki schowane w pudełku mogą być przechowywane nawet do 3 miesięcy. Jeśli chodzi o dekorowanie (kurczę, nie miałam pojęcia, że to takie trudne!) to użyłam lukru. Przepis poniżej. :-)


Lukier (z przepisu klik!) :

  • 1 białko jaja
  • ponad szklanka cukru pudru (w zależności od wielkości jaja)
  • ew. sok z plasterka cytryny lub ulubiony aromat
Do miski wrzucam białko jaja, dodaję cukier puder (najlepiej stopniowo) i miksuję. Miksuję, dodając cukier puder, aż lukier będzie miał dobrą konsystencję – będzie bardzo gęsty.
Ubijamy białko z cukrem na sztywną pianę, potem dodając cukier puder piana nie będzie miała sztywności, ale będzie na tyle gęste, że powstanie świetny lukier.
Do takiego lukru można dodać kilka kropel aromatu lub soku z cytryny, po dodaniu trzeba dodać jeszcze trochę cukru pudru, bo lukier będzie rzadszy.
Jeśli lukier zastygnie w naczyniu, to rozpuszczamy go kilkoma kroplami soku z cytryny albo wody i mieszamy (wystarczy łyżką).
Lukier biały nakładam do szprycy lub woreczka z wyciętą dziurką i dekoruję pierniczki, ciastka czy torty. Gotowe.
Po nałożeniu lukier twardnieje i nic więcej nie trzeba robić.



Wyszły wyśmienite. Polecam Wam ten przepis. :-)

Przy okazji chcę złożyć Wam życzenia: radosnych, ciepłych, spędzonych w miłej atmosferze
 Świąt Bożego Narodzenia! :-) Ściskam ciepło!

niedziela, 23 grudnia 2012

Lush: Tea Tree Water (woda z drzewa herbacianego)

Już po poniższych fotkach widać że do recenzji tego toniku przygotowywałam się już od jakiegoś czasu. ;-) Jesienne zdjęcia, słońce, spadające, żółtawe liście. Przeglądając folder ze zdjęciami kosmetyków, które czekają na publikację na blogu, natknęłam się na ten właśnie specyfik z Lusha.


Lush,
Tea Tree Water





Opis producenta:


Ten tonik przeznaczony jest dla cery normalnej, mieszanej lub przetłuszczającej się;
 jest niezwykle skuteczny w przypadku nastoletniej, zanieczyszczonej skóry. 
Tonik Tea Tree Water jest odświeżający, odkażający oraz pobudzający do życia dzięki 
wyciągom z drzewa herbacianego, 
grejpfruta i jałowca.



Skład: woda z drzewa herbacianego (Melaleuca alternifolia), woda z grejpfruta (Citrus grandis), woda z owoców jałowca (Juniperus communis), limonene, aromat, methylparaben




Tonik znajduje się w plastikowej buteleczce, która mieści 100 g produktu. Opakowanie zostało zaopatrzone w sprawny, niezacinający się psikacz. Nie testowano na zwierzętach, odpowiednie dla Wegan. Niestety termin ważności krótki - 2 miesiące od otwarcia.




To nie jest mój pierwszy kosmetyk z Lusha, używałam już szamponów i odżywek w kostce, peelingu Dark Angels, kostki myjącej Fresh Pharmacy. Z peelingu byłam bardzo zadowolona, reszta nie wywarła na mnie jakiegoś szalonego wrażenia, ale też nie wspominam tych kosmetyków źle. Woda herbaciana zainteresowała mnie od samego początku kiedy tylko natknęłam się na jej opis w internecie. Nie używam drogeryjnych toników, stawiam głównie na hydrolaty. Opisywany dzisiaj produkt to właśnie taki mix hydrolatów: z drzewa herbacianego, grejpfruta i jałowca.
Zapach nie zachwyca, ale nie mam problemu z aplikacją, nie utrzymuje się długo na skórze. Tak jak mówię  do najprzyjemniejszych nie należy, ale jakoś wyjątkowo mi nie przeszkadza. Fajnie, że opakowanie ma atomizer, to sprawia, że aplikacja jest szybka i bezproblemowa. Używam go bezpośrednio na twarz, dzięki temu jest ekonomiczniej aniżeli miałabym posiłkować się dodatkowo wacikami kosmetycznymi. Tonik odświeża i jest to zauważalne. Lekko napina skórę i wygładza, używam go raz dziennie na wieczór (czytałam, że przy częstym użytkowaniu wysusza). Faktycznie matuje skórę. Nie zauważyłam negatywnego wpływu na skórę. Pory nie są zmniejszone, a jeśli są, to jest to mało zauważalne. Wspomaga gojenie drobnych zmian. Tonik jest wydajny. Krótki termin przydatności sprawia, że jesteśmy nieco uwiązane i należałoby używać go systematycznie aby pod koniec drugiego miesiąca nie okazało się, że sporą część kosmetyku trzeba wyrzucić. W sumie przyczepię się jeszcze do atomizera - według mnie podaje trochę za dużo produktu jednorazowo. Nie kupię ponownie, ale myślę, że będę go miło wspominać.

Plusy:
+ wydajność
+ matuje
+ opakowanie z psikaczem
+ odświeża
+ nie podrażnia
+ używany raz dziennie nie wysusza mnie
+ wspomaga gojenie drobnych zmian
+ wygładza, lekko napina skórę
+ skład


Minusy:
- krótki termin przydatności
- atomizer podaje jednorazowo trochę zbyt dużo produktu
- zapach
-  nie zmniejsza porów
- potrafi wysuszyć
- dostępność


Dostępność: sklep Lush, internet, Allegro
 (w tym roku podobno mieli otworzyć się w Warszawie, ale nie wiem czy do tego doszło?)
Cena: na Allegro jak zwykle drożej, tam trzeba zapłacić ok. 30 zł / 100g



Używałyście kosmetyków Lush? Co według Was zasługuje na uwagę, a czego na pewno po raz drugi nie kupicie?

sobota, 22 grudnia 2012

Grudniowy ShinyBox i małe zakupy.

W grudniowym Shiny Boxie doczekałyśmy się kolorówki. :-) Pudełko zawiera zarówno kosmetyki pełnowymiarowe jak i próbki.



Grudniowy ShinyBox





Pełnowymiarowe:





Dermedic 
Szampon do włosów chroniący skórę -  200 ml
(24,60 zł / 200 ml)


Delia 
Baza pod makijaż - 55ml
(20 zł / 55 ml)


 Delia 
Maskara - 11 ml
(10 zł / 11 ml)

Próbki:


ANNABELLE MINERALS 
Róż mineralny Coral - 1g
(30 zł / 4g)

 ANNABELLE MINERALS
 Korektor mineralny Medium- 1g
(30 zł / 4 g)

ANNABELLE MINERALS
 Podkład mineralny: matujący odcieniu Natural Fairest - 1g
(30zł / 4g)

ANNABELLE MINERALS 
Podkład mineralny: kryjący w odcieniu Beige Fairest
(30zł / 4g)



ZEPTER 
Krem na dzień do cery suchej i wrażliwej - 5ml
(64 zł / 50 ml)

ZEPTER 
Krem na noc do cery suchej i wrażliwej - 5ml
(64 zł / 50 ml)


I na koniec prezent od marki Zepter w postaci naszyjnika inspirowanego stylem marynistycznym.



 Pierwsze spostrzeżenia? Bardzo ucieszyłam się kiedy zobaczyłam w paczce minerały, jestem ich fanką. Po przyjrzeniu się kolorom jednak troszkę się rozczarowałam - podkład w formule matującej, kiedy ja używam zwykle kryjących, ten kryjący w odcieniu beige, kiedy ja używam goldenów, korektor w odcieniu średnim - a ja używam jasnych. No, ale nie da się przecież wszystkim dogodzić. Jeszcze się nimi nie malowałam, więc kto wie, nie wykluczam możliwości że się dopasują do mojej cery. Annabelle Minerals chodziło za mną od jakiegoś czasu więc chętnie przetestuję. Kremy od Zepter podarowałam siostrze. Jeśli chodzi o pełnowymiarowe produkty to w paczce znalazła się po raz kolejny marka Dermedic - tym razem szampon, chętnie zobaczę jak się u mnie sprawdzi. Baza pod makijaż - nie używam tego typu kosmetyków, pewnie wyląduje w kosmetyczce u siostry. Jestem za to ciekawa tuszu do rzęs, nigdy nie używałam takiego w kolorze brązowym. :-) Prezent totalnie nie w moim stylu. Jestem zadowolona "pół na pół", zdarzały się lepsze pudełka.


Na koniec małe zakupy które dotarły do mnie wczoraj. Kupiłam sobie zegarek i leginsy. Ostatnio strasznie podobają mi się wzorzaste leginsy, te poniżej to już druga para, wcześniej kupiłam czarno-szare (z innym wzorem). :-)



A leginsy są takie:




A jak Wam spodobał się grudniowy ShinyBox?

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Co nowego, czyli zakupy. :-)

Krótki post zakupowy. Zima trochę zelżała, na szczęście, taka pogoda mi się podoba, nie ma mrozów, nie jest ślisko. Pewnie to krótkotrwałe, ale i tak jestem zadowolona. :-) W ostatni weekend poczyniłam znowu troszkę zakupów odzieżowych, ale jest zbyt ciemno aby je fotografować. Pomyślałam w takim razie, że dzisiaj pokażę Wam kilka rzeczy z piątkowego rajdu po sklepach. :-)

Ten zestaw wpadł mi w oko od razu. Od jakiegoś czasu szukałam takich kubeczków do łazienki - ten upolowałam w Pepco w cenie 19,99 zł. Nigdzie nie spotkałam tańszej alternatywy. W skład zestawu wchodzą 3 elementy: pojemnik na mydło w płynie, kubek, i pojemnik stojący na szczoteczki do zębów. Będzie fajnie prezentował się w mojej nowej, odremontowanej łazience. :-)




Za Scabblami też rozglądałam się już jakiś czas, ale za każdym razem rezygnowałam, bo szkoda mi było wydać na tę grę 100 zł. Kiedy zobaczyłam Scribę - świetnie wykonaną podróbę pierwowzoru w sumie nie zastanawiałam się ani chwili. Kosztowała tylko 40 zł, wszystko jest wykonane perfekcyjnie i solidnie. Jestem bardzo zadowolona z tego zakupu, przypomina mi jak za czasów małolata pogrywałam w to z kuzynem. :-)





Jak spora część z Was, od agencji Werner i Wspólnicy otrzymałam do testów zestaw kosmetyków z Farmony: żel peelingujący i suflet do ciała. Oba kosmetyki o zapachu słodkie cappuccino i tiramisu, 
mmm! :-)




Zdecydowałam się również na zestaw do do rekonstrukcji włosa EXPRESS KIT firmy TreatING. Kupiłam go w jednej z hurtowni kosmetycznych. Zestaw zawiera 3 produkty, które mają za zadanie odbudować, wzmocnić, nawilżyć i wygładzić włosy. Szampon zawiera składnik aktywny w postaci zielonej herbaty, a olejek + aktywator karetynę. Każdy z tych trzech produktów zawiera 10 ml kosmetyku. Całość kosztowała 13 zł więc nie jest to majątek, ciekawa jestem jak się sprawdzi.




Chciałam również przeprosić, że trochę zaniedbuję odwiedzanie Waszych blogów, to wszystko przez nową pracę. Staram się jednak wszystko ogarnąć i zaglądać jeśli to tylko możliwe. :-)



A jak tam Wasze zakupy? Udanego tygodnia! :-)

piątek, 14 grudnia 2012

Mariza: zestaw melon

Kosmetyki Marizy są większości z Was znane. Melonowy zbiorek pokazywałam Wam jakiś czas temu  w poście o nowościach w mojej kosmetyczce. Poniższe produkty można znaleźć w obecnym katalogu Mariza. W skład zestawu wchodzi:

- Orzeźwiający żel pod prysznic 250 ml 
- Ujędrniające masło do ciała 200 ml 
- Naturalna sól do kąpieli 200 g










Melon z oliwą z oliwek, d-panthenolem, alantoiną i gliceryną.

Żel pod prysznic o odpowiedniej konsystencji znajduje się w poręcznym opakowaniu z zamknięciem na zatrzask. Ma przyjemny zapach. Dobrze rozprowadza się na skórze, myje, nie pozostawia tłustej warstewki. Całkiem dobrze się pieni. Nie wysusza i nie podrażnia mojej skóry. Wygładzenia czy nawilżenia skóry nie zauważyłam, ale od tego mam balsamy i peelingi, nie oczekuję takiego działania od żelu do kąpieli.
Wydajność standardowa jak przy tego rodzaju produktach. 
Żel jest ok, spełnił moje oczekiwania.







Melonowe masło z algami morskimi, masłem shea, olejkiem winogronowym, proteinami pszenicznymi i witaminą E


Masło ma fajną, gęstą konsystencję i przyjemny zapach. Opakowanie mieści 200 ml kremu. Dobrze rozprowadza się na skórze, ładnie pachnie (niechemicznie). Sprawia że skóra jest gładka i faktycznie nawilżona. Jeśli chodzi o ujędrnienie to nie zauważyłam takiego, ale i tak do tej inf. podchodziłam z wielkim dystansem. ;-) Z tego produktu jestem bardzo zadowolona, choć niestety już na 3 miejscu w składzie znajdziemy parafinę.





Kompozycja minerałów, makro i mikroelementów (m.in.:magnezu, potasu, wapnia, żelaza, manganu)


Opakowanie widoczne na załączonej fotce mieści 200 g soli. Sól po wrzuceniu do wody rozpuszcza się całkowicie, ładnie pachnie, ale zapach znika po około 15 minutach. Nie tworzy piany, nie barwi wody. Producent zaleca na jedną kąpiel zużyć połowę opakowania soli przez co produkt jest szalenie niewydajny. Właściwości pielęgnacyjnych nie dostrzegłam, ale produkt uprzyjemnia kąpiel - czyli spełnia swoje zadanie. 
Myślę, że ta sól fajnie zdałaby egzamin jako dodatek do wody przy użyciu elektrycznego masażera do stóp.




Wybierać zestawy możemy spośród kilku wariantów zapachowych m.in.: jaśmin, róża, brzoskwinia, granat...




Najnowszy katalog: klik!

Dostępność: katalog Mariza, podaję kontakt do Pani Bożeny, bardzo miłej Konsultantki, bezpośrednio u niej można złożyć zamówienie: klik!
Cena: 24,90 zł / zestaw


Znacie pielęgnację Marizy? Jak się u Was sprawdza?

wtorek, 11 grudnia 2012

Lirene: Płyn micelarny micelarny z witaminą C + Organique

Płynów micelarnych używam od dawien dawna, jednak zmywam nimi tylko makijaż oczu. Do usuwania podkładu i różu czy bronzera używam olejków myjących. Takie działanie dobrze służy mojej skórze, z którą obchodzę się wyjątkowo ostrożnie, staram się nie nakładać na nią chemii.

Po zdenkowaniu bardzo fajnego micela z Oeparol przyszedł czas na zakup czegoś innego, wybór padł na Lirene.

Lirene 
Płyn micelarny micelarny z witaminą C




Opis producenta:


Zawarte w płynie drobne cząsteczki – micelle łagodnie oczyszczają twarz z makijażu i zanieczyszczeń. Ekstrakt z wiśni, bogaty w witaminę C, eliminuje szkodliwy wpływ środowiska na skórę , wpływa regenerująco i rozjaśniająco.
Połączone działanie
ekstraktu z miodu i D-pantenolu działa kojąco, skutecznie łagodząc podrażnienia i przywracając cerze zdrowy koloryt. Cząsteczki gliceryny zapewniają optymalny poziom nawilżenia i zapewniają uczucie komfortu i miękkości.


Przeźroczysta butelka zaopatrzona w dozownik i zamknięcie na zatrzask mieści 200 ml. Produkt bezbarwny, o delikatnym, lekkim, przyjemnym, świeżym zapachu. 



Właściwie jestem zadowolona z tego produktu. Kolorówkę, której używam zmywa całkiem dobrze (choć chyba odrobinę słabiej niż np. jeden z moich ulubionych fioletowy Bourjois), nie pozostawia tłustej powłoczki na skórze. Nie trzeba zużyć dużej ilości wacików aby pozbyć się makijażu oczu. Produkt przyjemnie pachnie, ma typową dla tego typu kosmetyków konsystencję. Nie jest lepka ani tłusta i dzięki temu nie pozostawia na skórze nielubianej przeze mnie śliskiej powłoczki. Produkt nie podrażnił wrażliwej skóry okolic oczu, nie spowodował również pieczenia czy swędzenia.
Działania rozjaśniającego z racji nie stosowania micela na całą twarz nie zaobserwowałam, podchodzę jednak do takich inf. na tego typu produktach ostrożnie, nie wierzę aby drogeryjny micel mógł powodować jakieś spektakularne efekty pielęgnujące. Skóra jest dobrze oczyszczona, cena nie odstrasza, mogę go polecić.


Plusy:
+ opakowanie
+ zapach
+ oczyszczanie
+ wydajny
+ nie podrażnia wrażliwej skóry okolic oczu
+ nie pozostawia tłustej powłoczki
+ cena, dostępność

Minusy:
nie zauważyłam

Dostępność: drogerie, markety
Cena: ok. 13 zł / 200 ml




Na koniec pokażę Wam co między innymi znalazło się w mojej paczce którą przyniósł mi Święty Mikołaj. :-) Kula do kąpieli i mydło Organique, wszystko ładnie zapakowane. :-) Jeszcze nie używałam, na razie tylko cieszę oko i nosek. :-) Ładnie się prezentuje, co? 






Jaki jest Wasz ulubiony micel? :-) Znacie produkty Organique?

sobota, 8 grudnia 2012

Mrs. Potter's: Odżywka ekspresowa w sprayu większa objętość

Jeśli chodzi o markę Mrs. Potter's to uwielbiam ich balsamy do włosów. :-) Już po pierwszym użyciu aloesowego, wiedziałam, że będę do tego kosmetyku wracać. Używałam również szamponów i maski - byłam z nich zadowolona. Kiedy przyszedł czas na odżywkę bez spłukiwania spodziewałam się równie dobrych efektów...


Mrs. Potter's
Odżywka ekspresowa w sprayu większa objętość




Opis producenta:

Odżywka przeznaczona do codziennej pielęgnacji włosów cienkich i bez objętości. Zawarty w kosmetyku ekstrakt z lotosu działa rewitalizująco, poprawia kondycję włosów i odświeża je. Kolagen natomiast ma silne działanie wzmacniające, zwiększa objętość, sprawia, że włosy są bardziej elastyczne. Odżywka ma przyjemny, delikatny zapach, a jej lekka formuła nie obciąża włosów.
Preparat można stosować na włosy wilgotne lub suche.
Formuła bez spłukiwania oraz opakowanie z atomizerem pozwalają błyskawicznie zadbać o włosy, ułatwiają ich rozczesywanie i codzienną stylizację.
W efekcie stosowania odżywki włosy są odżywione i wzmocnione.


Odżywka znajduje się w wygodnym, plastiowym opakowaniu z atomizerem. Kolor błękitny, konsystencja płynna. Opakowanie 200 ml. 




Co prawda nie mam cienkich włosów, ale spodziewałam się, że chociaż część z obietnic producenta zostanie spełniona. Niestety w przypadku moich włosów - grubych, długich i prostych taka rzecz nie miała miejsca.
Zacznę jednak od początku. Plus za opakowanie, które jest bardzo wygodne, psikacz nie zacina się, odpowiednio podaje produkt. Całość prezentuje się całkiem fajnie dzięki oryginalnemu kolorowi produktu. Ma przyjemny zapach. Preparat można stosować na włosy wilgotne bądź na suche. 
Odżywka nie ułatwia rozczesywania, a według mnie to właśnie powinno być podstawą takiego produktu. Szczerze mówiąc nie zauważyłam żadnych korzyści podczas jej używania. Włosy nie wyglądają na wzmocnione i bardziej odżywione, nie poprawiła też ich kondycja. A co ze zwiększeniem objętności? No niestety - włosy wyglądają tak samo jak bez użycia tego specyfiku. Dobrze chociaż że produkt nie wysuszył moich włosów.




Plusy:
+ opakowanie z atomizerem
+ zapach
+ cena
+ nie wysusza
+ nie podrażnia

Minusy:
- brak wzmocnienia i poprawienia kondycji włosów
- nie zwiększa obojętości
- nie ułatwia rozczesywania
- brak jakiegokolwiek pozytywnego działania


Dostępność: drogerie, markety
Cena: ok. 7 zł / 200 ml


Produkt zupełnie nie spełnił moich oczekiwań. Znacie tę odżywkę? Jakie są Wasze ulubione produkty wzmacniające bez spłukiwania?

środa, 5 grudnia 2012

ShinyBox Listopad 2012 - moja opinia

Jak ten czas płynie. Kolejny miesiąc za nami. Listopadowy ShinyBox przetestowany, czas na zbiorczą recenzję. :-)


ShinyBox Listopad 2012 




Jedyne co mogę zarzucić tej wersji pudełka to brak kolorówki. Jednak kosmetyki, które znalazły się w boxie spełniły moje oczekiwania, marki dość nietypowe, niebanalne, niedostępne w pobliskich osiedlowych drogeriach. Te zielone buteleczki to L'Occitane - szampon i odżywka do włosów. Biało-fioletowe - nieznana mi wcześniej marka - Bentley Organic (mydełko, mleczko do ciała i żel pod prysznic). Dodatkowo jako szósty produkt dołączono maseczkę Dermedic.

L'Occitane
       Odbudowujący szampon do włosów suchych i zniszczonych            
 L'Occitane
Odbudowująca odżywka do włosów suchych i zniszczonych
 





Mimo, że produkty  L'Occitane pojawiają się już w trzecim z kolei pudełku nie zniechęca mnie to do tej marki. Każdy wcześniejszy produkt polubiłam i bardzo przychylnie patrzę na ich kosmetyki. Tym razem testowałam szampon i odżywkę. Oba produkty nie zawierają: parabenów, syntetycznych barwników, aldehydu mrówkowego i jego roztworów, składników pochodzenia zwierzęcego, triklosanu. Oba opakowania mają po 75 ml.

Szampon - zacznę od zapachu, który początkowo nie przypadł mi do gustu, jest mocno ziołowy. Później w trakcie używania przestał mi przeszkadzać. Utrzymuje się jeszcze po kąpieli. Zawiera naturalne olejki eteryczne takie jak: dzięgiel, lawenda, geranium, paczula, ylang-ylang. Bez problemu rozprowadza się na włosach, ładnie się pieni i dobrze myje. Nie obciąża włosów. Bez użycia odżywki trochę trudno rozczesać włosy. Myślałam, że tak mała pojemność starczy mi zaledwie na kilka użyć, miło się jednak zdziwiłam, bo produkt okazał się być bardzo wydajny! Polubiłam go, wadą jest jednak cena. (Ok. 65 zł / 300 ml)

Odżywka - zapach nieco inny niż szampon, ale utrzymany w tym samym tonie. Odżywka zawiera naturalny kompleks 5 eterycznych olejków - dzięgiel, lawenda, geranium, ylang-ylang i paczula, do tego słodki olejek migdałowy. Konsystencja: gęsta, żółtawa, kremowa, dobrze rozprowadza się na włosach. Ułatwia rozczesywanie. Nie zauważyłam jakiegoś spektakularnego nawilżenia. Włosy są gładkie i miękkie, nieobciążone. Produkty używane razem fajnie się uzupełniają. 
Cena podobna jak w przypadku szamponu ok. 65 zł / 250 ml


Bentley Organic
Łagodzące mleczko do ciała z Lawendą i Rumiankiem

Bentley Organic
Łagodzący i nawilżający żel pod prysznic

Bentley Organic
Łagodzące i nawilżające mydełko






Te produkty od razu przykuły moją uwagę głównie za sprawą opisu zamieszczonego na karcie SB i ciekawych opakowań. Bentley Organic to produkty posiadające dużą ilość składników organicznych. Te które dzisiaj opiszę zawierają naturalne ekstrakty z aloesu, jojoby i lawendy. Żel i mleczko przedstawione na zdjęciach mają po 50 ml.

Mydełko - polubiłam najbardziej. Pięknie pachnie. Dobrze myje, oczyszcza. Miło używało mi się tego produktu, na dodatek cena zachęca do ponownego zakupu (ok. 9 zł / 40g).

Mleczko - fajny kosmetyk. Ma przyjemną konsystencję, gęstą, ale dobrze rozprowadzającą się na skórze. Szybko się wchłania, nawilża, pielęgnuje. Łagodzi skórę po depilacji. Szkoda, że opakowanie nie jest ciut większe, bo chętnie poużywałabym go dłużej. :-)

Żel - kilka aplikacji i po produkcie. Jakiegoś szczególnego działania nie dostrzegłam, jak zwykle po kąpieli musiałam nawilżyć skórę balsamem do ciała (w ostatnim czasie było to właśnie wcześniej wspomiane mleczko z BO). Żel ma bardzo gęstą konsystencję, nieprzyjemny zapach, dobrze się pieni, nie pozostawia tłustej powłoki. Spodziewałam się jednak czegoś lepszego.

Dermedic
Maseczka aktywnie matująca Normativ




A maseczkę podarowałam siostrze do testów. Stosujemy ją w standardowy sposób: rozsmarowujemy na skórze, pozostawimy na 15-20 minut, pozostałość usuwamy wacikiem. Joli buzia ma skłonności do świecenia. Konsystencja dość rzadka, łatwo rozprowadza się na twarzy. Nie zastyga, nie tworzy skorupy jak w przypadku np. glinek. Produkt ten działa, ale raczej krótkotrwale. Po jej użyciu faktycznie daje się zaobserwować efekt matowienia, ale po odstawieniu maseczki wszystko wraca do normy. Jola spostrzegła dodatkowo wygładzenie twarzy i lekkie zmniejszenie porów. Opakowanie 10g jest wydajne i kosztuje ok. 8 zł.


Pudełko można otrzymać na dwa sposoby:

za darmo - należy uzbierać 100 punktów, więcej informacji tutaj: http://shinybox.pl/index/shinystars
bądź odpłatnie - pojedyncze pudełko to koszt 49 zł, subskrypcja na 3 miesiące kosztuje 139 zł, 6 miesięcy 265 zł, a 12 mc 539 zł.




* Dziękuję zespołowi ShinyBox za udostępnienie produktów do testu.



A jakie są Wasze odczucia względem tego pudełka? Co chciałybyście zobaczyć w kolejnym? :-)

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Alverde: Aroma, Pflegeol Patchouli Cassis (Olejek do ciała z paczulą i czarną porzeczką)

Moim pierwszym tego typu olejkiem była propozycja Alterry o zapachu "migdały i papaja". Bardzo go polubiłam za skład, ładny zapach i działanie. Alverde kusiło mnie od dawna. Dzisiaj mam okazję opisać Wam swoje spostrzeżenia na temat wersji z czarną porzeczką. :-)


Alverde,
Olejek do ciała z paczulą i czarną porzeczką




Opis producenta:

Aromatyczny olejek do ciała o zapachu paczuli i czarnej porzeczki.
Kompozycja cennych olejów roślinnych ze słonecznika, nasion winogron i nasion czarnej porzeczki czyni skórę elastyczną i nawilżą ją intensywnie.
Do każdego rodzaju skóry.
Nie zawiera syntetycznych środków konserwujących, barwiących czy zapachowych.


Żółtawy olejek mieści się w poręcznej, szklanej butelce z dozownikiem w postaci pompki. Pachnie  intensywnie, przyjemnie. Jest to produkt naturalny. Opakowanie zawiera 100 ml kosmetyku.





Jakiś czas temu, już po kilku pierwszych aplikacjach wychwalałam ten olejek na Facebooku. Opakowanie jest świetne. Tego właśnie brakowało mi w olejku z Alterry - pompki. Sprawdza się idealnie, aplikacja przebiega bezproblemowo, nie zacina się, podaje odpowiednią ilość produktu. Zapach bardzo mi się podoba. Kojarzy mi się z fioletowymi Skittelsami. :-) Utrzymuje się długo. Jeśli chodzi o działanie... Jest idealnie! :-) Nawilża, wygładza, sprawie że skóra jest miękka i fajna w dotyku. Sprawdza się lepiej niż duża część nawilżających, drogeryjnych balsamów. Olejek ten, nie jest jakiś wyjątkowo tłusty, ładnie się wchłania, choć powłoczka na skórze pozostaje. Używam go po kąpieli, na noc.
Ma wszechstronne działanie, bo możemy go również nałożyć na włosy, twarz czy np. moczyć w nim paznokcie. Zdarzyło mi się również zmywać przy jego użyciu pozostałości wosku po depilacji.




Skład:
Helianthus Annuus Seed Oil*, Glycine Soja Oil*, Elaeis Guineensis Oil*, Ribes Nigrum Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil*, Prununs Amygdalus Dulcis Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil*, Vitis Vinifera Seed Oil, Parfum**, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citral**.
* Ingredients from certified agriculture .
** From natural essential oils.


Plusy:
+ opakowanie z pompką
+ naturalny skład
+ cudny zapach
+ nawilża, wygładza, zmiękcza
+ wszechstronne działanie
+ cena

Minusy:
- wydajność
- dostępność



Dostępność: DM, sklepy z niemiecką chemią, Allegro
Cena: na Allegro jest spora przebitka, ale tam złapać go najłatwiej, kosztuje ok 20 zł / opakowanie



Znacie? Lubicie? :-) Jakie są Wasze ulubione olejki?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...