poniedziałek, 31 października 2011

The Face Shop: Blackhead EX Nose Clay Mask

Jak radzicie sobie z wągrami na nosie? Macie swoje ulubione i co najważniejsze SKUTECZNE
specyfiki, które z powodzeniem poskramiają te czarne uciążliwe kropki, a także radzą sobie z zaskórnikami?
Swego czasu przeczytałam w internecie o masce z The Face Shop, postanowiłam ją wypróbować, tym bardziej, że dookoła coraz większy robi się szał na azjatyckie kosmetyki. :-)





Obietnice producenta:

Maseczka peel off na bazie glinki głęboko oczyszczająca nos. Zawiera ekstrakty z morwy, czarnego ryżu oraz nasion łzawicy ogrodowej, które zmiękczają skórę i osadzone na niej zanieczyszczenia oraz rozpuszczają zaskórniki.

Nałóż grubą warstwę maseczki na mokry nos. Pozostaw na co najmniej 15 minut - do całkowitego wyschnięcia. Delikatnie oderwij zastygniętą maseczkę. Na koniec użyj kosmetyku zwężającego pory.

UWAGA: Maseczka o silnym działaniu, nie stosować częściej niż raz w tygodniu.



Maska ma konsystencję kleju, trochę się ciągnie i mocno trzyma skóry. Opakowanie to podłużna tubka i zawiera 50g kosmetyku. Zapach przyjemny. Kosmetyk jest dość wydajny.




Zacznę może od tego co zachęciło mnie do wypróbowania tego kosmetyku. Było to zdjęcie, które krąży w internecie. Może nie prezentuje się za ciekawie (nawet na pewno ;-) ) ale widać, że efekty SĄ, i to duże, same zobaczcie:

zdjęcie pochodzi stąd: 
http://www.cl2425.com/2010/01/early-end-review.html



Nie mam jakoś wyjątkowo zanieczyszczonej skóry na nosie, więc nie wiem dlaczego - ale ja sama takiego efektu osiągnąć nie potrafię. Nakładam maskę jak należy - grubą warstwę, trzymam około 20 minut i ściągam. Zrywanie boli - nie ukrywam, maska mocno się trzyma i wyrywa wszystkie napotkane włoski na twarzy. Nos po ściągnięciu maski jest zaczerwieniony, ale to normalne. Po ściągnięciu maski należy przemyć skórę zimną wodą aby zamknąć pory. Na koniec używam wody termalnej lub hydrolatu aby ukoić skórę.
Mimo wszystko nie poddaję się i będę próbować dalej, póki co efekty mizerne.

Maska do zakupienia w internecie: Allegro, Ebay i sklepy z azjatyckimi kosmetykami.
Cena zróżnicowana od 15-40 zł. W momencie kiedy ja ją kupowałam najtaniej można było ją nabyć na Ebay.


Używałyście tej maski? Macie na nią jakiś sposób? Czy u Was efekty są takie jak na załączonym obrazku?

czwartek, 27 października 2011

Calmaderm: Dermactol Krem do rąk i krem do nóg

Ostatnio mam niewiele czasu, dlatego notki pojawią się rzadziej, niestety. Dzisiaj notka o pielęgnacji rąk i stóp przy użyciu dwóch kremów Dermactol, które testowałam przez ostatni czas.





Od producenta:
Krem do stóp:
Krem do stóp Dermactol Foot jest oparty na kilku głównych składnikach: masło shea zawierające niezbędne nasycone i nienasycone kwasy tłuszczowe, witaminy E i F, prowitaminę A, naturalną allantoinę dzięki czemu nawilża, zmiękcza i koi podrażnioną skórę. 
Krem do rąk:
Dermactol Hand Krem to specjalnie opracowana formuła przeznaczona do pielęgnacji suchej, szorstkiej i popękanej skóry dłoni. Zawarte w nim naturalne aktywne substancje wzbogacone witaminami i naturalnymi tłuszczami, łatwo się wchłaniają zapewniając zdrową, gładką i elastyczną skórę.


Oba kremy zamknięte są w łatwe w użyciu tubki o gramaturze 75 ml. Białe z kolorowymi napisami, niebieski to krem rąk, brązowy - do nóg. Kremy przyjemnie pachną, nienachalnie. Oba mają treściwą konsystencję. Są bardzo wydajne.


Krem do stóp:
Krem fajnie działa na przesuszoną skórę stóp. Pachnie delikatnie. Bardzo dobrze wygładza i nawilża skórę, po użyciu kremu stopy są miłe w dotyku. Dobrze zmiękcza skórę. Dobrze się wchłania. W skład wchodzi m.in oliwa z oliwek, olej pszenny, pantenol, nienasycone kwasy tłuszczowe, witaminy E i F, prowitamina A, naturalna allantoina. Produkt fajnie regeneruje skórę, uważam, że to najlepszy krem do stóp jaki kiedykolwiek używałam. :-)


Krem do rąk:
Krem świetnie radzi sobie z przesuszoną skórą rąk. Niewielka ilość wystarczy aby aby skóra stała się  gładka i miękka w dotyku. Krem posiada fajny skład w który wchodzi: masło shea, oliwa z oliwek, olej pszenny, aloes. Łatwo się wchłania. Czuję, że ręce są po nim nawilżone. Na opakowaniu napisano, że ze względu na swoje właściwości może być stosowany również do twarzy i warg. Ja nie używałam kremu w tych miejscach - na buzię nie stosuję tak treściwych kremów. Myślę że do skóry warg - jak najbardziej. :-)
Producent zaleca stosowanie dwa razy dziennie.




porównanie kremów. z lewej: krem do stóp. z prawej: krem do rąk.




Oba kremy polecam, zdały u mnie egzamin, dobrze pielęgnują skórę.
Są dostępne w sklepie: Calmaderm każdy w cenie 19 zł za opakowanie.

Używałyście tych kremów? Znacie je? A może macie inne, ulubione kremy do rąk, i do stóp?

poniedziałek, 24 października 2011

KONKURS z Crafterie! :-)

              Zapraszam do udziału w konkursie który organizuję wraz z  Crafterie! :-)
Crafterie – jak czytałyście we wcześniejszych moich postach to marka posiadająca w swojej ofercie kosmetyki z bogatym w naturę składem! :-)
Tutaj możecie więcej poczytać o Crafterie, a tutaj moja recenzja balsamu do ciała i rąk.

Zacznijmy od nagród. :-)
Sklep Crafterie ufundował dla Was super nagrodę – do wyboru z dostępnych –

naturalne mydełko (kliknij w celu przejrzenia oferty mydełek)
lub
krem do ciała i rąk (kliknij w celu przejrzenia oferty kremów).






Aby wziąć udział w konkursie należy:
- być publicznym obserwatorem mojego bloga (1pkt), a także
 w komentarzu pod tą notką podać nick pod jakim mnie obserwujesz, oraz swój adres mejl.
- polubić Crafterie na Facebooku (1pkt)
- odpowiedz na pytanie konkursowe: czym kierujesz się wybierając kosmetyk? (1pkt)

Punkty, które można zdobyć dodatkowo:
- możesz dodać mnie do swojego blogrolla (1pkt) (jeśli dodałaś - poinformuj mnie o tym w komentarzu i podaj adres swojego bloga)
- możesz dodać na swoim blogu inf. o konkursie + należy dodać powyższe zdjęcie nagrody i link do konkursu  (jeśli dodałaś - poinformuj mnie o tym w komentarzu i podaj link do notki o rozdaniu) (1pkt)

Łącznie do zdobycia 5 pkt.
Poniżej wklejam „formularz” który należy skopiować, wkleić w pole komentarzy  i uzupełnić.
Jeżeli nie spełniacie któregoś „wymogu” pozostawcie proszę pole puste. Zgłaszać się należy tylko i wyłącznie pod tą notką. 

Zgłaszam się!
Obserwuję Twój blog jako:
Mój email:
Lubię Crafterie na Fb jako: (podaj imię i pierwszą literę nazwiska)
Blogroll: (jeśli dodasz mnie do blogrolla podaj adres swojego bloga)
Notka: (jeśli dodasz, podaj link do notki)


Konkurs trwa od dzisiaj tj. 24.10.2011 w momencie pojawienia się tej notki do 07.11.2011 do godziny 23:59 – czyli 2 tygodnie. Najpóźniej dnia 13.11.2011 podamy wyniki, wygrywa osoba którą wylosuje generator liczb! 

Ze Zwycięzcą skontaktuję się mejlowo, na odpowiedź zwrotną zawierającą dane do wysyłki czekam do 18.11.2011, jeżeli Zwycięzca nie skontaktuje się ze mną – nagroda przypadnie kolejnej wybranej osobie. 
Fundatorem nagrody jest Crafterie. Nagroda zostanie wysłana przez Crafterie Pocztą Polską w ciągu 7 dni od przesłania przeze mnie adresu do firmy Crafterie. Wysyłka tylko na terenie POLSKI. 
To chyba wszystko. :-)

Zapraszam!

niedziela, 16 października 2011

Ava: Bio Alga, Krem odżywczo - wygładzający pod oczy

Dotychczas o moją skórę pod oczami dbały nieprzerwanie żele marki Flos Lek. Kiedy otrzymałam do testów krem Ava bardzo ucieszyłam się, gdyż zawiera algi, a czytałam wiele o ich dobroczynnym wpływie. :-)



Obietnice producenta:

Lekka emulsja przeznaczona do pielęgnacji delikatnej skóry okolic oczu.
Algi morskie są najbogatszym, naturalnym źródłem protein, witamin i mikroelementów. Witamina E skutecznie walczy z agresywnymi dla cery wolnymi rodnikami. Koenzym Q10+R eliksir młodości - jest ważnym źródłem energii dla komórek skóry i ważnym czynnikiem w procesie ich dotleniania. Kompleks algi + Q10 + R stymuluje procesy regeneracji skóry, pobudza odnowę kolagenu oraz przeciwdziała szkodliwym wpływom zanieczyszczonego środowiska.
Intensywnie i głęboko nawilżona skóra, elastyczna. Spłyca istniejące zmarszczki i opóźnia proces powstawania nowych. 


Jak widać producent obiecuje wiele. :-) 
Jak zwykle - zacznę od zewnątrz czyli opakowanie. Krem otrzymujemy w białej, poręcznej tubce z zakrętką, która umożliwia postawić kosmetyk w pozycji stojącej. Pojemność kosmetyku to 25 ml czyli sporo jak na kosmetyk stosowany jedynie na skórę pod oczami. :-) Tubka jest miękka i przeczuwam, że bez problemu wydobędę produkt do samego końca.
Zapach dość intensywny, konsystencja lekka, nieco żelowa.



Kremu używam zarówno pod oczy jak i na powieki. Bardzo szybko wchłania się (producent zaleca wklepywanie go dwa razy dziennie - rano i wieczorem), nie podrażniając przy tym delikatnej skóry wokół oczu. Zaraz po nałożeniu dobrze koi skórę, wygładza i lekko ją napina. Krem nie uczulił mnie, mimo, że jest zapachowy. Nieco nawilża. Jest bardzo dobry pod makijaż mineralny - podkład dobrze na nim leży, nie ściera się, a krem nie wałkuje.
W moim odczuciu to dobry krem, chociaż miło by było gdyby lepiej nawilżał. :-) 

Krem Bio Alga nie zawiera parabenów, a także nie jest testowany na zwierzętach.
W składzie znajdziemy między innymi witaminę E jak i wyciąg ze świetlika


Krem jest bardzo wydajny, i cena w stosunku do pojemności jest zachęcająca, Opakowanie 25 ml kosztuje 19,99 zł i można go nabyć w sklepie Ava, o tutaj:  klik!  :-)

W serii Bio Alga dostępne są również:
  • Bio Alga - Balsam do ciała nawilżająco-wyszczuplający
  • Bio Alga - Krem na dzień dotleniająco-energizujący
  • Bio Alga - Krem na noc regenerująco-wygładzający
  • Bio Alga - Krem na szyję i dekolt wygładzajaco-napinający z witaminami A, E i F
  • Bio Alga - Maseczka do twarzy odżywczo-wygładzająca
  • Bio Alga - Mleczko do demakijażu odżywczo-oczyszczające
  • Bio Alga - Tonik do twarzy normalizująco-odświeżający 

Używałyście tego kremu pod oczy? Testowałyście produkty marki Ava Labolatorium?

Dziękuję Pani Jolancie z firmy Ava Labolatorium za możliwość przetestowania kremu, jednocześnie informuję, że fakt iż otrzymałam ten produkt za darmo nie wpłynął na ocenę kosmetyku.   

czwartek, 13 października 2011

Oriflame: Pure Colour Lipstick (Pomadka do ust)

Zdecydowanie bardziej lubię błyszczyki, ale i pomadki można znaleźć w mojej kosmetyczce. :-) Nie mam w tej kwestii swojego faworyta, no, może poza pomadkami pielęgnującymi z Nivea. ;-)
Ostatnio do mojej kosmetyczki trafiła ta oto pomadka z Oriflame:



Obietnice producenta:

Fantastycznie kremowa konsystencja, która wzmacnia i zapewnia długotrwałe nawilżenie skóry ust. Szeroka gama wyrazistych odcieni, dzięki którym stworzysz makijaż idealny na każdą okazję!
Dostępna w 15 odcieniach.


Pomadka z Pure Colour w standardowym choć nieco tandetnym opakowaniu, z przeźroczystą nakładką. Kosmetyk łatwo wykręcany. 
Kolor Candy Pink
Konsystencja kremowa. 
Opakowanie zawiera 4g kosmetyku. 

Kolor mojej pomadki to jasny, przyjemny, czerwonawy róż, nieco łososiowy (?) . Aplikacja jest łatwa, szminka lekko sunie po ustach, nadając im delikatny, naturalny blask. Wybór odcieni jest spory, można znaleźć coś dla siebie. Jeśli chodzi o zapach - jest dość przyjemny, natomiast smak - chemiczny. Pomadka mimo zapewnień producenta - nie nawilża. Wygładza je, ale tylko w trakcie kiedy jest na ustach - z tym się zgodzę. 
Niestety - osadza się w kącikach ust, a trwałość pozostawia wiele do życzenia. W moim odczuciu to kosmetyk na prawdę średniej jakości.





Zakupiłam ją przy okazji składania zamówienia, obecnie jest w katalogu, w promocji -40% i można ją otrzymać za 6,90 zł. Dodam, że standardowa cena to 11,90.

Ogólnie: spodobał mi się kolor, ale niestety - wykryte wady zniechęcają mnie do ponownego zakupu pomadki z tej serii. Szukam dalej. :-)

Używałyście jej? Lubicie pomadki Oriflame? A może jakieś inne? 


wtorek, 11 października 2011

Pixie Cosmetics: Immediate Beauty Powder (puder rozświetlający)

Ostatnio, pokazywałam Wam produkty jakie otrzymałam  do przetestowania od Pixie Cosmetics


jest to :
  • puder  Immediate Beauty Powder, a także 
  • podkład Complexion Perfector.

Notkę postanowiłam rozbić na dwie części, bo zdjęć będzie dosyć sporo, dzisiaj więc o pudrach sypkich do twarzy. :-) Zaczynamy! :-)




Obietnice producenta:

ZALETY:
 
Odświeża cerę, nadaje jej zdrowego wyglądu,pomaga ukryć
zmęczenie 

Delikatnie modeluje twarz, nadając jej 
wielowymiarowości
(makijaż przestaje wyglądać płasko)



 Skład: INCI: MICA, SILICA, SODIUM STEARYL FUMARATE, TRIHYDROXYSTEARIN, ISOAMYL LAURATE, ZEA MAYS (CORN) STARCH, HYDROGENATED LECITHIN, HYDROGENATED MEADOWFOAM SEED OIL, SQUALANE, SODIUM HYALURONATE [+/- (MAY CONTAIN): TITANIUM DIOXIDE (CI 77891), IRON OXIDES (CI 77491, CI 77492, CI 77499)]



Jasny odcień pudru otrzymałam w dużym opakowaniu Pixie. :-) Wygląda uroczo i jest bardzo porządnie wykonane. Pudełko zawiera sitko, a także ładny, miękki puszek - raczej ozdobny, minerałów nim nie nałożymy. Plus za lusterko. :-)  Jedyne co nasuwa mi się na myśl jeśli chodzi o wady to to, że otwory w sitku są zbyt duże - jednak można odsłonić ich tylko kilka - puder będzie się wydobywał w mniejszej ilości. :-)







   

Ciemniejszy odcień pudru otrzymałam w woreczku strunowym, o takim: 






I na koniec porównanie

                                                                         


- bardzo jasny beż o chłodnej poświacie

                      

- średni beż 

                                                                              

                 
 
Puder jest jedwabisty w dotyku. Aplikacja tego kosmetyku jest bardzo łatwa, przydatny do tego będzie pędzel - najlepiej typu kabuki. Pięknie rozświetla cerę, nadając jej zdrowego i świeżego wyglądu. Służy również do modelowania twarzy.   Producent proponuje nakładać kosmetyk ten w niewielkiej ilości na całą twarz (twarz przestaje wyglądać płasko), lub w większej ilosci na wybrane partie twarzy.  Z racji tego, że mam cerę mieszaną, przetłuszczającą się, uważam z tego typu produktami, nakładam więc niewielką ilość na kości policzkowe, a także pod łuk brwiowy i w kąciku oka - ładnie to wygląda. :-)
Puder nie ściera się.
Myślę, że spełnia swoje zadanie. :-) Jasny odcień bardzo przypadł mi do gustu. 

Pudry mają naturalne składy, jak i pozostałe kosmetyki marki Pixie.

Ciemniejszy kolor pudru oddałam siostrze - spodobał się jej odcień i również przystąpiła do testów. ;-)


Kosmetyk dostępny na aukcji intenetowej Pixie
Dostępne opakowania to 
woreczek strunowy (4,20 zł za 1ml pudru) lub refill (33,00 zł za 3,5g pudru) 


Używałyście? Lubicie kosmetyki mineralne? :-) Ja uwielbiam!



Dziękuję Pani Sylwii - właścicielce firmy Pixie za możliwość przetestowania pudrów, jednocześnie informuję, że fakt iż otrzymałam te produkty za darmo nie wpłynął na ocenę kosmetyków.  

poniedziałek, 10 października 2011

Wibo: Rose Touch, różany cień co powiek, Sunny Apricot 02

Kojarzycie kolekcję różaną marki Wibo, która jakiś czas temu pojawiła się w Rossmannie? Poniższy produkt wygrałam w konkursie u Krzykli. :-) Chciałabym Wam przedstawić moją recenzję jednego z produktów tej kolekcji - Rose Touch, różany cień do powiek.




Obietnice producenta:

Bogata gama pastelowych, matowych lub perłowych cieni do powiek w pięciu najmodniejszych kolorach. Nowa formuła zapewnia łatwą aplikację oraz dłuższe utrzymanie cieni na powiece. Cienie nie kruszą się, nie rolują w załamaniach powiek.


Opakowanie: dość przyjemne, zawiera 4g kosmetyku. Pudełko łatwo się otwiera, a także szczelnie domyka, wydaje się być solidne.
Jeśli chodzi o sam produkt to muszę przyznać, że nie przypadł mi do gustu, ale zacznę od plusów.
Od razu po otwarciu opakowania widzimy ładny tłok który znajduje się na kosmetyku, lubię takie ozdoby. :-) Cienie nie rolują się i nie kruszą, mają lekką konsystencję, są jakby jedwabiste w dotyku. Aplikacja jest bardzo łatwa, ale - cienie mają bardzo kiepską pigmentację. Same zobaczcie:



To zdjęcie zrobiłam przy użyciu bazy Hean. Uważam że ta baza jest rewelacyjna (pisałam o niej tutaj: klik!) jednak w przypadku tych konkretnych cieni Rose Touch nie pomogła w wydobyciu koloru.
Na dodatek szybko się ścierają.

Cienie są perłowe i mają rozświetlające drobinki. Trzeba nałożyć ich sporo aby kolor był widoczny na powiece. Kolory w Sunny Apricot 02 są bardzo jasne, można wykonać nimi jedynie bardzo delikatny makijaż.

Cena stosunkowo niska, nie kojarzę dokładnie, ale około 6-8 zł. Dostęny w Rossmannie.

Mam mieszane uczucia, tym bardziej, że jestem zakochana w paletkach Sleeka (pisałam o nich tutaj klik!) - one to dopiero mają pigmentację! :-) 
Wracając do Rose Touch - po raczej nieudanym teście stwierdzam, że nie będę ich dalej używać.


Macie produkty z kolekcji różanej Wibo? Czy przypadły Wam do gustu?

sobota, 8 października 2011

Florame: Żel pod prysznic, RÓWNOWAGA, cytrusowy, BIO

Dziewczyny, macie swoje ulubione żele pod prysznic? :-) 
Ostatnio miałam przyjemność testować żel marki FLORAME. Marka ta specjalizuje się w dziedzinie: olejków eterycznych oraz kosmetyków BIO.
Kosmetyki te posiadają certyfikat Ecocer i znaczek Cosmebio.  Nie zawierają krzemu, składników pochodzenia petrochemicznego, sztucznych substancji zapachowych i barwników. Barwniki w 100% naturalne, uzyskane z pigmentów roślinnych lub mineralnych.   


Obietnice producenta:

Żel pod prysznic z organicznymi olejkami eterycznymi ze skórki owoców cytrusowych. Olejek ze skórki owoców cytrusowych przywraca równowagę łącząc w sobie uspokajające właściwości mandarynki oraz stymulujące właściwości grejpfruta. W połączeniu z nową formułą żelu pod prysznic o neutralnym pH delikatnie pielęgnuje Twoją skórę. Żel zamienia się w jedwabistą pianę, która łatwo się spłukuje i przynosi Twojej skórze wyjątkową przyjemność pozostawiając na niej subtelny zapach. Codzienny stres i napięcie zamień na witalność.

Producent: Florame, Francja 

  
Zacznijmy od zewnątrz, czyli opakowanie. :-) Jest proste i wygodne, dodatkowo przyjemne dla oka. Buteleczka na zdjęciu to próbka o wielkości 50 ml. Płyn posiada pomarańczowy kolor, konsystencja - jak w przypadku takich kosmetyków - dość gęsty żel.  Pachnie cytrusowo, przyjemnie.



Po użyciu żelu skóra jest miękka w dotyku, delikatnie pachnie cytrusami. Żel w kontakcie z wodą zmienia się w miłą w dotyku pianę, kosmetyk gładko rozprowadza się na skórze. Łatwo się spłukuje. Pozostawia skórę czystą i odświeżoną, wydaje mi się, że również nawilżoną. Żel nie podrażnia ani nie ściąga skóry. Jest dość wydajny. Zapach działa kojąco na zmysły, faktycznie można się zrelaksować! :-)


Żel ten, jest w 100% naturalny i nie zawiera SLS!

A co zawiera? :-)
99,50% składników pochodzenia naturalnego
10%         składników pochodzi z upraw ekologicznych 


Pełnowymiarowa butelka zawiera 1 litr produktu, czyli opakowanie jest na prawdę spore. Dołączona jest pompka ułatwiająca aplikację. Bardzo lubię opakowania z pompką. :-)


Żel do kupienia w sklepie internetowym FLORAME klik w cenie 79,00 zł za dużą, litrową butelkę.

Poza tym w sklepie obowiązuje ciekawa promocja 50% zniżki na dwa zapachy płynów do kąpieli:


Cena w promocji jednej litrowej sztuki to 44,50 zł (z 89,00 zł) 

Używałyście produktów Florame? 
Lubicie naturalne kosmetyki? Czy używacie kosmetyków BIO? :-)



Dziękuję Pani Kindze z firmy Florame za możliwość przetestowania żelu pod prysznic, jednocześnie informuję, że fakt iż otrzymałam ten produkt za darmo nie wpłynął na ocenę kosmetyku.  



piątek, 7 października 2011

Alantan: zasypka, łagodzi i ochrania podrażnioną skórę

Znacie zasypkę Alantan? :-)
To kosmetyk co prawda apteczny, ale posiada świetne działanie - łagodzi i chroni podrażnienia - dlatego dzisiaj notka o jego zbawiennym wpływie na skórę.


Obietnice producenta:

Stosowana zapobiegawczo, chroni wrażliwą skórę przed podrażnieniami, otarciami i zaczerwienieniem, działa łagodząco i regenerująco na podrażniony naskórek.

Polecana do pielęgnacji i ochrony delikatnej skóry niemowląt, dzieci i osób dorosłych. Zalecana jest również do pielęgnacji ciała oraz ochrony stóp przed wzmożoną potliwością.


Moja zasypka to wygodne, proste opakowanie o pojemności 100g. Kosmetyk wydobywamy przez sitko  (rewelacyjne rozwiązanie), które w zależności od położenia - zamyka bądź otwiera nam dostęp do produktu.
Sam kosmetyk to biały, drobno zmielony proszek. Jest prawie bezwonna.




Ta zasypka to produkt zarówno dla niemowląt jak i osób starszych. Ma wiele zastosowań. Zapobiega odparzeniom, delikatnie chroni skórę, fajnie pielęgnuje. Leczy otarcia i drobne ranki. Przyspiesza gojenie, a dzięki lantoinie łagodzi podrażnioną skórę.
Świetnie pielęgnuje ciało a także skórę stóp - w tym drugim przypadku chroni przed wzmożoną potliwością - i sprawdza się w tej roli na prawdę bardzo dobrze!

Zasypka świetnie też sprawdza się jako odtłuszczenie skóry przed zabiegiem depilacji, dobrze unosi włoski - tym samym ułatwia proces usuwania owłosienia metodą na ciepło. Moja kosmetyczka zawsze używa tego produktu przed nałożeniem płynnego wosku. :-) 
Po depilacji również warto użyć Alantan gdyż załagodzi powstałe podrażnienie, niweluje zaczerwienienie.

Zasypka ma prosty skład i nie powoduje uczuleń. 


Jedynym minusem jakiego dopatrzyłam się jest to, że mimo świetnego sitka, przez który wydobywa się kosmetyk zdarza się, że zasypka przelatując przez palce znajduje się wszędzie tam gdzie nie powinna, ale to proszek - więc można wybaczyć.

Jest wydajna - dostępna w aptekach w niskiej cenie, opakowanie 100g kosztuje około 8 zł.
Jednym słowem  - produkt wszechstronny - nie tylko dla dzieci. :-)

Używałyście? Lubicie?

czwartek, 6 października 2011

Wyniki rozdania! :-)

Rozdanie wczoraj dobiegło końca. Wasze punkty podliczałam na bieżąco więc szybko uporałam się ze wszystkim - zdarzyły się drobne oszustwa - ale nieważne. 
Ku mojemu zdziwieniu w rozdaniu wzięły udział uwaga: aż 82 osoby!! :-) Dziękuję Dziewczyny, bardzo cieszę się, że tu zaglądacie i dzielicie się ze mną informacjami, które dotyczą urody i kosmetyków. :-)
Aby nie przedłużać. Dzisiaj rano maszyna losująca wybrała numerek...

16 !!




A pod szczęśliwą szesnastką kryje się...  



ZOILA !! 

Zoila, bardzo gratuluję! :-) Skontaktuję się z Tobą mejlowo, i czekam na adres do 10 października. :-) Nagrodę wysyłam pocztą polską w przeciągu siedmiu dni (postaram się w nadchodzący poniedziałek). :-) Serdecznie Ci gratuluję, a wszystkim Dziewczynom - dziękuję za udział w zabawie! :-)

środa, 5 października 2011

Calmaderm: Panthe Vera, ulga dla podrażnionej i zaczerwienionej skóry

Dzisiaj pierwszy z trzech produktów, które dostałam do przetestowania od Calmaderm. :-)

Balsam do ciała Panthe Vera klik! prezentuje się tak:




Obietnice producenta:

Aloes łagodzi podrażnienia, chłodzi i silnie regeneruje zaczerwienioną skórę.W składzie znajduje się 40 % ekstraktu ze stężonego aloesu oraz 5 % D-Panthenolu, który dobrze wnika w skórę łagodząc i gojąc podrażnienia, swędzenia i zaczerwienienia.. Wspaniale uzupełnia się z tymi dwoma składnikami olejek jojoba, który odżywia, zmiękcza, nawilża i natłuszcza naskórek. Doskonale wchłania się w skórę, zapobiega jej wysuszeniu poprzez wzmocnienie warstwy cementu między komórkowego.

Dzięki swoim właściwościom PantheVera jest idealny do stosowania po opalaniu , w gabinetach kosmetycznych po zabiegach depilacji, laserze oraz leczeniu radioterapią. Skutecznie łagodzi podrażnioną skórę, delikatnie chłodzi i uspokaja, działa nawilżająco i regenerująco, dzięki temu skóra jest przyjemnie gładka, nawilżona i napięta. Można go również stosować przy egzemie, niegroźnych urazach skóry lub po goleniu.


Balsam zamknięty jest w bardzo wygodnym opakowaniu 180 ml z łatwą w użyciu pompką. Butelka dobrze leży w dłoni i nie wyślizguje się z niej. Konsystencja - dość rzadka, lekka, lejąca. Kosmetyk jest koloru białego.
Zapach nienachalny, dość delikatny, nie przeszkadza.



  Jako, że balsam otrzymałam we wrześniu nie miałam możliwości wypróbować go po opalaniu, testowałam go zarówno po kąpieli jak i po depilacji - i muszę przyznać, że w tym celu sprawuje się bardzo dobrze.

Prawdą jest, że skutecznie łagodzi podrażniony naskórek - jest to świetny produkt do używania po depilacji, zaczerwienie szybko znika, działa kojąco, lekko nawilżająco. Sucha skóra po kąpieli momentalnie przestaje być ściągnięta, balsam szybko się wchłania, pozostawiając uczucie przyjemnego chłodu. Nie pozostawia tłustego filmu. Fajnie łagodzi powstałe wcześniej ranki - to z pewnością zasługa aloesu i d-panthenolu.
Skóra po jego użyciu nie swędzi ani nie piecze, balsam mnie nie uczulił.
Ma ciekawy skład, nie zawiera oleju mineralnego ani parafiny. 

Bardzo dobrą informacją jest, że produkty dostępne w sklepie Calmaderm są produktami nietestowanymi na zwierzętach! Brawo!

Jeśli chodzi o minusy - to wydajność, kosmetyk szybko ubywa. Cena może wydawać się niezbyt zachęcająca, ale ze względu na działanie - myślę, że warto spróbować. :-) Idealne rozwiązanie dla suchej skóry.

Cena: 27 zł, balsam dostępny jest na stronie producenta.




Jednocześnie informuję, że dzisiaj o 23.59 kończy się moje rozdanie. Zgodnie z regulaminem (dostępnym w poście z informacją o rozdaniu), Zwycięzcę ogłoszę najpóźniej dnia 7.10.2011. :-)

poniedziałek, 3 października 2011

Przypominajka

Dziewczyny, przypominam o moim rozdaniu, które zamykam 5 października (włącznie) czyli już za 2 dni!! :-)
Zgłoszenia przyjmuję tylko i wyłącznie pod postem informującym o rozdaniu czyli tutaj: KLIK!
Zapraszam, nagrody czekają! :-)


sobota, 1 października 2011

ZSK: francuska glinka zielona (green clay)

Dzisiaj post o zielonej glince. :-) Jako, że jestem wielką fanką glinek, na moim blogu nie może zabraknąć o nich kilku informacji. Uwielbiam naturalne produkty! :-)  Jakiś czas temu przy zakupach półproduktów na ZSK, wrzuciłam do koszyka również ten oto produkt:


Obietnice producenta:
Glinka zielona znajduje zastosowanie przede wszystkim w pielęgnacji cery tłustej i trądzikowej. Posiada silne własności odtłuszczające, matujące, oczyszczające i lekko złuszczające skórę. Działa przeciwzapalne, przyśpiesza gojenie skóry, mineralizuje ją i oczyszcza z toksyn.

Glinkę zieloną można używać także jako surowiec do produkcji kremów, mleczek i toników. W kosmetykach powoduje efekt matowienia, absorbuje nadmierną produkcję łoju oraz wzbogaca krem w mikroelementy i sole mineralne.


Zakupiona przeze mnie glinka to zielony, drobno zmielony proszek o wadze 50g. Uwielbiam glinki ze względu na świetne oczyszczenie i wygładzenie cery - i ta, podobnie jak i inne tego typu wywiązuje się z tego zadania doskonale. Jest wybawieniem dla cery trądzikowej. Mam cerę mieszaną, bardzo kapryśną, kosmetyk świetnie przyspiesza gojenie się drobnych ranek, wyprysków, pryszczy. Delikatnie złuszcza. Przy sumiennym używaniu glinki można zauważyć działanie matujące - skóra nie przetłuszcza się tak bardzo, kosmetyk umożliwia leczenie łojotoku. W internecie można znaleźć informacje, że używanie zielonej glinki zmniejsza, wygładza i zapobiega zmarszczkom, wzmacnia włosy i paznokcie. Może być używana jako peeling do skóry całego ciała, a jej stosowanie normalizuje poziom pH. Doskonale ujędrnia skórę.



Glinkę nakładam na twarz na około 20 minut. Przesypuję potrzebną ilość do osobnej, plastikowej miseczki, dodaję nieco wody termalnej, bądź hydrolatu (tak aby powstała papka) i taką miksturę nakładam na twarz (palcami bądź pędzlem do maseczek ) omijając usta, brwi i okolice oczu.
Podczas trzymania glinki na buzi - jak każda inna - wysycha, i ściąga skórę, należy wówczas spsikać twarz wodą termalną i ponowić ten krok za każdym razem kiedy czujemy dyskomfort.
Po 20 minutach zmywam glinkę ciepłą wodą, osuszam twarz ręcznikiem papierowym.
Można nałożyć krem. :-)

Buzia wygląda świeżo i promiennie. :-)

Glinkę możemy stosować również na włosy co podobno (podobno bo nie testowałam jej w ten sposób) ma zmniejszyć ich łamliwość, a także wypadanie, poprawić ukrwienie skóry. Wyczytałam również, że działa przeciwłupieżowo.

Skład mineralny: około 20 różnych soli mineralnych: krzem, magnez, wapń, potas, fosfor, sód i inne oraz cały szereg mikroelementów i pierwiastków śladowych: selen, molibden, cynk krzem, mangan, miedź, selen i tlenki żelaza.

  

Glinka jest tania, za 50g płacimy 6,20 zł. Kosmetyk jest bardzo wydajny. Używałam również glinki Dermaglin (również 100% zielonej glinki bez dodatków), byłam bardzo zadowolona, ale ona wychodzi drożej. Za Dermaglin w osiedlowej drogerii płaciłam ok 6 zł za saszetkę 10g.
Polecam, produkt działa bardzo efektywnie. :-)


Używacie glinek? :-) Jakich? Lubicie je?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...