poniedziałek, 28 marca 2016

Perfumik.pl - perfumetki idealne do torebki

Uwielbiam ładne zapachy i chętnie się nimi otaczam. W mojej kolekcji znajdują się zarówno świeże, lekkie, rześkie i kwiatowe perfumy, jak i bardziej wieczorowe, otulające. Unikam tych duszących, ciężkich aromatów - tego typu zupełnie nie są w moim stylu.


Perfumik.pl - perfumetki idealne  do torebki






Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam trzy perfumetki pochodzące ze sklepu internetowego Perfumik.pl Są to odpowiedniki znanych i lubianych na całym świecie zapachów. Wybrałam dla siebie trzy pozycje, choć muszę przyznać, że wybór był dość trudny, w chwili obecnej oferta liczy sporą ilość zapachów zarówno damskich jak i męskich.

Każda z perfumetek znajduje się w podłużnej buteleczce ze standardowym atomizerem. Jej pojemność to 33 ml. Całość zapakowana jest w przyjemny dla oka kartonik. Muszę przyznać, że całość prezentuje się bardzo dobrze, a niewielkie gabaryty sprawiają, że perfumetki można bez żadnych przeszkód nosić ze sobą w kosmetyczce czy luźno w torebce.

Od dawna chciałam poznać Chloe, więc było niemalże pewnym, że postawię właśnie na ten zapach. Jeżeli chodzi o markę Dior, to bardzo ją sobie cenię, z resztą miałam już kiedyś oryginał zapachu J'adore, który bardzo dobrze wspominam. Byłam ciekawa czy zamiennik będzie równie ciekawy. Na trzeci zapach postawiłam w ciemno.


  •  89 Chloe
Typ: kwiatowy 
Nuta zapachowa: liczi, frezja, peonia, róża, magnolia, lilia, ambra, drzewo cedrowe 


Zapach inspirowany perfumami Chloe zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie i okazał się najodpowiedniejszy. Ma kwiatową kompozycję i bardzo ładnie rozwija się na mojej skórze. Zapach jest lekki, subtelny, niemęczący, młodzieńczy. Przywołuje miłe skojarzenia. :-) Trwałość oceniam jako średnią, zdecydowanie dłużej czuć go na ubraniach. Jeszcze na następny dzień jest wyczuwalny. 

  • 50 Dior J'adore

Typ: kwiatowy
Nuta zapachowa: liść bluszczu, biała róża, mandarynka, orchidea, piżmo, fiołek, śliwka, jeżyna, drzewo amarantowe.


Wybór J'adobre nie był przypadkiem. Tak jak pisałam wcześniej, miałam już kiedyś ten zapach w oryginale i bardzo go lubiłam. Miałam chęć do niego powrócić, dlatego dałam szansę temu odpowiednikowi. Zapach nie jest taki sam, to pewne. Podobieństwo oceniłabym jako małe, choć jest w nich coś, co może przypominać pierwowzór. Zapach jest otulający, łączy nuty owocowe ze świeżymi aromatami kwiatowymi. 


  • 100 Miss Dior Cherie,
Typ: owocowy 
Nuta zapachu: zielona mandarynka, liście truskawki, fiołek, różowy jaśmin, sorbet truskawkowy, skarmelizowany popcorn, leśne jagody, karmel, paczula, piżmo 

Ostatni typ, owocowy, to zapach również inspirowany perfumami Diora. Ciężko mi powiedzieć na ile je odzwierciedla, bo nie miałam dotychczas styczności z oryginałem. Zapach jest świeży, owocowy, młodzieńczy. Dla mnie jakiś taki za słodki. Raczej na dzień niż wieczór. Trwałość podobna jak u poprzedników.






Perfumetki okazały się fajną alternatywą dla produktów oryginalnych, które są nieporównywalnie droższe. Wiadomo - nie jest to, to samo, ale wiem, że nie każdy może sobie pozwolić, albo najzwyczajniej w świecie nie ma ochoty przeznaczać kilku stówek na wodę perfumowaną. Jeśli będziecie miały okazję, to zachęcam Was do zapoznania się z ofertą, a jeśli lubicie subtelne, kwiatowe, niebanalne, zapachy, to szczególnie polecam Waszej uwadze zapach wzorowany na Chloe. 



Perfumetki o pojemności 33 ml są dostępne w cenie 15 zł.
Pełna oferta: klik!

 Mam dla Was zniżkę 10% na zakupy w sklepie perfumik.pl. 
W procesie zamówienia należy wpisać kod: kochanyperfumik
(rabat ważny do końca kwietnia bieżącego roku)





Stosujecie zamienniki czy jesteście fankami jedynie oryginalnych zapachów?

piątek, 18 marca 2016

Timotei: Zachwycające Wzmocnienie - szampon i odżywka z olejkiem arganowym

Pośród szeroko rozbudowanej gamy produktów marki Timotei można odnaleźć serię noszącą nazwę "Zachwycające Wzmocnienie". W jej skład wchodzi szampon i odżywka. Produkty są dedykowane włosom łamliwym, suchym, trudnym do ułożenia i pozbawionym blasku.



Timotei:
Zachwycające Wzmocnienie - szampon i odżywka z olejkiem arganowym









Jeżeli chodzi o markę Timotei, to na łamach mojego bloga, dotychczas zrecenzowałam serię "Róże Jerycha" i "Drogocenne olejki". Pierwsza nie sprawdziła się u mnie, drugą zaś mogę polecić z czystym sumieniem. O moich wrażeniach odnośnie linii "Zachwycające Wzmocnienie" przeczytacie w dalszej części wpisu. :-)

Szampon i odżywkę umieszczono w podobnych, smukłych, plastikowych opakowaniach z dozownikiem typu "klik". Różnią się jedynie wielkością (400 i 200 ml).
Linia "Zachwycające Wzmocnienie" charakteryzuje się bardzo przyjemnym zapachem. Konsystencja również mi odpowiada, szampon nieco rzadszy, ale nadal kremowy, natomiast odżywka gęstsza, bardziej zbita. Oba produkty dobrze rozprowadzają się na moich włosach.
Szampon bardzo dobrze się pieni i odpowiednio myje włosy. Nie plącze, nie wysusza, nie powoduje puszenia. Po wysuszeniu można zaobserwować lekkość i sypkość kosmyków. Nie są obciążone, ani nie przetłuszczają się szybciej niż zazwyczaj. Odżywka jest dopełnieniem pierwszego produktu. Nakładam ją na 3/4 długości włosów (pomijając nasadę), po chwili spłukuję. Odżywka działa w tempie ekspresowym i nie jest tu wymagane długotrwałe trzymanie produktu na włosach. Działanie? Ułatwia rozczesanie, a po wysuszeniu pasma są gładsze i przyjemniejsze w dotyku.
Oba produkty sprawdziły się u mnie i na chwilę obecną zadomowiły się na łazienkowej półce z codzienną pielęgnacją.







Dostępność: drogerie, markety, internet
Cena: szampon 9,99 zł / 400 ml, odżywka 7,99 zł / 200 ml






Miałyście okazję używać tych kosmetyków? :-)

niedziela, 13 marca 2016

Shinybox: WE♥IT | Luty 2016 - recenzja

WE♥IT to edycja, która w ofercie z Shinyboxa ukazała się w zeszłym miesiącu. Dość szybko została całkowicie wyprzedana dlatego trzeba stwierdzić, że reklama wraz z zapowiedziami produktów - skusiły wielu. Po ściągnięciu kartonowej pokrywy pudełka, naszym oczom ukazuje się bardzo kolorowy obrazek, kosmetyki wyglądają zachęcająco. A jak działają? Zapraszam na recenzję. :-)


Shinybox: WE♥IT | Luty 2016 - recenzja









Tym razem otrzymałyśmy 5 produktów pełnowymiarowych (głównie pielęgnacja) oraz 5 produktów w saszetkach. Marki, z którymi w tym miesiącu mamy do czynienia to: Affect, Perfect.me, Dove, Delia, Prestige Solutions, Biały Jeleń. Opisy poszczególnych kosmetyków znajdziecie w poprzednim poście: klik!


1. PERFECT.ME - Zestaw maseczek do włosów 
sugerowana cena: 3 x 1,49 zł / 3 x 20 ml 

Każda z maseczek zawiera 20 ml produktu i przeznaczona jest do innego rodzaju włosów. Jedna wystarczyła mi na dwukrotną aplikację. Dobrze wygładzają i ułatwiają rozczesanie włosów. Najlepiej spisała się u mnie wersja różowa, która jest dopełnieniem keratynowej wersji szamponu, która znalazła się w moim zestawie.

2.  DELIA - Witaminowy balsam do ust Strawberry Sorbet 
(produkt pełnowymiarowy) sugerowana cena: 16 zł / szt. 

Witaminowa pomadka o truskawkowym zapachu, nadaje ustom delikatny, subtelny kolor. Trochę wygładza, nie skleja. Zawiera olej rycynowy, witaminę E i C. Na problematyczne usta nie zadziała, suchych skórek nie zlikwiduje. Niby nie jest zła, ale nie uważam aby była warta swojej ceny.

3. PRESTIGE SOLUTIONS - Płatki pod oczy (jedne z dwóch) 
(produkt pełnowymiarowy) sugerowana cena: 6,99 zł / para.

Płatki powędrowały do mojej mamy, która była bardzo zadowolona z efektu, który przy ich użyciu otrzymała. Dają przyjemny efekt chłodzący, wygładzają i delikatnie nawilżają. Dodatkowo są odpowiednio wyprofilowane i dobrze leżą pod oczami. 

4. AFFECT - Puder fixujący Fix&Mat 
(produkt pełnowymiarowy) sugerowana cena: 70 zł / 10 g

Produkt, który miał być hitem tego pudełka, okazał się... Całkiem niezły. Matuje, nie bieli, nie wysusza i nie zapycha porów. Jest bezzapachowy, ładnie utrwala makijaż. Marka do tej pory była mi zupełnie obca i sama z siebie z pewnością bym po nią nie sięgnęła, dlatego fajnie, że trafiła do pudełka.

5.  DOVE - Dermaspa, Nawilżający krem do rąk 
(produkt pełnowymiarowy) sugerowana cena: 13,99 zł 75 ml

Ucieszyłam się, że ten produkt zasilił lutową edycję. Dermaspa to nowość na naszym rynku, a kremów do rąk nigdy za wiele, szczególnie w okresie zimowym. Kosmetyk pachnie intensywnie, całkiem przyjemnie. Niestety, na skórze tworzy nieprzyjemną, trudno wchłaniającą się otoczkę. Mocne (a w konsekwencji bardzo złudne) wygładzenie za sprawą silikonów również do mnie nie przemawia. Dziwię się, że w czasach kiedy Konsument czyta składy i jest coraz bardziej świadomy swoich zakupów, Producent decyduje się na wprowadzenie takiego kosmetyku do swojej oferty...

6. PERFECT.ME - Szampon do włosów (jeden z czterech) 
(produkt pełnowymiarowy) sugerowana cena: 8,99 zł / 250 ml

Dostałam wersję różową, z keratyną, stworzoną dla włosów puszących się, matowych, niesfornych. Szampon bardzo dobrze się pieni, odpowiednio myje włosy i z łatwością można go spłukać. Jeśli chodzi o wygładzenie, to jest delikatne, a nawilżenia nie zaobserwowałam. Produkt nie obciąża ani nie wysusza moich włosów. 


Uważam, że lutowa edycja jest lepsza od styczniowej, kosmetyki są użyteczne, ale nie wszystkie tym razem trafiły w mój gust. Mimo to, cieszę się, że taki produkt jak szampon czy puder fixujący znalazł się w pudełku w pełnym wymiarze - długo na to czekałam. :-)



Seria pudełek WE♥IT cieszyła się dużą popularnością i została całkowicie wyprzedana.     

Kolejna, już marcowa edycja (Słodki Marzec), trafi do naszych rąk lada chwila. Pudełko można zamówić tutaj: klik! Podpowiedzi odnośnie rodzaju produktów i marek, które znajdą się w boxie, na bieżąco można podglądać na funpage'u ShinyBox.




Nie mogę się już doczekać marcowej edycji, a Wy? :-)

czwartek, 10 marca 2016

Tonik oczyszczający, przeciwzaskórnikowy z kwasem mlekowym

Zazdroszczę osobom, które nie mają problemów z cerą. Ja odkąd pamiętam borykam się z problemem zaskórników zamkniętych. Raz jest lepiej, raz gorzej. Co jakiś czas znajdę coś, co skuteczniej zadziała w mojej walce. Niestety, prędzej czy później moja skóra albo uodparnia się na dany specyfik, albo ja mam już  dość efektów ubocznych i odstawiam kosmetyk, szukając godnego zastępcy.




Tonik oczyszczający, 
przeciwzaskórnikowy z kwasem mlekowym




Lubię kwasy za skuteczność ich działania i żałuję, że niektórych z nich nie można stosować przez cały rok. Kwasu mlekowego używałam kiedyś przez krótką chwilę, ale zabrałam się za niego zbyt późno i musiałam odstawić ze względu na podnoszące się temperatury za oknem. Tym razem kurację wprowadziłam w połowie grudnia, dlatego mogłam pozwolić sobie na długotrwałe testy.

Zdecydowałam się stworzyć tonik na bazie kwasu mlekowego, przepis znalazłam w internecie. Miał działać oczyszczająco i przeciwzaskórnikowo - pomyślałam wtedy: "tego właśnie potrzebuję". Uzbroiłam się w sklepie internetowym E-naturalne w potrzebne półprodukty do stworzenia kosmetyku: kwas, hydrolat (użyłam z owoców opuncji figowej), wyciąg z aloesu i witaminę B3. Z założenia kosmetyk miał zawierać około 10 % kwasów AHA.
Proporcje na 50 ml produktu wyglądały następująco:

74% hydrolat  37 ml   
12% kwas mlekowy 5.0 ml   
10% wyciąg z aloesu 4.9 ml   
4%   witamina B3 3.6 ml  

Jeżeli chodzi o sporządzenie mikstury, to nic trudnego. Wszystkie składniki należy dodać do siebie, wymieszać i przechowywać w ciemnej, szklanej butelce. Tak wykonany tonik posiada ph równe 4 (musiałam użyć wodorowęglanu sodu dla wyrównania i papierków lakmusowych do pomiaru).

Tonik stosowałam nieregularnie, czasem kilka dni pod rząd, a innym razem 2 razy na tydzień. Tuż po aplikacji odczuwałam lekkie szczypanie skóry. Zawsze szybko przechodziło, dyskomfort nie był duży. Zaletą tego produktu jest to, że nie trzeba go spłukiwać czy neutralizować mydłem. Początkowo zaobserwowałam oczyszczanie się skóry, pojawiły się niedoskonałości. Nie było ich dużo, wszystko można było zamaskować makijażem. Z czasem skóra wygładziła się, a liczba zaskórników została znacznie zminimalizowana. Zmiany skórne zasuszyły się i znikły, powstałe przebarwienia szybciej zbladły. Dzięki zawartości wyciągu z aloesu tonik nie był agresywny w działaniu, a mimo, to dało się odczuć jego skuteczność. Moja cera po tej kuracji prezentuje się zdrowo, jest odświeżona, udało mi się również poprawić jej koloryt. W dalszym ciągu nie wiem co powoduje u mnie powstawanie zaskórników zamkniętych, bo mimo, że tonik bardzo mi pomógł, to nadal mam problem z ich tworzeniem się pod powierzchnią skóry. Tonik polecam, w przyszłym sezonie jesienno-zimowym spróbuję stworzyć produkt o wyższym stężeniu.


Kwas mlekowy - rozjaśnia przebarwienia, oczyszcza skórę, spłyca drobne zmarszczki jak i również bardzo ładnie zwęża i odblokowuje pory, działa antybakteryjnie.

Hydrolat z opuncji figowej - bogactwo witaminy C, A i E. Działa antyoksydacyjnie, reguluje PH skóry, zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry.

Ekstrakt z aloesu zatężony 10-krotnie (10:1) - ma działanie odkażające, przecwzapalne, bakteriobójcze. Przyspiesza gojenie wyprysków, krostek, ran i oparzeń. Regeneruje, ujędrnia, nawilża.

Witamina B3 (niacynamid) - silny antyoksydant chroni skórę przed działaniem promieniowania UV oraz wolnych rodników, wspomaga leczenie trądziku,  reguluje poziom nawilżenia skóry.


Dostępność: E-naturalne
Cena: Kwas: 8,60 zł / 30g, Hydrolat: 9,50 zł / 50g, Ekstrakt z aloesu: 3,20 zł / 10g, Wit B3: 3,30 zł / 10g




Na jakie kuracje zdecydowałyście się tej zimy? :-)

środa, 9 marca 2016

Vaseline: Lip Therapy, Petroleum Jelly (Wazelina do ust)

Uwielbiam pięknie zaakcentowane usta, dlatego obok wielu produktów do makijażu, posiadam również takie do ich pielęgnacji. Zwykle wybieram pomadki ochronne w formie sztyftu. Głównie ze względu na wygodę użytkowania, ale również na niezawodność i higieniczność aplikacji. Mam nawet swojego ulubieńca w tej kategorii produktów. Dzisiaj zajmę się recenzją słoiczków, które w ostatnim czasie testowałam. W ich wnętrzu znajduje się wazelina do ust. Zapraszam!



Vaseline: 
Lip Therapy, Petroleum Jelly (Wazelina do ust)









Opis Producenta:

Wazelina do ust, utrzymująca właściwe nawilżenie i natłuszczenie naszych ust. Chroni przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. 
Do wyboru w kilku wariantach: aloesowa, różana, kakaowa i oryginalna





Vaseline to marka regenerujących balsamów do ciała oraz wazeliny o wszechstronnym działaniu. Dzisiaj na warsztat weźmiemy serię "Lip Therapy". Jak zdążyłyście zauważyć na powyższych zdjęciach, posiadam trzy z czterech wariantów zapachowych, które wchodzą w jej skład. Wypróbowałam: różę (z olejkiem różanym i migdałowym), aloes (z wyciągiem z aloesu) i "original" (czysta, bez dodatków),

Każdy z produktów znajduje się w małym, zakręcanym, metalowym słoiczku o pojemności 20g. Żywe barwy opakowań przyciągają wzrok i zachęcają do zapoznania się z kosmetykiem. Pod nakrętką znajdziemy produkt właściwy. W zależności od wariantu, różni się kolorem i zapachem. Konsystencja każdej z ukazanych wazelin jest miękka, woskowa, dlatego każdorazowa aplikacja przebiega z ogromną łatwością. Mazidła nie nadają koloru ustom (jedynie róża lekko barwi naskórek), ale dzięki nałożonej warstwie uzyskujemy efekt nabłyszczenia. Wazelina tworzy na skórze ochronną warstwę, która stanowi dobre zabezpieczenie przed zimnem i mrozem. Doskonale wygładza i zmiękcza usta, sprawdza się również przy nawilżaniu przesuszonych skórek wokół paznokci oraz pielęgnacji wysuszonego katarem nosa, w czasie przeziębienia. Balsamy są wydaje i łatwo dostępne, chociaż ich cena jest moim zdaniem trochę zbyt wygórowana. Podsumowując: jestem zadowolona, ale wiem, że wiosną pozostawię na coś lżejszego.



Dostępność: drogerie, internet
Cena: 9,99 zł / szt.




Znacie markę Vaseline?

niedziela, 6 marca 2016

GlySkinCare: Delikatny płyn do mycia twarzy i balsam do ciała z kwasem glikolowym 10%

Odnalezienie właściwych dla indywidualnych potrzeb skóry kosmetyków pielęgnacyjnych często trwa miesiącami. Jeżeli odnajdę taki produkt, z którego jestem zadowolona, potrafię bardzo długo nie zamienić go na nic innego. Jakiś czas temu do zestawu moich kosmetyków trafiły dwa kosmetyki marki GlySkinCare. Zapraszam Was na ich recenzję. :-)



GlySkinCare: 
Delikatny płyn do mycia twarzy i balsam do ciała z kwasem glikolowym 10%








GlySkinCare: Delikatny płyn do mycia twarzy


Opis Producenta:


Skoncentrowany płyn do mycia twarzy, bez dodatku mydła i alkaliów. Skutecznie usuwa makijaż pozostawiając uczucie komfortu nawilżonej skóry. Zawarty w preparacie kwas glikolowy pomaga przywrócić jej naturalny odczyn pH
Preparat może być stosowany przez osoby mające cerę skłonną do podrażnień.




Kosmetyk znajduje się w podłużnej, plastikowej buteleczce z wygodnym dozownikiem typu "pompka". Produkt jest koloru białego. Nazwa, której użył Producent jest myląca, gdyż nie mamy w tym przypadku do czynienia z płynem, a z czymś w rodzaju rozrzedzonego mleczka. Początkowo byłam zawiedziona, bo od lat nie stosuję kosmetyków o tego typu konsystencji. Płyny micelarne i żele bardzo szybko wyparły z mojej pielęgnacji niegdyś popularne mleczka czy śmietanki do oczyszczania. Postanowiłam dać jednak temu produktowi szansę. Zapach jest wyczuwalny, niby nie przeszkadza, ale nie podoba mi się.
Kosmetyk należy stosować na zwilżoną skórę twarzy. Po dokładnym umyciu trzeba spłukać produkt letnią wodą. Przyznaję, że bardzo ładnie radzi sobie z moim makijażem. Co prawda do zmycia kosmetyków ze sfery oczu używam nadal płynu micelarnego, ale pozostałą część twarzy oczyszczam powyższym specyfikiem. Produkt w swoim składzie nie zawiera mydła, działa bardzo delikatnie, nie wysusza i nie podrażnia skóry. Nie pozostawia również tłustej otoczki, dzięki czemu nie zatyka porów. Pozostawia uczucie świeżości. Ma naturalne dla skóry PH.
Jestem bardzo zadowolona z tego, jak działa ten produkt.



Dostępność: kosmetyki znajdziecie online  np tutaj: klik! oraz w dobrych aptekach, pełna lista sklepów: klik!
Cena: ceny są różnorodne, na podanej wyżej stronie 49,99 zł / 200 ml.




GlySkinCare: Balsam do ciała z kwasem glikolowym 10% 


Opis Producenta:


"Dzięki delikatnej konsystencji Body Lotion 10 bardzo szybko się wchłania pozostawiając skórę gładką i orzeźwioną. Zawarty w preparacie kwas glikolowy złuszcza naskórek, pobudzając procesy regeneracyjne

Głębokie nawilżanie skóry  
Stymulacja odnowy komórkowej  
Zmiękczanie i wygładzanie naskórka  
Rozjaśnianie przebarwień  
Efekt anti-aging  
Bardzo szybko się wchłania 
Dobrze się wchłania 
Zmniejsza rozstępy 
Przeciwdziała wrastaniu włosków po depilacji"



Kosmetyk znajduje się w takim samym opakowaniu jak poprzednik. Jego kolor i zapach również są podobne. Konsystencja - nieco gęstsza, ale nadal dość rzadka i delikatna.
Balsam stosuję po kąpieli, na wysuszoną, niedepilowaną wcześniej skórę. Zdarza się, że zaraz po aplikacji odczuwam szczypanie i mrowienie w miejscu gdzie preparat został nałożony (w moim przypadku nogi). Tworzy to swego rodzaju dyskomfort, ale staram się wytrzymać do czasu aż przeminie. Balsam szybko się wchłania, nie klei się.
Wiem, że niekiedy czytając recenzje pełne zachwytów, ciężko w nie uwierzyć, ale muszę to powiedzieć - od kiedy używam tego produktu moje nogi zmieniły się nie do poznania. Zawsze miałam problem z wrastającymi włoskami, krostkami i zaczerwienieniem po depilacji. Od kiedy używam tego produktu, który stworzono na bazie jednego z moich ulubionych ostatnio kwasów (glikolowego) skóra moich nóg stała się gładsza, jaśniejsza, nawilżona, niemalże nieproblematyczna. Produkt złuszcza, ale w sposób niezauważalny. Skóra nie schodzi płatami, nie widać odstających skórek. Włoski już nie wrastają, a niedoskonałości pojawiają się bardzo sporadycznie. Nogi prezentują się dużo lepiej, cieszę się że odważyłam się na tę kurację tuż przed wiosną i zastanawiam się czy uzyskany efekt pozostanie ze mną na dłużej. I ku przestrodze, bo wielkimi krokami zbliża się wiosna i lato - pamiętajcie, że podczas stosowania preparatów złuszczających należy zrezygnować z opalania. Wskazane są wysokie filtry.


Dostępność: kosmetyki znajdziecie online np tutaj: klik! oraz w dobrych aptekach, pełna lista sklepów: klik!
Cena: ceny są różnorodne, na podanej wyżej stronie 89,99 zł / 200 ml









Znacie markę GlySkinCare? :-)

wtorek, 1 marca 2016

Body Boom: Maseczka - żółta glinka

Markę Body Boom poznałam za sprawą niesamowicie pachnącego peelingu kawowego, który mają w swojej ofercie. Przeglądając stronę internetową sklepu, natknęłam się na produkt, który postanowiłam wypróbować. Mój wybór padł na pewną naturalną maseczkę do twarzy. :-)



Body Boom: Maseczka - żółta glinka






Opis Producenta:


Jestem 100% naturalną żółtą glinką i przybyłem do Ciebie z najdalszych zakątków Syberii. Posiadam silne właściwości osuszające i oczyszczające, dzięki czemu idealnie nadaję się do skóry tłustej i mieszanej. 
Absorbuję zanieczyszczenia oraz nadmiar sebum z powierzchni skóry, reguluję pH 
oraz 
wydzielanie łoju, dzięki czemu zwalczam bakterie powodujące wypryski. 
Zawarte we mnie minerały i witaminy sprawią, że Twoja skóra będzie oczyszczona, odżywiona i wygładzona jak nigdy wcześniej. Jestem też idealny do zabiegów detoksykacji, usuwania cellulitu oraz masażu złuszczającego.
Poznajmy się bliżej!



Muszę przyznać, że pomimo iż mam doświadczenie z naturalnymi glinkami, to żółtej jeszcze nigdy nie testowałam.

Opakowanie kosmetyku prezentuje się nadzwyczaj dobrze. Plastikowy, zakręcany słoiczek został opatrzony bardzo przyjazną dla oka szatą graficzną utrzymaną głównie w bieli i różu.
Glinka jak to glinka, ma błotnisty kolor. Pozytywnym zaskoczeniem jest zapach, który jest niemalże niewyczuwalny. Jako, że mamy tutaj do czynienia z gotowym produktem, a nie proszkiem do rozrobienia, to opowiem jeszcze o konsystencji. Jest zwarta, mocno zbita. W środku znajdziemy drobinki, które nie topią się pod wpływem wody. Produkt można używać zarówno do skóry twarzy jak i całego ciała. 

Zacznijmy od sposobu aplikacji, który jest banalnie prosty. Za pomocą dłoni bądź pędzelka nakładam produkt na cerę omijając okolice oczu, brwi i ust. Pozostawiam go na około 10 minut (nie więcej, gdyż w przeciwnym razie można doprowadzić do niepotrzebnego przesuszenia cery). Glinkę należy co jakiś czas zraszać wodą (bądź hydrolatem lub wodą termalną) aby nie doprowadzić do zaschnięcia. Po upływie założonego czasu, kosmetyk należy zmyć wodą. Ja podczas tej czynności staram się masować skórę, tworząc palcami na jej powierzchni okrężne ruchy, gdyż zawarte w glince drobinki doskonale peelingują i złuszczają martwy naskórek.
Czas na najważniejsze - efekty. Zaraz po zmyciu glinki można zaobserwować, że skóra jest bardzo wygładzona i oczyszczona. Dobrze jest zastosować krem bądź serum ponieważ właśnie teraz składniki aktywne najlepiej wchłoną się w głąb naszej cery. Maseczka reguluje wydzielanie łoju (odtłuszcza), dzięki czemu skóra nie błyszczy się tak jak wcześniej. Działa przeciwzapalnie, za jej sprawą szybciej goją się zmiany skórne, podobno zwalczane są również bakterie, które powodują ich powstawanie oraz oczyszcza skórę z toksyn. Żółta glinka bogata jest w witaminy i minerały (m.in. dużo żelaza, krzem, glin, miedź magnez, potas), które bardzo dobrze służą cerom tłustym i mieszanym. Jeśli jeszcze nie miałyście okazji, to polecam Wam stosowanie glinek. Przyznać jednak muszę, że ta, którą dzisiaj opisuję, nie należy do najtańszych.






Dostępność: sklep internetowy Body Boom
Cena: 45 zł / 240 g




Który kolor glinki sprawdza się u Was najlepiej? :-)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...