sobota, 31 marca 2012

Zakupy z całego tygodnia

Dzisiaj post o zdobyczach zakupowych ostatniego tygodnia. Wreszcie udało mi się upolować pielęgnację z Be Beauty. W pobliskiej Biedronce od dawna nie mogę spotkać balsamów a bardzo chciałam je przetestować. Kupiłam przy okazji krem do rąk (maniak:P) ale nie mogłam się powstrzymać kiedy zobaczyłam cenę: 3,99 zł!
W Rossmannie kupiłam żel pod prysznic, bardzo lubię te z Isany, są tanie i dobre jakościowo. Na zdjęciu widać również żel do skórek z Sally Hensen, naczytałam się o nim tyle dobrego, że w końcu kliknęłam go na Allegro. :-)



Kolejnym zakupem był zestaw z Avon. Przyznam szczerze, że nie znam za bardzo ich zapachów, kojarzę może z cztery pozycje. Do katalogu nie mam dostępu, nie mam swojej konsultantki. Przypadek sprawił, że któregoś dnia katalog znalazłam w swojej skrzynce na listy. :-) Zapach Infinite Moment przypadł mi do gustu. Zaczęłam szukać na Allegro. Cena zestawu w katalogu to 74,00 zł, a ja kupiłam go za... 35, 00 zł!
To mi się podoba! :-)
Rozczarowaniem jest jednak zapach w rzeczywistości i trwałość... Nie pachnie tak samo jak ten, którym pachnie potarta kartka w katalogu, ale nie jest zły, więc sobie go zostawię.






to zdjęcie pochodzi ze strony: http://ibeauty.pl


Ostatnim nabytkiem jest uzupełnienie zapasów hydrolatów, o których pisałam Wam przedwczoraj. Post wywarł pozytywny odzew z Waszej strony więc już niebawem dalsza część. :-) Poza hydrolatami w moim wirtualnym koszyku wylądowały dwa olejki myjące o których wspomnę jeszcze na pewno za jakiś czas.




A Wy co ciekawego ostatnio upolowałyście? Mnie czekają jeszcze zakupy odzieżowe, które popełnię za pewne w przyszłym tygodniu, chętnie się Wam pochwalę co kupiłam. :-) Pozdrawiam!

piątek, 30 marca 2012

PILOMAX: Maska odżywcza ALOE VERA (Aloes Wax)

Marzec był moim miesiącem kuracji aloesowej. :-) Maska Aloe Vera od Waxa nie miała łatwego zadania, gdyż w lutym oczarowała mnie swoim działaniem maska rumiankowa, Kamille Wax (recenzja tutaj:  klik!) , byłam bardzo ciekawa czy aloesowa będzie w stanie jej dorównać.



Maska odżywcza ALOE VERA (Aloes Wax)






Obietnice producenta:



Przeznaczona jest szczególnie do włosów i skóry głowy narażonych na działanie zanieczyszczonego środowiska i zabiegów fryzjerskich (farbowanie, prostowanie, trwała, suszenie gorącym powietrzem)

Zawartość henny powoduje odbudowę włosa poprzez wnikanie białka henny do włosa i cebulki włosowej. Zawarty w odżywce ekstrakt Aloe vera łagodzi podrażnienia skóry głowy oraz silnie nawilża włosy suche, łamliwe i trudne do ułożenia, a także włosy ze skłonnością do przetłuszczania. Maska nie obciąża włosów i nie zmienia ich koloru.

Pełnowymiarowe opakowanie maski to białe, plastikowe, stojące pudełko o pojemności do wyboru: 240g lub 480g, z nakrętką.
Produkt ma lekki zapach i jest w kolorze zielonkawym. Jego konsystencja znacznie różni się od tej którą posiada maska Kamille Wax. Aloesowa charakteryzuje się jakby oleistą konsystencją, może przeciekać przez palce. Próbka 30 ml starczyła mi na dwa razy. Do testów otrzymałam 3 saszetki, a także słoiczek o pojemności 70g (widoczny na zdjęciach).


Maskę używałam raz na tydzień jak zaleca producent (
zabieg wzmacniający)
(producent proponuje jeszcze kurację regenerującą: używanie maski raz na 4-5 dni)





Opis i sposób użycia:





Moje włosy są w dobrym stanie, więc po świetnych efektach jaką dała mi maska Kamille Wax postanowiłam postawić na zabieg wzmacniający z Aloe Vera. Maskę nakładam raz na tydzień. Konsystencja faktycznie nie jest idealna, gdyż jest dość płynna dlatego - jak wspomniałam - może uciekać przez palce. Ja akurat nie mam  z tym problemów, bo nakładam produkt na szczotkę i dopiero później wczesuję ją we włosy - dzięki temu nic się nie marnuje. Maska łatwo się zmywa, wystarczy jednorazowe użycie szamponu. Po usunięciu maski to co obserwuję natychmiast to to, że włosy bardzo dobrze się rozczesują. Nie zauważyłam jakiegoś szczególnego nawilżenia włosów, a wg producenta powinna to robić. Maska nie obciąża mi włosów ani nie podrażniła skóry głowy, ale po jej użyciu włosy nie są tak miękkie i błyszczące jak po użyciu maski rumiankowej. Spodziewałam się po niej trochę lepszych efektów.

Czytałam, że maska aloesowa jest lepsza dla włosów cienkich, osłabionych, łamliwych. Moje są mocne i grube, więc ciężko mi stwierdzić czy winę za słaby efekt ponoszą moje włosy czy jednak maska. ;-)

Maska nie zawiera silikonów, ani parabenów - i za to ogromny plus.

Skład:





Maska w moim osobistym rankingu nie pobiła wersji Kamille Wax, która pozostaje moją ulubioną. :-) Aloesowa jest przyjemna w użytkowaniu, jednak efekty są krótkotrwałe, a także nie nawilżyła moich włosów, a na to właśnie liczyłam. Trochę żałuję, że nie używałam jej częściej, ale chciałam sprawdzić efekty kuracji wzmacniającej, a nie regenerującej.
Nie zdecyduję się na jej zakup, zostanę przy wersji z rumiankiem (której z resztą kupiłam ostatnio duże opakowanie). :-)


Serdecznie dziękuję Pani Dominice za nawiązanie współpracy i przesłanie produktów do testów,  fakt iż otrzymałam ten produkt za darmo nie wpłynął na moją ocenę kosmetyku.




Lubicie produkty Waxa? Używacie masek do pielęgnacji włosów? Jak sprawują się u Was ich maski? Którą lubicie najbardziej, a którą najmniej? 

czwartek, 29 marca 2012

Wstęp do serii postów o HYDROLATACH - moja obecna kolekcja



Odnośnik do II części: klik!


Na moim blogu nie znajdziecie recenzji toników. Dlaczego? Bo po prostu ich nie używam. Odkąd dowiedziałam się o hydrolatach, goszczą w moim domu cały czas i to w niemałej ilości. :-)


źródło: klik!


Z tego co zauważam bardzo dużo osób  nie wie czym są hydrolaty i do czego one dokładnie służą. Dzisiejsza notka przybliży Wam działanie tych kosmetyków.

Za tonikami nie przepadam. Większość z nich posiada w składzie alkohol i zamiast wpływać dobroczynnie na cerę - wysusza ją. Na domiar złego ich skład zwykle jest długi, przepełniony chemią. Z moją buzią obchodzę się bardzo ostrożnie, bo jest wybredna, to jej nie pasuje, na to źle reaguje. Hydrolaty pokochała od pierwszego użycia. :-)

 *
Co to są hydrolaty?  


Hydrolaty (Hydrosols) są nazywane inaczej ‘wodami kwiatowymi’, ‘wodami roślinnymi’ lub destylatami.
Prawdziwe hydrolaty powstają jako uboczny produkt pozyskiwania olejków eterycznych w procesie destylacji z parą wodną całych roślin lub ich części.


Hydrolaty do niedawna traktowano jako często bezużyteczny produkt uboczny w procesie otrzymywania głównego materiału, jakim był olejek eteryczny. Obecnie jednak są one coraz bardziej doceniane i wiele procesów destylacji materiału roślinnego przeprowadza się głównie w celu otrzymania samego hydrolatu.
Hydrolaty mają postać czystego płynu o konsystencji wody. Wiele spośród nich ma pH zbliżone do naturalnego odczynu skóry. Ich zapach jest subtelniejszy w porównaniu z zapachem odpowiadającego im olejku eterycznego.



Hydrolaty podobnie jak olejki eteryczne to czyste esencje danego materiału roślinnego, tyle, że w łagodniejszej i rozcieńczonej formie, dzięki temu mogą być stosowane bez rozcieńczania bezpośrednio na skórę w formie toniku lub odświeżającej wody, często są też lepiej tolerowane przez osoby o wrażliwej skórze, które mają problem ze skoncentrowanymi olejkami eterycznymi.
źródło: klik!


*
Dla kogo? 


Hydrolatów może używać tak naprawdę każdy. Niezależnie od wieku czy rodzaju cery. Nie podrażniają i nie wysuszają skóry, a za to świetnie tonizują, odświeżają, regenerują, a nawet nawilżają. Są odpowiednie dla trądzikowców, naczynkowców, osób z wrażliwą cerą, suchą, mieszaną, normalną, dojrzałą - dosłownie KAŻDY znajdzie coś dla siebie. :-)





*
Jakie mają działanie? 


W zależności od tego po jaki hydrolat sięgniemy przyniesie on naszej cerze inne korzyści. Obszerniejszy post na temat działania poszczególnych hydrolatów planuję niebawem. Przykładowo powiem, że hydrolat z kocanki niweluje rumień, jest świetny dla naczynkowców (dla których często okazuje się wybawieniem), a hydrolat oczarowy działa antybakteryjnie, łagodzi i wspomaga gojenie się ran.




*
Do czego ich używam? 



Hydrolaty w pełni zastępują mi toniki jak i wody termalne. Wieczorem po uprzednim demakijażu, przecieram twarz płatkiem kosmetycznym który wcześniej nasączam hydrolatem. Świetnie sprawdza się również jako oświeżająca mgiełka stosowana w ciągu dnia, bezpośrednio na skórę. Kupiłam w tym celu małe buteleczki z atomizerem które widoczne są na jednym z poniższych zdjęć. Hydrolaty są mi też przydatne przy makijażu. Świetnie scalają makijaż mineralny (i nie tylko). Zawsze przed nałożeniem minerałów na skórę spryskuję mojego Flat Topa hydrolatem, gdyż najbardziej lubię ten rodzaj makijażu nakładać na pół-mokro. Czasami używam go również do rozdrabniania glinek, peelingów czy masek w proszku, lub po depilacji - bezpośrednio na skórę - w ten sposób zapobiegam stanom zapalnym. Hydrolat można również wymieszać z kremem i wklepać w skórę. Zamiast kremu stosuję żel hialuronowy, to połączenie sprawia że moja skóra jest dobrze nawilżona.


Ale to nie wszystko! :-) Można go użyć jako kompres dla złagodzenia opuchlizny w okolicach oczu. Nasączamy hydrolatem płatek kosmetyczny, nakładamy na skórę na około 5-10 minut. Podobno świetnie sprawdza się również jako tonik do skóry głowy (niweluje łupież, podrażnienie, swędzenie).






W obecnym momencie moja kolekcja hydrolatów wygląda tak:
(każda buteleczka ma 200 ml)




Na zdjęciu widzicie produkty z BU i ZSK. Często kupuję również na Mazidłach. Najgorsze hydrolaty z jakimi miałam styczność to te z Naturalis - ich nie polecam.




Na zdjęciu są:
hydrolaty oczarowe
hydrolaty z kwiatu kocanki
hydrolat aloesowy
hydrolat rozmarynowy
2 małe buteleczki z atomizerem




I w przybliżeniu:

BIOCHEMIA URODY

ZRÓB SOBIE KREM






Dostępność: Hydrolaty dostępne są w wielu sklepach internetowych z półproduktami, czasem można je znaleźć w sklepach zielarskich, są również na Allegro. Ja zaopatruję się - tak jak już wspomniałam - w sklepach internetowych które zajmują się sprzedażą kosmetyków naturalnych.


Cena: są bardzo zróżnicowane, wszystko zależy od rodzaju hydrolatu i od jego pojemności. Zwykle wygląda to tak 10-20 zł / 200 ml




Nie wiem czy któraś z Was przebrnęła przez cały post, tym którym się udało dziękuję za chwilę uwagi. Polecam przyjrzeć się tym kosmetykom, są świetne. :-)




Hydrolaty to moje wielkie odkycie, są ze mną nieprzerwanie od kilku lat i nigdy nie byłam zawiedziona czy rozczarowana. :-) Przetestowałam na własnej skórze wiele wariantów zapachowych, zaobserwowałam różnorodne działanie na cerę. 
Niebawem obszerny post dotyczący działania konkretnych pozycji.


Znacie hydrolaty? Używacie ich? Macie swoje ulubione toniki?


*znaki zapytania - źródło: klik!

środa, 28 marca 2012

Kilka promocji w Oriflame... Katalog 5/2012

Wspomniałam ostatnio, że pokażę Wam kilka co ciekawszych promocji z najnowszego katalogu Oriflame, który działa od 26 marca. Zrobiłam kilka fotek, nie znam tych produktów, poza kremem perfumowanym, który zamówiłam niedawno. Perfumy Precious przykuły moją uwagę i zamierzam je zamówić, zastanawiam się też nad tym balsamem wiśniowym z limitowanki, różem do policzków i żelem do higieny intymnej. :-)





















Ceny standardowe w katalogu do mnie raczej nie przemawiają - są zbyt wysokie. Dzięki mojej Siostrze (od niedawna jest Konsultantką) kupuję produkty z 30% rabatem - myślę, że warto w takim przypadku przetestować kilka pozycji.


Planujecie zakupy kosmetyków z nowego katalogu? Używacie perfum z Oriflame bądź Avon? Ciekawi mnie też czy wg Was dobry jest ten popularny balsam w słoiczku z Oriflame (teraz w ofercie jest wiśniowy, a zwykle pojawia się jako miodek w złotym opakowaniu) ?

wtorek, 27 marca 2012

Promocje w SuperPharm 26.03-28.03.2012

Chciałam podzielić się z Wami informacją dotyczącą fajnej oferty jaką przygotowała dla nas SuperPharm, o której dowiedziałam się na Wizażu.
Jeśli posiadacie kartę LifeStyle to macie możliwość skorzystać z super promocji.
W dniach 26-28.03 (poniedziałek-środa) obowiązują:


1. Kosmetyki BIOSILK: wszystkie produkty marki -50%.

 2. Kosmetyki do makijażu: wszystko -30%.  
(!)

3. PERSIL proszki proszki 1,2 kg i żele 1,125 l: 9,99 zł.



zdjęcie pochodzi ze strony SuperPharm


Mnie najbardziej zaciekawiła pozycja druga, czyli -30% na produkty do makijażu. :-) Tylko nie wiem czy będę miała chwilę dzisiaj bądź jutro aby wyskoczyć do SP...


A Wy? Macie zamiar skorzystać z tej promocji? :-) Udanego dnia!

niedziela, 25 marca 2012

Siquens: Prevention, krem pod oczy

Dzisiaj o jednym z dwóch kosmetyków marki Siquens, które obecnie znajdują się w mojej codziennej pielęgnacji. Zacznę od preparatu pod oczy, bo uważam że krem przeciw niedoskonałościom musi być testowany nieco dłużej.
Przyznam szczerze, że marka Siquens była mi do tej pory obca, całkowicie nieznana, dowiedziałam się o niej dopiero w momencie kiedy dostałam mejla od Pani Marty z zapytaniem czy chciałabym przetestować ich produkty.

Kilka słów o marce...



Siquens™ to profesjonalne dermokosmetyki oparte na składnikach opracowanych w najlepszych francuskich laboratoriach, których skuteczność potwierdzono badaniami klinicznymi. Dzięki połączeniu naturalnych ekstraktów roślinnych z najnowocześniejszą technologią, są nie tylko wyjątkowo skuteczne, ale również bezpieczne i łagodne dla skóry.




Krem pod oczy o którym będzie dzisiaj mowa, pochodzi z jednej z trzech linii, która znajduje się w ofercie, mianowicie PREVENTION - jest to linia, która nawilża i odżywia cerę, a także opóźnia czynniki starzenia się skóry. Pozostałe dwie linie to:
  Renovation [dedykowana skórze dojrzałej]   i
  MedExpert [przeciw najczęstszym problemom skóry].

Po bardziej szczegółowe informacje zapraszam tutaj: klik!



Opis producenta:


Zapobiega procesom starzenia się skóry. Nawilża, wygładza i chroni delikatną skórę wokół oczu, jednocześnie likwidując cienie i opuchliznę.
Długotrwale nawilża skórę. Wygładza pierwsze zmarszczki wokół oczu. Redukuje oznaki zmęczenia, cienie i opuchliznę pod oczami. Opóźnia procesy starzenia się skóry
Nie zawiera parabenów ani parafiny. Przebadany dermatologicznie. 



Opakowanie kremu znajduje się w kartonikowym pudełeczku. W środku znajduje się ulotka - jak przy lekach, z wyczerpującym opisem tego produktu, a także pozostałych które oferuje marka. 
Delikatny zapach, lekka, ale zwarta konsystencja, krem koloru białego. Przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji. Opakowanie zawiera 15 ml kremu.





Kolorystyka opakowania - jak zdążyłam już zaobserwować jest typowa dla marki Siquens - prosta, ale zwracająca na siebie uwagę, tubka biała, posiada czarną nakrętkę. Lubię kremy w tubkach zdecydowanie bardziej od tych w słoiczkach. Są bardziej higieniczne, nie zbierają wszystkich napotkanych paprochów, nie trzeba wkładać do nich palca, aplikator nie brudzi się.
Zapach kremu jest przyjemny, delikatny, w ogóle mi nie przeszkadza. Krem dzięki swojej lekkiej konsystencji, łatwo rozprowadza się na skórze. Stosuję go codziennie na noc. Produkt szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej otoczki/filmu, prawdopodobnie można swobodnie nałożyć na niego makijaż. Moja skóra wokół oczu poprzez długie przesiadywanie przed komputerem, jest nieco przemęczona, zdarza się, że lekko opuchnięta - ten krem redukuje te oznaki i na dodatek dobrze nawilża skórę, jest zdecydowanie gładka, odświeżona.
Do minusów zaliczam cenę kremu. 


Krem jest wydajny i w pełni spełnia obietnice producenta, na moje potrzeby - jak najbardziej ok.

Co znajduje się w kremie?

Zawarte w kremie poliaminokwasy wygładzają zmarszczki mimiczne, a witamina E i zawarta w wyciągu z lilii wodnej witamina C, chronią skórę przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych i wolnych rodników, zapobiegając jej starzeniu. Formułę wzbogacono również o hesperydynę zwiększającą drenaż limfatyczny, flawonoid chryzynę aktywnie eliminujący produkt rozpadu hemoglobiny oraz pobudzającą mikrokrążenie krwi kofeinę.  


Tutaj pełny skład:





Krem nie zawiera parabenów ani parafiny, może być używany (jak wszystkie produkty marki Siquens) przez osoby z cerą wrażliwą.


Dostępność: apteki, superpharm itd.
Cena: około 40 zł / 15 ml


Dziękuję Pani Marcie za przesłanie kosmetyku do testów i zaproponowanie współpracy, fakt iż otrzymałam ten produkt za darmo nie wpłyną na moją ocenę.
          



Znacie dermokosmetyki marki Siquens? Miałyście już okazję któryś przetestować? I czy używacie kremów pod oczy jeśli tak, to z których jesteście zadowolone najbardziej, a z których najmniej?

sobota, 24 marca 2012

Ziaja: Oliwkowy balsam do ust

W ostatniej gazetce promocyjnej drogerii Rossmann można było skorzystać z oferty zakupu dowolnego kremu do rąk marki ZIAJA o pojemności 60 ml w cenie bodajże 5,50 zł i dodatkowo otrzymać gratis w postaci balsamu do ust tej samej marki. Jako że ostatnio smarowidła do ust są używane przeze mnie bardzo często, to dwa tygodnie temu zdecydowałam się na zakup tego zestawu. Krem podarowałam mamie, balsam zatrzymałam dla siebie.

Oba produkty:

A tak wygląda bohater dzisiejszego postu w tekturowym opakowaniu:


Opis producenta:

Balsam do ust doskonale nawilża skórę oraz zapobiega nadmiernemu wysuszaniu. Zmniejsza skłonność do pękania, szczególnie w kącikach ust. Nabłyszcza, delikatnie natłuszcza oraz skutecznie zapobiega pierzchnięciu. Zawiera olej z oliwek, lanolinę, a także witaminę: A i E. 

Balsam otrzymujemy w tekturowym kartoniku. Kosmetyk znajduje się w miękkiej zakręcanej tubce. Posiada specyficzny zapach. Dobra konsystencja, łatwo się rozprowadza na ustach. Pojemność 10 ml.





Muszę przyznać że początkowo nie oczekiwałam zbyt wiele od tego balsamu. Mam swojego faworyta w kwestii nawilżania skóry ust i jest to obecnie nieprzerwanie rumiankowa pomadka z Alterry. Oliwkowy balsam z Ziaji okazał się słabszy - przyznaję, ale zajmuje w moim osobistym rankingu dość wysoką pozycję. :-)

Pomadka łatwo rozsmarowuje się na ustach, ma fajną konsystencję. Ładnie nabłyszcza usta, które wyglądają naturalnie. O zapachu już wspomniałam - jest dość specyficzny - z pewnością jest to kwestia gustu, mi nie przeszkadza, ale domyślam się, że nie każdemu będzie pasował. Usta po aplikacji balsamu są gładkie i miękkie. I dla mnie kwestia najważniejsza - nawilżanie. Moje usta obecnie są wiecznie przesuszone, a to za sprawą leku przeciwtrądzikowego, który przyjmuję w tabletkach. Na ustach co rusz widać suche skórki. Pomadka Alterry zapewnia mi świetne nawilżenie, którego nie trzeba co chwilę poprawiać kolejną aplikacją mazidła. Balsam marki Ziaja działa słabiej - muszę używać go częściej niż wspomnianej pomadki, ale polubiłam go, bo dobrze natłuszcza usta, nadaje im blasku, stają się miękkie i gładkie, choć niestety - efekt ten obecnie nie jest długotrwały. Sądzę, że na ustach mniej wymagających niż moje w obecnym momencie, kosmetyk będzie sprawował się dużo lepiej, z resztą na KWC balsam ten jest zachwalany, jego ocena  to 3,73/5. Na pewno wrócę do niego po skończeniu kuracji, aby sprawdzić jeszcze raz jego działanie.

Plus za to, że nie zawiera konserwantów, ma sporą pojemność, a także przystępną cenę. :-)


Skład:


Dostępność: drogerie, markety
Cena: ok. 6 zł / 10 ml

Uważam, że warto spróbować.




Znacie ten oliwkowy balsam do ust? Jak się u Was sprawuje? Chętnie się dowiem jakie są Wasze ulubione (nawilżające, ochronne) mazidła do ust. :-) Udanego weekendu!

czwartek, 22 marca 2012

Joanna: seria Professional, spray wygładzający do prostowania włosów

W zeszłym roku z okazji Dnia Darmowej Dostawy zrobiłam nieco większe zamówienie w internetowym sklepie frzyjerskim. :-) Pokazywałam Wam produkty które znalazły się w moim koszyku było to kilka litrowych szamponów (dla rodziny i koleżanek) a także spreye do włosów. Pokazywałam je tutaj: klik!

Dzisiaj przyszedł czas na bardziej obszerną recenzję sprayu wygładzającego do prostowania włosów.





Opis producenta:


Spray do wygładzania włosów Joanna Professional został specjalnie opracowany do stosowania w salonach fryzjerskich. Nadaje włosom uczucie wyjątkowej gładkości i miękkości. Formuła spray'u zawiera specjalny składnik zapewniający ochronę termiczną włosów podczas stosowania suszarki lub prostownicy. Włosy doskonale wygładzone, błyszczące i miłe w dotyku.


Kosmetyk znajduje się w dość dużej, czarnej butelce wyposażonej w dozownik w postaci spraya. Przyjemny zapach, łatwa aplikacja. Opakowanie - 300 ml.




Kosmetyk świetnie wygładza włosy, wspomaga późniejsze modelowanie. Stosuję go regularnie i dzięki temu moje włosy są poskromione, nie używam prostownicy codziennie, a włosy są proste - takie jakie u siebie lubię najbardziej. Sprayu można używać również w połączeniu z prostownicą, wtedy ślizga się ona świetnie po włosach, które do samego wieczora się nie wywijają, nawet na końcówkach. Efekt po użyciu tego produktu jest bardzo fajny - włosy są miękkie, proste, błyszczące. Spray z pewnością nie obciąża moich włosów, a także nie zauważyłam wysuszenia czy szybszego przetłuszczania. Niestety ochrony termalnej nie jestem w stanie do końca ocenić. Używam obecnie różnych produktów do włosów i nie wiem co dokładnie przyczynia się do utrzymywania kondycji moich włosów.
Co jeszcze... Jest bardzo wydajny, używam go od kilku miesięcy i nadal w opakowaniu sporo zostało (myślę że co najmniej połowa), jednak nie mogę ocenić dokładnie ile gdyż buteleczka jest nieprzeźroczysta. Aplikator nie zacina się i dozuje odpowiednią ilość kosmetyku.
Mogę Wam ją polecić.


Nie jestem w stanie określić czy skład tego produktu jest dobry, bo za bardzo nie znam się na produktach do włosów, ale dla zainteresowanych wklejam skład.




Dostępność: spray nie jest dostępny w drogeriach, ja swój kupiłam w sklepie fryzjerskim, internetowym.
Cena: jest bardzo zróżnicowana, zależy od sklepu, 12-19 zł / 300ml


Znacie serię profesjonalną Joanny? Stosujecie kosmetyki przeznaczone do użytku przez salony fryzjerskie? Do prostowania włosów wybieracie prostownicę czy przeznaczone do tego celu kosmetyki?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...