poniedziałek, 29 czerwca 2015

Murier Paris: Ha3+ lifetime night serum

Moja cera wymaga szczególnej uwagi. Z jednej strony lubi kosmetyki pielęgnujące, a z drugiej potrzebuje umiaru i odpowiedniego doboru produktów. Staram się nie fundować jej niespodzianek i jeśli dany preparat się u mnie sprawdza, to zostaję przy nim na dłużej. Odpowiednie oczyszczenie, a później nawilżenie to gwarancja sukcesu. Ha3+ lifetime night serum jest ze mną już dłuższą chwilę i szczerze mówiąc - w kwestii nocnej pielęgnacji - nie potrzebuję na razie szukać dla niego zamiennika.


Murier Paris,
Ha3+ lifetime night serum









Opis Producenta:


Ha3+ lifetime Serum do twarzy na noc o właściwościach nawilżająco-odmładzających działa skutecznie na przesuszoną i zniszczoną skórę. Połączenie ekstraktu ryżowego z wyciągiem z roślinnych komórek macierzystych gwarantuje wysoką efektywność działania odmładzającego. Zawarte w komórkach roślinnych flawonoidy przeciwdziałają przedwczesnemu starzeniu oraz pobudzają naturalne procesy regeneracji skóry. Serum uzupełnia niedobór naturalnie występującego w skórze kwasu hialuronowego, zapewniając intensywne nawilżenie i elastyczność. Kwas hialuronowy wygładza zmarszczki od wewnątrz, liftinguje oraz wyrównuje niedoskonałości. Innowacyjne składniki aktywne zapewniają długotrwałe nawilżenie i odmłodzenie każdego rodzaju skóry.
Odpowiednie dla każdego rodzaju cery.



Nie raz sparzyłam się, kiedy sięgając po kolejny krem nawilżający, już po paru dniach, zamiast zaobserwować pozytywny efekt zmiękczenia i wygładzenia naskórka, otrzymywałam i zostawałam na dłużej z problemem zapchanych porów. Moja cera reaguje różnie i nie sposób przewidzieć co będzie dla niej odpowiednie. Staram się sięgać po kosmetyki z krótkim bądź naturalnym składem, które wyzbyte są potencjalnych zapychaczy i niepotrzebnych wypełniaczy. 
Przed pierwszą aplikacją Ha3+ lifetime night serum też miałam małego pietra.





Przezroczyste serum znajduje się w najwygodniejszej według mnie formie opakowania - szklanej, przyciemnionej buteleczce z pipetką. Jako dodatkowe zabezpieczenie zastosowano tutaj kartonik, który przychodzi do nas zafoliowany przez Producenta. Gwarancja nietykalności i świeżości - to mi się podoba! Z pipetki korzysta się wygodnie i przede wszystkim higienicznie. Produkt ma bardzo delikatny, mało wyczuwalny zapach, posiada żelową, ale nie zbyt gęstą konsystencję, która łatwo rozprowadza się na skórze. Nie jest lepka czy klejąca i szybko się wchłania.
Nie wiem czy serum sprawdza się pod makijaż, wydaje mi się, że tak, ale ja nakładam je tylko na noc, zaraz po dokładnym oczyszczeniu skóry z wszelkich zanieczyszczeń. Niewielka ilość wystarcza aby pokryć całą powierzchnię twarzy. Na zaaplikowaną porcję serum nie stosuję już żadnych innych preparatów.
Kosmetyk stosuję regularnie i trzymam się wytyczonych ustaleń. Przede wszystkim DZIAŁA i nie spowodował u mnie negatywnych czy niepokojących skutków w postaci zapchanych porów, zaskórników, podrażnień. Zmiękcza, nawilża, ujarzmia suche skórki. Cera wygląda o niebo lepiej niż przed kuracją tym kosmetykiem. Jest bardziej wypoczęta, elastyczna, gładka, promienna. Kosmetyk nie obciąża skóry i nie powoduje uczucia ściągnięcia. Może być stosowany w okolicach oczu ponieważ nie podrażnia ich ani nie powoduje szczypania czy łzawienia. Jest delikatny, ale skuteczny. W składzie znajduje się m.in. kwas hialuronowy, ekstrakt ryżowy i wyciąg z roślinnych komórek macierzystych. To połączenie zagwarantowało mi skuteczną pielęgnację nawilżająco-odmładzającą, jestem bardzo zadowolona z tego serum i z czystym sumieniem mogę Wam je polecić. 


Skład:






Dostępność: murier.com
Cena: 149 zł / 30 ml



Co sądzicie o serum marki Murier Paris?

niedziela, 28 czerwca 2015

Shinybox: The Birthday Edition - czerwiec 2015

Tegoroczny czerwiec to miesiąc, w którym Shinybox obchodzi trzecie urodziny. Pamiętam, że z tej okazji, pudełko w 2014 roku było obfite w bardzo ciekawe produkty. Byłam niemalże pewna, że i tym razem zespół tworzący box'y nas nie zawiedzie. Moje pierwsze spostrzeżenie? O wszystkim dowiecie się czytając poniższy wpis. :-)



Shinybox, 
The Birthday Edition - czerwiec 2015










Standardowa zawartość czerwcowego pudełka to cztery produkty pełnowymiarowe, jedna spora miniatura i gratis w postaci saszetek kremów BB marki Skin79. W tym miesiącu członkinie klubu Vip zostały obdarowane dodatkowym kosmetykiem (The Secret Soap Store - krem do rąk w wersji limonka z miętą). Znalazło się również coś dla Subskrybentek (Dove - peelingujący żel pod prysznic).




Magiclash
Serum stymulujące wzrost rzęs
produkt pełnowymiarowy 99 zł / 5 ml




Lillamai
Peeling algowy do ciała
miniatura 51 zł / 120 ml





Apis
Mgiełka do twarzy i ciała
produkt pełnowymiarowy 24 zł / 150 ml






Silcare
Masełko do skórek
produkt pełnowymiarowy 9 zł / 12 ml




Glazel Visage
Cień do powiek wypiekany
produkt pełnowymiarowy 30 zł / 9 g




Skin79
Krem Hot Pink BB i Krem Vip Gold BB
saszetki



Prezent dla członkiń Klubu Vip
The Secret Soap Store 
Krem do rąk limonka z miętą
produkt pełnowymiarowy 39 zł / 60 ml





Prezent dla zamówień subskrypcji
Dove
Peelingujący żel pod prysznic Gentle Exfoliating 
produkt pełnowymiarowy 11 zł / 250 ml






Pudełko-Petarda. :-) Zawartość na piątkę z plusem, jestem bardzo zadowolona z obecności każdego z tych produktów. Co prawda najprawdopodobniej po Magiclash nie sięgnę, z powodu bardzo nieprzyjemnych skutków jakie dosięgnęły mnie, kiedy całkiem niedawno, jakieś 2 miesiące temu, testowałam podobnie działające serum, ale chętnie podaruję je komuś w prezencie. Całkiem możliwe, że ten stymulator nie zaszkodziłby moim oczom tak, jak ten marki Murier, ale w zasadzie i tak nie mogę narzekać na moje naturalne rzęsy, które są do prawdy długie i gęste. Postanowiłam już w nich nic nie poprawiać. Ucieszyła mnie też mgiełka marki Apis. Jej opis brzmi kusząco, a skład jest krótki i wygląda przyjaźnie. Zawiera ekologiczną wodę z owoców pomarańczy i roślinne komórki macierzyste. Moja woda różana właśnie dosięgnęła dna, więc mgiełka trafiła do mnie w idealnym momencie. Lillamai to polska marka, która dopiero pierwszy raz pojawiła się w Shinyboxie. W 50 mililitrowym słoiczku znajduje się miniatura peelingu algowego do ciała. Ma przyjemny zapach, skład i ciekawą konsystencję - już dzisiaj zamierzam przyjrzeć mu się z bliska. Silcare znam, choć dość pobieżnie. Masełko do skórek ma nawilżać, zmiękczać i natłuszczać. Warto mieć taki preparat w kosmetyczce, zobaczymy jak się sprawdzi. Glazel... Całkiem niedawno pisałam, że najchętniej widziałabym w miejscu tej marki coś nowego, innego, większość z ich produktów, których miałam okazję używać okazało się bublami. Powyższy cień ma niepełne krycie, chyba milion drobinek i jakąś taką mocno suchą konsystencję. Nie mówię "nie" - zobaczymy czy uda się przy jego udziale coś zdziałać. Jeśli miałabym ocenić to uważam, że to najsłabszy punkt pudełka. Próbki Skin79 wypróbuję na dniach. Jestem zadowolona z obecności dodatkowych produktów dla Vipów i Subskrybentek. The Secret Soap Store to marka, którą już dawno temu chciałam poznać, a jeśli chodzi o kosmetyki Dove, to sprawdzają się u mnie i z chęcią je stosuję.



Ta edycja pudełek została całkowicie wyprzedana. Zachęcam Was do przyjrzenia się lipcowej zapowiedzi boxa, gdyż pudełka na kolejny miesiąc (pod nazwą "Perfect Beauty - Say Yes!") można już zamawiać.  W okolicy połowy lipca ruszy pierwsza wysyłka!  Więcej informacji na ten temat znajdziecie na www.shinybox.pl i ich Funpage'u. :-) 




Jak Wam się widzi to urodzinowe pudełko? :-)

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Timotei: Z Różą z Jerycha - szampon i odżywka do włosów "Moc i Blask"

Dawno nie miałam okazji używać produktów marki Timotei, choć seria z Różą z Jerycha jest mi doskonale znana. Wersja zielona, którą chcę Wam dzisiaj przedstawić polecana jest posiadaczkom włosów normalnych. Zawiera wyciąg z alpejskich ziół, który ma wzmacniać i wydobywać naturalny blask z włosów.



Timotei,
Z Różą z Jerycha - szampon i odżywka do włosów "Moc i Blask"







Opis Producenta:


Szampon Timotei z wyciągiem z alpejskich ziół wzmacnia Twoje włosy i wydobywa i naturalny blask. Przyjazna środowisku butelka! To opakowanie może być w pełni recyklingowane i jest wykonane z 7% mniej plastiku. 

Róża z Jerycha jest wyjątkową rośliną, która potrafi przetrwać na pustyni bez wody przez wiele miesięcy i odradza się do życia, gdy spadnie deszcz. Wykorzystaliśmy tę niewiarygodną energię i przelaliśmy ją do wszystkich naszych szamponów i odżywek. Dodaj swoim włosom energii i witalności dzięki nowemu Timotei z Różą z Jerycha. 
0% parabenów.


Seria z Różą z Jerycha to mnogość wariantów i możliwości pielęgnacyjnych przeznaczonych do różnych rodzajów włosów. Każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Nie zawierają parabenów, znajdziemy w ich składzie 100% naturalnych ekstraktów roślinnych.


Szampon





Oba produkty znajdują się w przyjaznych dla oka, plastikowych, wygodnych w użyciu butelkach z dozownikami. Szampon ma zieloną barwę, średnio gęstą, jakby żelową konsystencję i fajny, wyraźny , dość trwały zapach. Dobrze rozprowadza się i zaskakująco intensywne się pieni. Niewielka ilość spokojnie wystarczy aby umyć włosy. Po zastosowaniu szamponu włosy są czyste, świeże i pachnące. Produkt nie ułatwia rozczesywania, ale też w jakiś szczególny sposób nie plącze moich kosmyków. Niestety - ma też wady. W przypadku moich gęstych i grubych włosów - zauważalnie obciąża fryzurę. Na drugi dzień, po wieczornym użyciu tego produktu, zawsze mam przyklapnięte włosy. Mimo, że w działaniu jest delikatny, bo nie podrażnia, to nie wkupił się w moje łaski głównie z powodu wyżej wspomnianego, negatywnego działania. Używałam kiedyś wersji różowej "Lśniący Blask" i wtedy nie miałam z nim tego typu problemów.
Cena: ok. 7  / 250 ml.



Odżywka






Odżywka ma białą barwę i lekką konsystencję, którą łatwo zaaplikować na włosy. O ile zapach szamponu przypadł mi do gustu, tak aromat odżywki już mi trochę przeszkadza, wyczuwam w nim jakąś drażniącą nutę. Co prawda nie na tyle, aby nie móc zużyć produktu, ale żałuję, że Producent nie zastosował tutaj tej samej mieszanki co w szamponie. Po zastosowaniu kosmetyku, włosy trochę lepiej się rozczesują. Nie jest to efekt "wow" jak na przykład w przypadku wcześniej używanej przeze mnie odżywki z Indoli. Odrobinę też zmiękcza włosy i je wygładza, ale nie jest to efekt spektakularny, nad którym mogłabym się tutaj rozwodzić. Myślę, że winę ponosi mało konkretna konsystencja. Produkt jest mniej wydajny aniżeli szampon. Nie podrażnił, nie spowodował powstania łupieżu.
Cena: ok. 8,50 zł / 200 ml


Dostępność: drogerie, markety, internet





Znacie linię z Różą z Jerycha?

niedziela, 21 czerwca 2015

Elektryczna szczoteczka do pielęgnacji twarzy z Biedronki

Kiedyś do demakijażu wystarczył mi jedynie żel do twarzy, który aplikowałam na skórę przy pomocy rąk. Później dałam szansę między innymi manualnej szczoteczce z Rossmanna, która co prawda nie należała do najdelikatniejszych, ale dobrze radziła sobie z usunięciem wszelkich zanieczyszczeń. Zużyłam kilka egzemplarzy, rozglądając się za czymś, co mogłoby mi je zastąpić. Ceny szczoteczek renomowanych marek takich jak Braun, Philips, Clarisonic, to wydatek rzędu 300-600 zł. Chciałam zaoszczędzić mojemu portfelowi takiego wyszczuplenia dlatego postanowiłam przyjrzeć się produktowi, który co jakiś czas trafia do Biedronki.



Elektryczna szczoteczka do pielęgnacji twarzy z Biedronki









Urządzenie do pielęgnacji twarzy zostało zapakowane w praktyczne i wygodne, plastikowe etui, które bez problemu możemy zabrać ze sobą w podróż. W jego wnętrzu znajdziemy rączkę wraz z czterema wymiennymi końcówkami i dwie baterie AA. Produkt występuje w dwóch wariantach kolorystycznych, mamy do wyboru wersję różową i limonkową.

Szczoteczka ma na celu wspomóc dokładne oczyszczenie cery, masaż, aplikację kosmetyków oraz złuszczanie martwego naskórka. Posiada dwie prędkości obrotowe, którymi możemy operować w zależności od potrzeby. Rączka jest bardzo wygodna i poręczna, a całość wyglądem przypomina Clarisonic Mia 2.






Ja kupiłam ten przedmiot głównie z myślą o użytkowaniu nasadki szczotkowej. W duecie z żelem do mycia twarzy w zdecydowanie delikatniejszy sposób aniżeli w przypadku szczotki For Your Beauty (Rossmann) obchodzi się z moją skórą. Nie jest tak twarda jak poprzedniczka, co mi bardzo odpowiada. Mogłaby być nieco bardziej miękka, ale i tak pod wpływem ciepłej wody staje się bardziej komfortowa w użyciu. Odpowiednio myje, likwidując wszelkie zanieczyszczenia w tym oczywiście kolorówkę. Umożliwia jeszcze lepsze spienienie używanego kosmetyku. Dodatkowo wspomaga usuwanie martwego naskórka niczym dobrej jakości peeling. Cera jest przygotowana na przyjęcie produktów pielęgnacyjnych takich jak serum czy krem. Drugą w kolejności przetestowałam tę nasadkę z wypustkami. Służy do masowania, poprawy krążenia. Samo uczucie jakie osiągamy po zetknięciu kulek z twarzą jest nieco dziwne, dla mnie nieprzyjemne. Nasadki użyłam tylko parokrotnie dla testów, nie została ze mną na dłużej, odłożyłam ją do etui. Ciekawą opcją jest nasadka lateksowa do delikatnego masażu poprawiającego wchłanianie się kosmetyków. Swoje zadanie wykonuje odpowiednio i jestem z niej zadowolona. Końcówka z gąbką służy zaś do równomiernego nakładania makijażu. Z racji stosowania przeze mnie sproszkowanych minerałów - nie znalazła u mnie zastosowania.
Całość łatwo utrzymać w czystości, do mycia nasadek stosuję wszechstronny, delikatny płyn Facelle bądź któryś z aktualnie używanych przeze mnie żeli do mycia twarzy.




1. Nasadka szczotkowa do oczyszczania, usuwania martwych komórek i regeneracji tych uszkodzonych (na zdjęciu widzicie mokre włosie)


2. Nasadka masująca do poprawy krążenia i absorpcji kosmetyków


3. Nasadka lateksowa do delikatnego masażu poprawiającego wchłanianie kosmetyków


4. Nasadka z gąbką do równomiernego nakładania makijażu





Cieszę się, że zdecydowałam się dać szansę tej szczoteczce. Wykonanie jak i oczywiście działanie urządzenia przemawiają na jego korzyść, tym bardziej, że cena produktu jest bardzo atrakcyjna. Kartonik skrywa bogate wyposażenie, możemy korzystać z aż czterech końcówek, w zależności od potrzeby. Całość wygląda dość solidnie. Żałuję tylko, że szczoteczka nie jest wodoodporna, ale póki co - odpukać - nie miałam problemów z zalaniem urządzenia. Polecam wypróbować.


Dostępność: Biedronka (pojawia się od czasu do czasu)
Cena: 19,99 zł / zestaw





Stosujecie szczoteczki elektryczne do oczyszczania twarzy? 

sobota, 20 czerwca 2015

Alterra: Emulsja oczyszczająca, Granat Bio

Lubię produkty marki Alterra, ich rumiankowa pomadka ochronna czy olejki do ciała zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie, chętnie do nich wracam. Dzisiaj chcę opowiedzieć Wam o produkcie, który jest ze mną od niedawna, a mimo to, zrobił na mnie na tyle słabe wrażenie, że postanowiłam zużyć go w jakiś inny sposób niż ten, który został mu przeznaczony przez Producenta.



Alterra, Emulsja oczyszczająca, Granat Bio






Opis Producenta:

Zawiera masło shea BIO i aloes BIO. Łagodne substancje pochodzenia roślinnego szczególnie delikatnie oczyszczają skórę. Kombinacja składników takich jak cenny olej z nasion granatu BIO i żel z aloesu BIO nawilża skórę już podczas oczyszczania. 
Testy dermatologiczne potwierdzają bardzo dobrą tolerancję emulsji oczyszczającej do twarzy Alterra przez skórę. 



Emulsję kupiłam w Rossmannie podczas trwania akcji -40% na pielęgnację. Kosmetyk skusił mnie ciekawym składem, w którym znajdziemy łagodne substancje pochodzenia roślinnego. Liczyłam, że dobrze sprawdzi się w czasie dość mocnego przesuszenia mojej cery. Próbowałam używać go na trzy sposoby: klasycznie z wodą, jako czyścik przy użyciu wacika bądź w duecie z elektryczną szczoteczką. Za każdym razem nie byłam zadowolona z produktu, dlatego koniec końców zdecydowałam, że produkt zużyję do kąpieli pod prysznicem po to tylko, aby się nie zmarnował.
Emulsja jest koloru białego, ma dość nieprzyjemny zapach i zaskakująco rzadką, niewydajną konsystencję. Zdziwiło mnie też to, że produkt w ogóle nie pieni się podczas oczyszczającego masażu twarzy. Dla mnie jest to uciążliwe. Kosmetyk jest w działaniu delikatny, aż nazbyt! Nie jest skuteczny w wieczornym oczyszczaniu twarzy z kolorówki, nie domywa w 100%, koniecznym jest użycie dodatkowego produktu. Na dodatek nie jest łatwo zmyć emulsję w całości ze skóry. Pozostawia nieprzyjemną, śliską warstwę, która może powodować i niestety - w moim przypadku spowodowała - zapchanie porów (dlatego nawet do porannego odświeżenia skóry się nie nadaje).
Podsumowując: dogłębnego oczyszczenia przy użyciu tego kosmetyku nie uświadczycie. Wiadomo jak ważnym dla utrzymania skóry w prawidłowym stanie jest dokładne domywanie cery, dlatego produkt odstawiłam i nie zamierzam już do niego wracać.






Skład:
Aqua, Glycine Soja Oil*, Glycerin, Alcohol*, Glyceryl Stearate Citrate, Myristyl Myristate, Myristyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Caprylic/Capric Triglyceride, Coco - Glucoside, Xanthan Gum, Butyrospermum Parkii Butter*, Punica Granatum Seed Oil*, Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Bisabolot, Ginko Biloba Leaf Extract, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Ascorbyl Palmitate, Parfum**, Linalool**, Limonene**, Geraniol**, Citral**, Citronellol**.  * Składniki z upraw ekologicznych. ** Z olejków eterycznych.




Dostępność: Rossmann
Cena: 8,49 zł / 125 ml.



Znacie tę emulsję oczyszczającą? Jak wrażenia?

poniedziałek, 15 czerwca 2015

ECOLAB: Tajskie imbirowe mydło-scrub do ciała

ECOLAB to rosyjska marka, której możecie jeszcze za bardzo nie kojarzyć. Dopiero niedawno zaczęto wprowadzać ją do asortymentu sklepów prowadzących w sprzedaży tego typu kosmetyki. Ich produkty słyną z dużej zawartości składników organicznych i to z pewnością zasługuje na pochwałę. Po przejrzeniu oferty Kalina-sklep, zdecydowałam się na początek wypróbować peelingujące, imbirowe mydełko do mycia i pielęgnacji ciała.



ECOLAB: Tajskie imbirowe mydło-scrub do ciała






Opis Producenta:

Tajskie imbirowe mydło scrub do ciała zawiera ponad 99,2 % składników pochodzenia roślinnego. Wchodzące w skład mydła:  organiczne masło kakao, imbir, organiczny olej z mięty pieprzowej, 
masło z owoców mango, olej z pestek grejpfruta - delikatnie złuszczają, nawilżają, sprzyjają regeneracji komórek skóry, odżywiają i zmiękczają skórę.



Kosmetyk znajduje się w okrągłym, miękkim, plastikowym słoiku z nakrętką. Można uznać, że jest odrobinę nieporęczny z uwagi na wspomniane zamknięcie, które nie jest wkręcane, tylko wciskane. Trzeba uważać, szczególnie na początku, aby podczas ściągania pokrywki, produkt nie wydostał się na zewnątrz. Jego konsystencja jest śliska, ciągnąca się, zwarta. Swoją strukturą może przypominać czarne mydło Savon Noir. Widoczne ciemne kropeczki w tej perłowej masie to drobinki peelingujące. Jest ich sporo i nie rozpuszczają się pod wpływem wody. Wolałabym aby mocniej drapały naskórek. Jestem przyzwyczajona do ostrzejszych peelingów, ale mam na uwadze to, że ten produkt nie jest stricte peelingiem, a czymś delikatniejszym. Imbir to roślina, którą bardzo cenimy w naszej kuchni. Mój Chłopak nie wyobraża sobie zimą herbaty bez plasterka tego rozgrzewającego składnika. Ma też bardzo ciekawy zapach, dlatego zastanawiałam się jak zaprezentuje się w mydełku. Od razu po rozpakowaniu prezesyłki, otworzyłam słoik aby to sprawdzić. Zapach nie jest brzydki i w zasadzie nie mam do niego żadnych zastrzeżeń, ale spodziewałam się czegoś innego. Tyle w temacie, bo nie jestem w stanie go nawet określić. Wyczuwam coś cytrusowego, ale to za mało aby móc w pełni zobrazować Wam wydobywający się z opakowania aromat.
Produkt sprawdza się pod względem oczyszczania, odświeżania i zmiękczania skóry. Łatwo rozprowadza się na powierzchni, którą poddajemy myciu, delikatnie masuje i pobudza. Wydaje mi się również, że nawilża, ale potrzebna jest systematyczność. Może być używany po depilacji (i do depilacji) gdyż nie podrażnia. Oczywiście największą zaletą jest fakt, że scrub posiada ponad 99,2% składników pochodzenia roślinnego. 
Podsumowując: Pierwsze zetknięcie z Ecolab oceniam pozytywnie i z chęcią sięgnę po kolejny produkt do wypróbowania.






Skład:

Aqua, Sodium Сoco-Sulfate, Sorbitol, Organic Theobroma Cacao Seed Butter, Zingiber Officinale Root Extract, Mangifera Butter Grapeseed, Apricot Seed, Organic Mentha Piperita Essential  Oil, Citrus Paradisi Oil, Cocamide DEA, Perfume, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Sorbic Acid, CI75810.



Dostępność: Kalina-sklep
Cena: 28,55 zł / 400 ml



Znacie markę ECOLAB?

niedziela, 14 czerwca 2015

ShinyBox: Kobiecy Szyk || Maj 2015 - recenzja

Ostatnimi czasy trochę mniej mnie było w internecie. Było to głównie spowodowane zmianą dostawcy internetu. Mamy już połowę miesiąca, więc czas opublikować wpis z mini-recenzjami kosmetyków z majowego pudełka Shinybox. Edycja nosiła nazwę "Kobiecy Szyk", zaś czerwcowa, ta, na którą wszystkie czekamy, to pudełko urodzinowe. Marka świętuje trzeci rok istnienia. "Birthday Edition" znajdziecie tutaj: klik! (lada chwila rusza pierwsza wysyłka).



ShinyBox: Kobiecy Szyk || Maj 2015 - recenzja




Standardowe pudełko zawierało 7 elementów. Jako prezent dla subskrybentek bądź dla osób, które zdecydowały się zamówić pakiet dołączono dodatkowy kosmetyk (jedwab w spray'u do stóp / antyperspirant w  tabletkach bądź żel peelingujący Dove). Główna zawartość pudełka to 4 produkty pełnowymiarowe, jedna miniatura, gratis (maseczka do twarzy) i niewielkich rozmiarów lusterko.



YASUMI, Gąbka naturalna Konjac

Idealnie, że ta gąbeczka trafiła do pudełka, bo już dawno chciałam ją wypróbować. Otrzymałam wersję z kolagenem. Suchy Konjac jest bardzo twardy, strukturą przypomina kostkę pumeksu, ale już w kontakcie z wodą, po chwili, staje się miękki i dużo bardziej użyteczny. Może być stosowany na dwa sposoby: solo, bądź w połączeniu z żelem do mycia twarzy. Chcąc mieć pewność, że moja cera jest umyta w 100% zawsze decyduję się na drugą możliwość. Z pomocą gąbeczki można ładnie oczyścić skórę z makijażu jak i innych zanieczyszczeń, które gromadzą się w ciągu dnia na powierzchni twarzy. Dość szybko schnie (ma przymocowany sznureczek na którym można ją powiesić). Jestem zadowolona z tego produktu i chciałabym wypróbować jeszcze wersję "Green Tea" i  "Bamboo Charcoal".





MARIZA, Pomadka do ust Mariza Selective

Odcień jaki dostałam może na zdjęciu nie wygląda źle, ale już w rzeczywistości, nałożony na moje usta, prezentuje się okropnie. Wiadomo - co kto lubi, ale to nie jest kolor, w którym dobrze bym się czuła. Dodatkowo pomadka zbiera się w załamaniach, podkreśla suche skórki, ma taką suchawą konsystencję... Ogólnie rzecz biorąc - niewypał.





BEAUTY NATURALIS, Balsam do ciała wzmacniający naczynka

Nie mam problemu z naczynkami, ale postanowiłam wprowadzić do mojej pielęgnacji ciała ten balsam. Ma przyjemny zapach, lekką i szybko wchłanialną konsystencję. Wygładza skórę i wydaje się, że ładnie ją nawilża, jednak zawiera dość wysoko w składzie parafinę, której - jeśli czytacie mojego bloga regularnie, to pewnie wiecie - nie lubię. Podsumowując, kosmetyk nie okazał się bublem, ale nie przekonał mnie do siebie na tyle, abym kupiła go ponownie.




INDIGO, Lakier do paznokci

Lakier niemalże idealny. :-) Kolor - klasyka gatunku, elegancka, pasująca do wszystkiego czerwień. Emalia pięknie kryje już po pierwszej warstwie, dobrze rozprowadza się na paznokciach i szybko schnie. Jedyną wadą tego produktu jest słaba trwałość, 2 dni i już ścierają się końcówki. Nie mniej jednak, dawno nie byłam tak bardzo zadowolona z jakiegoś lakieru. Brawo Indigo!




THALION, Krem nawilżający z ocesomami

Krem ma fajny, przyjemny skład, a marka jest mi zupełnie obca. Jestem bardzo ciekawa tego kosmetyku, ale obecnie używam czegoś innego do nawilżania skóry. Nie chcę otwierać kolejnej tubki, Thalion musi zaczekać w kolejce do testów.




BARWA, Maseczka siarkowa antytrądzikowa

Jeśli decyduję się na maseczkę do twarzy, to najczęściej sięgam po glinki bądź proszek neem. Ta gotowa maseczka była dla mnie miłą odmianą. Oczyszcza, łagodzi skórę skłonną do powstawania zmian trądzikowych, a nawet widocznie zmniejsza pory. Mocnym punktem tego produktu jest też jego działanie matujące. To mój pierwszy kosmetyk z Barwy Siarkowej i kto wie, całkiem możliwe, że nie ostatni.




Dla Subskrybentek:


PHARMACY LABORATORIES, Antyperspirant w tabletkach

To jeden z prezentów jakie dostały Subskrybentki. Nie rozpisuję się, od razu powiem, że tabletki nie zostały przeze mnie zużyte. Nie stosuję blockerów, tym bardziej w formie doustnej.


No 36, Jedwab w sprayu do stóp

A to drugi prezent dla Subskrybentek, na szczęście okazał się bardziej przydatny aniżeli wspomniany wcześniej antyperspirant. Jedwab w sprayu łatwo zaaplikować na stopy, sprawia, że są one wygładzone. Jeśli chodzi o ochronę przed poceniem, to jest ona krótkotrwała. Produkt został stworzony aby zabezpieczać stopy przed bolesnymi otarciami i pęcherzami, pod tym kątem jeszcze go testuję.






Majowe pudełka Shinybox są jeszcze dostępne,  znajdziecie je tutaj: klik!  

Tak jak wspomniałam na początku wpisu - już w tym miesiącu ShinyBox obchodzi swoje trzecie urodziny! Obiecują, że będzie wyjątkowo i zaskakująco. The Birthday Edition można już zamawiać, o tutaj: klik! ! Ja jestem ciekawa zawartości, a Wy? :-)



Który produkt przypadł Wam najbardziej do gustu?

sobota, 13 czerwca 2015

Annabelle Minerals: Nowe, jasne odcienie podkładów mineralnych

Dawno nie pisałam o podkładach mineralnych, więc najwyższy czas to nadrobić. Szczególnie, że jest ku temu doskonała okazja - marka, która towarzyszy mojemu makijażowi już od bardzo dawna, wprowadziła do sprzedaży nowe, jaśniejsze odcienie. To dla mnie świetna wiadomość, bo mimo, że na co dzień używam minerałów Annabelle Minerals, to nie udało mi się dopasować w 100% idealnego koloru dla mojej karnacji. Odcień był zbliżony, ale nieco odcinał się od szyi, na szczęście nie rzucało się to w oczy, bo kosmetyki mineralne mają to do siebie, że fajnie wtapiają się w skórę.



Annabelle Minerals: Nowe, jasne odcienie podkładów mineralnych






Wcześniej, o podkładach mineralnych Annabelle Minerals pisałam tutaj: klik! Zwykle decyduję się na jasne odcienie z gamy produktów "golden" bądź "natural" w formule kryjącej, niekiedy matującej. Takie właśnie słoiczki mam w swojej kolekcji i po nie najczęściej sięgam. Może inaczej - sięgałam, ponieważ pośród czterech nowych, słonecznych odcieni marki, udało mi się wybrać taki, który współgra z kolorytem mojej twarzy i szyi idealnie! :-)


Słoneczne odcienie występują tak samo jak i wszystkie pozostałe w trzech formułach: kryjącej, matującej i rozświetlającej. Do wypróbowania wybrałam te pierwsze.







Odcienie "Sunny" to strzał w dziesiątkę dla posiadaczek bardzo jasnych, ciepłych, złoto-żółtawych cer. Kolory nie mają w sobie ani trochę różowych czy pomarańczowych tonów, pięknie współgrają z bladolicą skórą. Jeśli chodzi o właściwości i zachowywanie się produktów na twarzy, to nic się nie zmieniło. Podobnie jak w przypadku odcieni, które są w sprzedaży już od dawna - dobrze kryją neutralizując zaczerwienienia, równo pokrywają powierzchnię cery. Upiększają, nie szkodząc i nie obciążając ponieważ są lekkie i naturalne. Konsystencja proszku również jest taka sama, jest dobrze zmielona, nie pyli podczas aplikacji, łatwo nakłada się na pędzel. 

Przyzwyczajona faktem, że zwykle wybieram najjaśniejsze odcienie z oferty, początkowo sięgnęłam po Sunny Cream, ale ostrzegam - to ekstremalnie jasny kolor. :-) Następnie wypróbowałam Fairest, ale to dopiero Fair okazał się najlepiej dopasowany. Bardzo cieszę się, że słoneczne odcienie weszły na stałe do oferty firmy.
Jeśli Wam też nie udało się wcześniej znaleźć idealnie pasującego koloru pośród asortymentu AM, a macie jasną, złotawą cerę, to możecie spróbować ponownie. Moja buzia wygląda w nich bardzo promiennie. :-)





Skład: 
Mica, Titanium Dioxide, Zinc Oxide, Iron Oxide, Ultramarines



Dostępność: Annabelle Minerals
Cena: 4g / 34,90 zł, 10 g / 59,90 zł.




Miałyście już do czynienia z minerałami Annabelle Minerals? :-)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...