poniedziałek, 30 września 2013

Glinka Ghassoul

Bardzo lubię stosować naturalne glinki ponieważ są wszechstronne, dobrze spełniają swoją funkcję, przy czym nie szkodzą mojej skórze, a i ona - mimo że używam glinek od lat - jeszcze się na nie nie uodporniła. Moja skóra często boryka się z niedoskonałościami dlatego glinki stosuję głównie jako maseczki oczyszczające bądź do peelingu (z użyciem rękawicy Kessa).


Glinka Ghassoul




Kilka słów o glince Ghassoul:
wrażliwej, skłonnej do alergii, lub trądzikowej.
Glinka Ghassoul pochodzi z bardzo znanych złóż położonych w Maroku i jest uznawana jako jeden z najstarszych kosmetyków na świecie.
Jest bogata w krzemionkę i cenne pierwiastki pielęgnuje oraz wzmacnia skóręPo wymieszaniu z wodą przybiera postać błota posiadającego właściwości myjące i odtłuszczające, absorbuje zanieczyszczenia. 

Glinka ghassoul w krajach arabskich stosowana jest jako mydło, szampon, maseczka oraz używana podczas licznych zabiegów kosmetyczno-leczniczych. Jej lecznicze działanie wykorzystuje również dermatologia w walce z trądzikiem. Może być stosowana w pielęgnacji skóry wrażliwej, płytko unaczynionej i skłonnej do alergii
. Użytkowanie glinki marokańskiej pozwala zachować naturalną warstwę ochronną skóry i prawidłową pracę gruczołów łojowych. 

Podstawowe właściwości:
- redukuje suchość, 
- redukuje łuszczenie się skóry,
- poprawia czystość,
- absorbuje zanieczyszczenia,
- poprawia elastyczność/jędrność,
- poprawia strukturę/teksturę, wygładza.




Swoją przygodę z glinkami rozpoczęłam kilka lat temu od zakupu tej w wersji zielonej. Służy mi po dziś dzień, ponieważ dobrze radzi sobie z problematyczną cerą trądzikową. Używałam także białej, a teraz przyszedł czas na Ghassoul - która z resztą ciekawiła mnie już od dawna.

Zdecydowałam się na zakup proszku, a z tego co zdążyłam się zorientować, sprzedawana jest także w formie płatków. Sposób przygotowania obu jest taki sam - dodajemy do glinki taką ilość wody, aby uzyskać gęstą konsystencję śmietany, taką którą uda nam się rozprowadzić na skórze. Do aplikacji używam typowego pędzla do nakładania podkładu (ja przeznaczyłam do tego typu produktów mój pędzel z Hakuro).

Przy zakupie glinki zwróćcie uwagę na to, aby była w 100% naturalna, bez żadnych dodatków !


Tak jak wspomniałam wcześniej glinka służy mi głównie do oczyszczania twarzy. Do takiej glinki możemy dodać wg uznania własne produkty, które akurat mamy pod ręką np.: miód, sok z cytryny, olej migdałowy, arganowy, mleko itp. Ja najczęściej nakładam na moją cerę glinkę wymieszaną jedynie z wodą (niegazowa, butelkowana). Ważna informacją, którą chciałabym z Wami się podzielić (pisałam już o niej wiele razy na blogu) jest taka, że do przygotowania wszelkich glinek zabronione jest używanie metalowych łyżek, podstawków, mieszadełek itp. Starajcie się sięgać po drewniane bądź plastikowe naczynia.

Glinkę nakładam na około 20 minut, omijam oczywiście okolice oczu i ust. Ważne jest aby nie dopuścić do zaschnięcia jej na skórze, musi być cały czas wilgotna. W tym celu, w momencie kiedy zaczynacie odczuwać dyskomfort, spryskajcie glinkę wodą termalną bądź hydrolatem. Dobrym rozwiązaniem jest także zrobienie sobie maseczki w czasie kąpieli w wannie, ciepło wytworzone w łazience sprawi, że glinka będzie wolnej wysychać.
Glinkę zmywam palcami, bądź kiedy używam jej jako peelingu - rękawicą Kessa. Zmywanie jest lekko uciążliwe, ponieważ glinka brudzi zlew, zwykle trzeba później troszkę posprzątać po tego typu rytuałach.

Moja cera po użyciu glinki jest niesamowicie wygładzona, lekko rozjaśniona i - co w zasadzie dla mnie najważniejsze - oczyszczona. Nie jest to "skrzypiące" oczyszczenie jak przy mydle Aleppo, ale glinka radzi sobie równie dobrze. Fakt, że pomaga w walce z trądzikiem - przyznaję, mi jednak nie pomaga na tyle abym mogła odłożyć wszelkie inne produkty na niedoskonałości. Jest to bardzo dobry produkt do walki ze zmianami skórnymi, u mnie radzi sobie także z wągrami na nosie. Przyspiesza likwidację powstałej zmiany trądzikowej, likwiduje też przesuszony naskórek. Po zmyciu glinki, skóra bardzo dobrze przyjmuje produkty pielęgnacyjne. Jestem obecnie w czasie zmiany produktów pielęgnacyjnych, ale z Ghassoul nie rezygnuję, będę jej nadal używała - raz w tygodniu.

Tak wygląda na skórze:



W internecie znajdziecie mnóstwo przepisów i pomysłów na wykorzystanie glinek. 
Przykładowo może być używana jako:
- szampon do mycia włosów lub dodatek do szamponu (wyczytałam, że stają się one wtedy błyszczące, miękkie i sprężyste),
- peeling (wygładza naskórek, likwiduje suchość skóry),
- maseczka (oczyszcza, ujędrnia, wygładza),
- mydło (oczyszcza),
- okłady błotne na wybrane partie ciała (wykazuje działanie antycellulitowe, detoksykujące),
- pasta do zębów (myje, oczyszcza, odświeża oddech).


Ja moją glinkę kupiłam w sklepie internetowym.  Z dostępnością tego typu produktów raczej nie ma problemów, warto wybrać miejsce z naturalnymi produktami. Za 200 g produktu zapłaciłam niecałe 19 zł. 

Używacie glinek? :-) Która jest Waszą ulubioną?

Wyniki rozdania z FIRMOO i słówko o La Roche Posay Effaclar Duo

Jako, że w rozdaniu wzięło udział ponad 50 osób, Zwycięzców zabawy mamy aż dwóch - myślę, że to bardzo fajna informacja od której warto zacząć. :-) Szanse na wygraną nagrody automatycznie się zwiększają. Przed momentem maszyna losująca dokonała wyboru Zwycięzców.
Okulary powędrują do:

1.

2. 



Gratuluję! :-) Za moment roześlę do Was mejle. Proszę o jak najszybsze przesłanie danych do wysyłki,  potwierdzenie okularów, które wybieracie (najlepiej poprzez wklejenie zdjęcia do załącznika - aby uniknąć pomyłki) a także przedstawienie informacji dotyczącej mocy oprawek (prześlę Wam odpowiedni formularz do uzupełnienia). 




Właśnie jestem w trakcie ustalania nowej pielęgnacji mojej cery, która po raz kolejny, zaczyna się wszystkiemu buntować. Odkładam dotychczasowe maści, a głównym kosmetykiem walczącym z moimi zaskórnikami mianuję: Effaclar Duo. Do mycia buzi posłuży mi żel tej samej marki z serii Effaclar, który otrzymałam jako gratis przy zakupie powyższego kremu. Właśnie robię rozpiskę co do produktów, które będę stosować, zamierzam być bardzo systematyczna. Nie będzie tego dużo, ale będą to konkrety.
Zrobię dzisiaj zdjęcie mojej cery "przed" i w trakcie kuracji będę fotografować wszelkie zmiany (mam nadzieję, że pozytywne) które będą zachodzić na skórze. Na koniec wszystko opublikuję na blogu. Trzymajcie kciuki!




Używacie bądź używałyście kiedyś tych kosmetyków? Proszę, napiszcie jak się u Was sprawdziły!


Udanego początku tygodnia! :-)

wtorek, 24 września 2013

ShinyBox - Wrzesień 2013

Jesienny box dotarł do mnie wczoraj. Pudełko jest wyjątkowo lekkie - taka była moja pierwsza myśl po otrzymaniu do rąk wrześniowej edycji. To chyba najlżejszy ShinyBox jaki do tej pory został wypuszczony. Po ściągnięciu pokrywki i rozpakowaniu kosmetyków z ozdobnego papieru, naszym oczom ukazuje się - tym razem - niewypełniona po brzegi zawartość.


ShinyBox - wrzesień 2013






 Poniżej produkty z bliska, z krótkim opisem:

PHENOME
szampon do włosów przywracający równowagę skóry
75 zł / 250 ml
(poniższe opakowanie ma 50 ml)


SCOTTISH FINE SOAPS
mleko do ciała
49,90 zł / 220 ml
(poniższe opakowanie ma 50 ml)


PAESE
róż z olejkiem alganowym
18,90 zł / 4 g
(produkt pełnowymiarowy)


GLAZEL
kredka do oczu z apikatorem
23,00 zł / 1,8 g
(produkt pełnowymiarowy)


TONI & GUY
serum do włosów
39,99 zł / 30 ml
(poniższe opakowanie ma 10 ml)


DERMO PHARMA
saszetka serum z kwasem traneksamowym
jako gratis
(opakowanie ma 3 ml)




Może to trochę dziwnie zabrzmi, ale z powyższych produktów najbardziej zaintrygowało mnie... to co dostałyśmy jako gratis - serum z kwasem traneksamowym. To kosmetyk, który po przeczytaniu krótkiej notki na jego temat, najbardziej trafia obecnie w moje potrzeby. Na saszetce napisane jest, że przyspiesza  regenerację skóry, stymuluję odnowę komórkową, ogranicza powstawanie stanów zapalnych, dobrze radzi sobie z bliznami i skórą trądzikową/potrądzikową. Szkoda, że to tylko niewielka próbka, gdyż chętnie sprawdziłabym jak ten specyfik poradził sobie z moją cerą. Skład jest stosunkowo krótki i w zasadzie mnie nie przeraża.
Wróćmy jednak do głównej zawartości pudełka. Jeżeli miałabym teraz - na pierwszy rzut oka - powiedzieć z czego jestem najbardziej zadowolona, to powiedziałabym, że z produktów pełnowymiarowych - a tym razem jest to kolorówka. Kredka i róż mają odpowiednie dla mnie kolory (chociaż ostatnio nabyłam czarną kredkę i bardziej cieszyłabym się z kolorowej). Na Paese była w ciągu Weekendu Zniżek fajna promocja (-40%) i kręciłam się koło ich produktów do policzków, a tu taka niespodzianka. :-) Zobaczymy jak z jakością koloru 42 - który do mnie trafił, wydaje się być trochę nadto cukierkowaty, ale może roztarty pędzlem, będzie wyglądał ciekawiej. Phenome chętnie wypróbuję jednakże za pewne będzie to krótka przygoda z racji małej pojemności buteleczki i wysokiej ceny pełnego wymiaru (75 zł). Są kosmetyki, na które wydaję większe ilości pieniędzy, ale przyznam szczerze, że nie są to szampony. Co dalej.. Mleko do ciała? :-) Czego to oni nie wymyślą! Sorbety, jogurty, masła, śmietanki, mleko do ciała. Robi się kulinarnie! :-) Zobaczymy jak ten produkt  poradzi sobie z nawilżeniem skóry. I na koniec serum do włosów Toni & Guy. Próbka ma tylko 10 ml, zobaczymy jak długo taka ilość posłuży moim gęstym włosom. :-)

Shiny zaskakiwał nas niekiedy większą ilością produktów pełnowymiarowych, dlatego tym razem, jestem trochę zawiedziona zawartością. Zużyję każdy kosmetyk ponieważ znajdują się tu produkty, które uczestniczą w mojej codziennej pielęgnacji i makijażu, jestem ciekawa ich działania, są to niewątpliwie dla mnie nowości, nic się nie zmarnuje. Jednakże mam wrażenie, że cieszyłabym się z jakiegoś konkretniejszego, większego produktu. Wiem, jednak, że ideą boxów jest poznawanie mniej popularnych marek, więc w zasadzie, chyba nie powinnam mieć takich zarzutów. :-)


Pudełko skrywa także dwa kupony rabatowe, pewnie każda z nas dostała takie samo, dlatego podaję, może komuś się przyda i zaoszczędzi kilka złotówek:


rabat na pudełko ShinyBox 10% taniej: należy wpisać w procesie zamówienie hasło SHINYLOVE
i
rabat na kosmetyki BioPerla, aby uzyskać kod rabatowy należy na ich mejla (biuro@bioperla.pl) przesłać hasło NATURA



Jeśli macie chęć na ShinyBox to odsyłam Was do strony: 



Podoba się Wam rozpoczynająca jesień - wrześniowa zawartość SB? Co najbardziej?

poniedziałek, 23 września 2013

Weekend zniżek - post z zakupami odzieżowymi ;-)

Za nami weekend zniżek. Po przejrzeniu Flesza - w którym to znalazłam promocyjne kupony umożliwiające zakupy w niższych cenach - wybrałam kilka sklepów, do których zajrzałam i wyszłam z nich bogatsza o kilka ciuszków. Poczyniłam też zakupy kosmetyczne - internetowe, jak tylko dotrą to Wam się pochwalę. :-)

Zakupy już typowo jesienne, a w nich między innymi kilka sweterków i wspomniane na fb workery. :-) Jak widać po zdjęciach zaatakowałam głównie Sinsay. :-)


Weekend zniżek 




Czapka Sinsay
19,99 zł (-20%)

Czapka Sinsay
19,99 zł (-20%)
Komin F&F
39,00 zł


Bluzka Sinsay
49,99 zł (-20%)

Sweter F&F
44,99 zł


Sweter Sinsay
59,99 zł (-20%)



Workery, (to zakup na targu)
59 zł (a w internecie można je kupić za 99 zł!)


Sweter Sinsay
59,99 zł (-20%)




Post z zakupami kosmetycznymi pojawi się jak tylko zostaną mi dostarczone. :-) Skusiłam się na zakupy w Golden Rose i Farmonie.


edit:
Przed momentem odwiedził mnie kurier i wręczył wrześniowe pudełko ShinyBox! :-) Jesteście ciekawe co znajduje się w środku? Zapraszam jutro na post, w którym przedstawię kosmetyki! :-)





Skorzystałyście ze zniżek? :-) Pochwalcie się swoimi łupami! :-)

piątek, 20 września 2013

KONKURS! Do wygrania dowolnie wybrane okulary FIRMOO ! :-) [ZAMKNIĘTE]

Wspominałam już, że wraz z Firmoo szykuję dla Was zabawę, w której do wygrania będą okulary wraz z wysyłką pod wskazany adres. Będzie to szybki konkurs, bo zgłoszenia przyjmuję tylko przez 7 dni, licząc od dzisiaj aż do przyszłej soboty włącznie. Zasady są banalnie proste, każdy może wziąć udział.


Konkurs z FIRMOO




Firmoo to bardzo popularny sklep internetowy, który swoim klientom oferuje produkty wysokiej jakości w jak najniższych cenach (można tutaj znaleźć modele już od 8 dolarów, czyli ok. 80-90% taniej, niż w stacjonarnych sklepach).






W poście którym recenzowałam Wam moje okulary Firmoo: klik! wspominałam Was o obowiązującym obecnie programie: Pierwsza Para Gratis. Jest to program dla nowych Klientów sklepu, którzy mają chęć przetestować modele od Firmoo płacąc jedynie za koszty przesyłki.






Przydatne linki:
Klasyczne serie oprawek Firmoo: www.firmoo.com/classic-series.html
Jak złożyć zamówienie: www.firmoo.com/help-c-5.shtml
Przesyłka i śledzenie zamówienia: www.firmoo.com/help-c-10.shtml



KILKA SŁÓW O NAJWAŻNIEJSZYM CZYLI O NAGRODZIE

Zwycięzca zabawy otrzyma dowolnie wybrane okulary (czyli szkła i oprawki, wraz z przesyłką) z serii Classic, które dostępne są na tej stronie: klik! Poza okularami korekcyjnymi, do wyboru są także okulary przeciwsłoneczne.

Firmoo poinformowali mnie, że jeżeli w rozdaniu weźmie udział ponad 50 osób, to zwycięzców będzie dwóch! Zapraszam Was do udziału - im więcej zgłoszeń tym większe szanse na wygraną! :-)


CO ZROBIĆ ABY WZIĄĆ UDZIAŁ W ZABAWIE?

1. Wejdź na stronę Firmoo, na której dostępne są modele okularów: KLIK, wybierz te, które chcesz otrzymać, w zgłoszeniu podaj link do wybranego modelu. (obowiązkowo)
2. Jeśli jeszcze nie jesteś - zostań moim publicznym obserwatorem i w zgłoszeniu podaj nick pod jakim mnie obserwujesz. (obowiązkowo)
3. Podaj swój adres mejl. (powiadomię Cię w razie wygranej)

W zabawie można uzyskać również dodatkowe losy, które sprawią, że zwiększycie swoją szansę na wygraną. Można je uzyskać w następujący sposób:

1. Dodaj mój blog do blogrolla.
2. Polub my-love-cosmetics na Facebooku.
3. Umieść na swoim blogu bądź facebooku baner informujący o rozdaniu.
(zdjęcie znajdujące się na samej górze tego posta)


Zgłaszajcie się według tego wzoru:

1. Wybieram okulary: (link)
2. Obserwuję blog jako:
3. Mój adres e-mail:
4. Blogroll: tak/nie (podaj link)
5. Lubię na fb jako: tak/nie (pod jaką nazwą)
6. Baner jest tutaj: tak/nie (podaj link)




Krótki regulamin:
a. Rozdanie trwa od 20.09-27.09.2013. 
b. Sponsorem nagrody jest Firmoo, to oni wyślą nagrodę do Zwycięzcy. 
c. Zwycięzca zostanie wybrany w drodze losowania, użyty w tym celu zostanie program internetowy.
d. W ciągu trzech dni od ogłoszenia wyników muszę przesłać dane zwycięzcy Firmoo dlatego oczekuję jak najszybszego przesłania danych adresowych i preferencji jeżeli chodzi o moc szkieł (lewe oko, prawe, oko, rozstaw pomiędzy). Jeżeli nie uczynisz tego w ciągu 2 dni od otrzymania mojego mejla będę zmuszona wybrać kolejną osobę.
e. Nagroda to okulary, których link podacie w zgłoszeniu, nie ma możliwości późniejszej zmiany wyboru modelu.
f. Jeżeli macie jakieś dodatkowe pytania to proszę przesyłać je na mejla, gdyż chciałabym, aby pod tą notką znalazły się tylko zgłoszenia.




Życzę Wam powodzenia, jest o co zawalczyć! :-)

środa, 18 września 2013

Sierpniowe denko

Postanowiłam wrócić do projektu denkowego. Zużywanie kosmetyków lepiej mi szło, kiedy przygotowywałam posty podsumowujące dany miesiąc. Częściej sięgałam po te same specyfiki aby je wykończyć do ostatniej kropli, nie ruszałam zapasów. Po porzuceniu pisania tych postów zdarzało się, że miałam otwartych na raz kilka żeli pod prysznic lub pozostawiałam kosmetyki z niewielką ilością produktu, rzucałam je w kąt szafy i sięgałam po kolejne.



Sierpniowe denko




Denko w tym miesiącu nie jest obfite, znalazły się w nim dwa produkty z kolorówki, trzy pielęgnacyjne i jeden do stylizacji włosów. Powinny tutaj trafić również chusteczki Cleanic, ale opakowania nie uchowały się do zdjęcia zbiorczego.




1. Isana, odżywka nawilżająca do włosów suchych i zniszczonych

Moje włosy potrzebowały nawilżenia w okresie letnim, dziewczyny na Facebooku poleciły mi ten produkt. W moim przypadku ta odżywka nie sprawdziła się.  Z resztą, wydaje mi się, że moje włosy w ogóle nie lubią się z odżywkami Isany. Podobnie było w przypadku różowej, wygładzającej siostry zawierającej w składzie olejek Babassu - po prostu nie widziałam działania pielęgnacyjnego. Mam grube i gęste włosy. Odżywka jest konkretna, ma bardzo zwartą konsystencję i dzięki temu jest wydajna. Dobrze rozprowadza się na włosach. Trochę ułatwia rozczesywanie, ale bez szału.
Do tego produktu już nie wrócę, chociaż jak znam siebie, w przyszłości pewnie kupię jakąś "zachwalaną nowość". :) Produkt kosztuje około 5 zł / 300 ml i można go nabyć tylko w Rossmannie.

2. Green Pharmacy, Peeling solny "Drzewo herbaciane i zielona glinka"

Ten produkt mile mnie zaskoczył. Chętnie sięgam po peelingi, ale przyznać muszę, że wersja solna - nigdy wcześniej nie trafiła w moje ręce. Zwykle wybierałam te cukrowe. Produkt ten, ma bardzo zwartą konsystencję i dużo maleńkich drobinek. Na pierwszy rzut oka co prawda nie wyglądają, ale są dość ostre, dlatego dobrze spełniają swoją funkcję ścierania naskórka. Do pełnej recenzji zapraszam Was tutaj: klik!
Dość masywny słoik mieści 300 ml produktu i kosztuje w okolicach 13 zł.

3. Balea Young, żel pod prysznic

Lubię produkty marki Balea, a żele pod prysznic to kosmetyk, którego mam zawsze troszkę w zapasie. Powyższy produkt ma odpowiednią konsystencję, przyjemnie pachnie, myje i nie szkodzi skórze (ani nie wysusza, ani nie podrażnia). Spełnia swoją funkcję i w zasadzie nie mam mu nic do zarzucenia.
Z dostępnością słabo (Allegro, sklepy z niemiecką chemią, bądź zagraniczny DM), a ceny nie kojarzę -  z resztą są one dość zróżnicowane.

I tutaj zdjęcie kolorówki i sprayu do włosów.




1. Rimmel, Extra Super Lash, tusz do rzęs

Spektakularnego efektu na pewno nie daje, ale jest dobrym produktem do codziennego makijażu. Czerń odpowiednia, szczoteczka dobrze rozdziela rzęsy, wydłuża je. Niby producent wspomina dodatkowo o "super pogrubieniu"- ja takiego nie zaobserwowałam. Nie rozmazuje się, a i ze zmyciem nie ma większych problemów (zawsze nakładałam 2, nawet 3 warstwy). Poprzez całe użytkowanie produkt był mokry, nie wysechł w opakowaniu. Szkoda, że nie zrobiłam zdjęć w umalowanych rzęsach, przy następnej maskarze spróbuję naprawić ten błąd. Ogólnie oceniam go całkiem dobrze, ale wątpię abym wróciła do niego ponownie.
Do kupienia w drogeriach, jego cena to około 16 zł / 7 ml.

2. Annabelle Minerals, podkład kryjący, kolor Golden Fairest

Po wydenkowaniu pierwszego opakowania od razu kupiłam drugie - więc można stwierdzić, że 'pierwsze' wrażenie wywarł na mnie jak najbardziej pozytywne. Mam spore doświadczenie z minerałami, używałam już wielu marek, a były to np.: Everyday Minerals, Lily Lolo, Lucy Minerals, Pixie, Blushe, Lumiere, Lauress itd. Annabelle służy mi, dobrze kryje, znalazłam odpowiedni odcień dla mojej skóry. Naturalny efekt i brak zapychania sprawiają, że ciężko mi wrócić do podkładów w płynie - w zasadzie nieudany powrót do Revlona sprawia, że w najbliższym czasie raczej nie będę miała takich zamiarów (chociaż kto wie czego będę szukała zimą...). Pełna notka odnoście tego produktu na pewno pojawi się na moim blogu.
Opakowanie 4 g kosztuje 30 zł, więc cena jak najbardziej do przeżycia.


3. Goldwell, StyleSign Gloss Magic Finish

Przyznam szczerze, że chyba nigdy nie używałam tak dobrego sprayu do włosów, ale zaznaczyć także muszę, że nigdy nie używałam tego typu profesjonalnych produktów marek fryzjerskich. Zwykle wybierałam w drogerii Wellę i tyle. Ten produkt z serii StyleSign daje bardzo dobre utrwalenie włosów, a przy tym nie skleja i nie obciąża moich włosów. Nie pozostawia osadu. Z tego co widzę - w opisie mamy zawarte, że jest to produkt chroniący kolor - ja szczerze mówiąc nie zwracałam na to uwagi przy jego użytkowaniu, nic takiego nie rzuciło mi się w oczy. Opakowanie na zdjęciu to 50 ml i pochodzi z majowej edycji ShinyBoxa. Poza tym można go nabyć w salonach z profesjonalnymi kosmetykami fryzjerskimi i na Allegro. Jest dość drogi, około 40 zł / 300 ml, jak trafię na jakąś promocję to prawdopodobnie trafi do mojego koszyka.


I to by było na tyle. Wracam pod kołdrę, ból gardła nie daje mi spokoju, chyba szykuje się angina.


A jak Wasze denko na koniec wakacji?
Znacie powyższe produkty? ;-)

sobota, 14 września 2013

Grashka: baza pod cienie i do ust + porównanie z bazą Hean Stay On

Dobrej jakości baza to podstawa trwałego makijażu oka. Dotychczas miałam do czynienia z dwiema bazami pod cienie, a były to: Joko Virtual - kosmetyk, który totalnie się u mnie nie sprawdził (toporny, rolował się, szybko stwardniał w opakowaniu na kamień!) i Hean Stay On - bardzo porządny produkt spełniający moje oczekiwania, któremu nie mam nic do zarzucenia.
Grashka to marka, którą poznałam dzięki ShinyBoxowi, przedstawię Wam z bliska bazę pod makijaż powiek.


Grashka
Baza pod cienie i do ust






Opis producenta:

Wyjątkowa formuła kosmetyku zapewnia idealny wygląd zarówno 
makijażu oczu, jak i ust. Dzięki bazie skóra znajdująca się
 na powiekach oraz delikatna powierzchnia ust, zostaną odpowiednio przygotowane do
 makijażu. GRASHKA Eye and Lip Primer 
posiada neutralny, cielisty odcień, a jej konsystencja ułatwia dokładną aplikację, 
co powoduje, że kosmetyki nałożone na bazę posiadają 
intensywny kolor, a jednocześnie makijaż wydaje się miękko nałożony 
na elastyczną i delikatną w dotyku skórę. Co najważniejsze, baza 
GRASHKA przyczynia się do niezwykłej długotrwałości makijażu oraz 
sprawia, że kosmetyki nie skawalają się w załamaniach skóry niezależnie od 
budowy oka. Nie musisz się również obawiać
 niekorzystnych warunków pogodowych.


Opakowanie to plastikowy zamykany na zatrzask, dość płaski, niewielkich rozmiarów, okrągły dysk, który mieści 1,2 ml produktu. Baza ma kolor cielisty, jest bezzapachowa. Nie zawiera konserwantów.


Zacznę od opakowania. Jest dobrze skonstruowane, fajnie, że kosmetyk umieszczono w takim płaskim pudełeczku, gdyż łatwo wydobyć z niego produkt. W przypadku wspomnianych przeze mnie wcześniej baz: Joko i Hean - głębsze słoiczki sprawiały, że przy nabieraniu bazy często przedostawała się ona pod paznokieć, to nie było komfortowe. Dodatkowo plus za to, że wkład w Grashce jest wymienny, można go spokojnie wyciągnąć z pudełka, gdyż trzyma się na magnes.
Baza ma kolor cielisty, jest trochę ciemniejsza aniżeli mój odcień skóry, w pierwszej chwili wydaje się być nawet lekko pomarańczowo-beżowa, ale dobrze rozsmarowana i nałożona w niewielkiej ilości, stapia się z powieką.
Ma kremową konsystencję, dość twardą, lekko gumową, ale nie mam problemu z jej rozprowadzeniem na skórze. Faktycznie przedłuża trwałość makijażu (chociaż wydaje mi się, że baza z Hean radzi sobie jeszcze lepiej) i zgadzam się z tym, że podbija kolory cieni. Poniżej wklejam zdjęcie porównawcze, mam nadzieję, że aparat uchwycił różnicę na tyle, że będzie ona dla Was widoczna. Pod makijaż ust jej nie stosowałam.
Jeśli chodzi o wydajność to moim zdaniem jest raczej średnia. Pełnowymiarowe opakowanie to tylko 1,2 ml kosmetyku i dość szybko się zużywa.

Uważam, że to całkiem dobry produkt, ale w podobnej cenie kupuję 14 g bazy z Hean, która też spełnia moje wymagania i wystarcza na dłużej.



Dostępność: chyba tylko przez internet
Cena: ok 12 zł / 1,2 ml  lub sam wkład ok. 8 zł.


I małe porównanie z bazą Hean Stay On:





Macie swoje ulubione produkty Grashki? A bazy pod cienie, jakie stosujecie?

piątek, 13 września 2013

Moje nowe okulary od Firmoo! :-) (dużo zdjęć) + zapowiedź konkursu

Dzisiaj nie będzie kosmetycznie, a to za sprawą przesyłki od Firmoo. Okulary, na które zdecydowała się moja Siostra w zeszłym roku, wciąż jej służą, dlatego tym razem postanowiłam, że kolejną parą obdaruję siebie. Odkąd posiadam prawo jazdy, pilnuję aby mieć zawsze w zapasie soczewki. Używam tych miesięcznych. Zdarza się, że nie mam czasu bądź po prostu ochoty ich zakładać. Ostatnio w ogóle ich nie noszę co też sprawia, że założenie sprawia mi na nowo trochę kłopotu. Poza tym, za każdym razem po całym dniu w soczewkach czuję, że moje oczy są na prawdę zmęczone.

Zdecydowałam się na czarne oprawki.
Mój model to: #CP6072, kolor Black, Clear (C11)
i znajduje się tutaj: klik!













Kontakt z Jessicą, która obsługiwała moje zamówienie (jest to kontynuacja współpracy) była bardzo miła i rzeczowa. Przesyłka dotarła po 4 dniach roboczych od zatwierdzenia zamówienia. To jeszcze szybciej niż poprzednio! :-) Okulary zostały dostarczone kurierem FEDEX, były zapakowane w firmową torbę i kopertę z bąbelkami. Tak jak w zamówieniu, którego dokonałam w zeszłym roku, okulary otrzymałam w twardym, bardzo eleganckim, czarnym etui. Niespodzianką jest druga osłonka, miękka - widoczna na zdjęciu. Szmatka i kluczyk do regulacji oprawek również znalazły się w zestawie.

Okulary leżą idealnie choć zostały wybrane na odległość. Już w poprzednim poście (klik!) pokazywałam Wam, że czasami faktycznie nie ma co sugerować się brakiem możliwości przymierzenia, bo wybór przez internet może okazać się jeszcze lepszy, taki przysłowiowy "strzał w dziesiątkę". ;-)
Okulary są porządnie wykonane, nigdzie się nie chwieją. Oprawki bardzo ładne, są lekkie, dość cienkie - dzięki czemu nie przytłaczają twarzy. Mają modny wygląd i powiem szczerze, że mierzyły je również dwie moje Siostry i pasują każdej z nas, można powiedzieć, że są dość uniwersalne.
Dużym plusem oprawek Firmoo jest ich cena. Te, które widzicie powyżej kosztują 39$, a można znaleźć na stronie ich sklepu jeszcze tańsze. Jeżeli zdecydujecie się na zakupy powyżej kwoty 55$, to możecie skorzystać z darmowej wysyłki, wtedy w formularzu zakupu należy wpisać hasło FREEXSHIP.
Jestem z nich bardzo zadowolona, poprawiają moją widoczność w samochodzie, a to najważniejsze. ;-)


Wspomnę jeszcze o programie, który obecnie obowiązuje w sklepie Firmoo. Możecie zamówić DARMOWE OKULARY (oprawki + szkła!) opłacając jedynie koszty wysyłki. 
Akcja ta nazywa się: First Pair Free Program, a więcej na jej temat przeczytacie tutaj: klik!



I na koniec informacja: niedługo na blogu opublikuję konkurs, w którym do wygrania będą okulary Firmoo.! :-) Jeśli macie chęć zgarnąć takie dla siebie - obserwujcie moje notki! :-)




A Wy? Macie już swoje okulary Firmoo? :-)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...