wtorek, 31 marca 2015

Vedara: Exclusive Lip Balm (Balsam do ust z 24 karatowym złotem)

Do naturalnych kosmetyków nie trzeba mnie przekonywać, już od dawna z chęcią po nie sięgam. Świetnie, że są firmy, które zajmują się produkcją zdrowej kolorówki i pielęgnacji. Zdrowej dla naszego ciała. Takiej, która nie zawiera szkodliwej chemii, silikonów, olejów mineralnych [pochodzących z przetwórstwa ropy naftowej(!)], konserwantów, rozpuszczalników. Składy są przemyślane i odpowiednio dobrane. Z resztą, podobnie jest z produktem, który chcę Wam dzisiaj przedstawić. Jest dobrze skomponowany i wszystko wskazywałoby na to, że może okazać się hitem, ale... No właśnie, jest jakieś "ale". Tym razem o produkcie, który nie spełnił moich oczekiwań w 100%.


Vedara, 
Exclusive Lip Balm (Balsam do ust z 24 karatowym złotem)





Opis Producenta:


Ekskluzywny balsam do ust przeznaczony do stosowania w każdym wieku. 24 karatowe złoto spowalnia proces starzenia i wiotczenia delikatnej skóry ust. Ma właściwości przeciwzapalne, w wyniku czego zapobiega pękaniu i łuszczeniu się delikatnej skóry ust i powstawaniu „zmarszczek palacza”. 
Podczas nakładania balsamu poprzez masaż drobinki złota wnikają w skórę zapewniając szybki i doskonały efekt
Olejek migdałowy wzmacnia warstwę lipidową, działa zmiękczająco i wygładzająco dzięki dużej zawartości kwasu oleinowego i linolowego, a olejek kokosowy dodatkowo nawilża delikatną skórę ust. Unikalny wosk candelilla nadaje ustom piękny połysk i pełniejszy wygląd, a wosk pszczeli zabezpiecza naskórek przed szkodliwym wpływem warunków środowiska - zimno, wiatr. 



Produkt widoczny na zdjęciu to miniatura o pojemności 7 ml (standardowo kosmetyk ma 14 ml).
Opakowanie niewielkich rozmiarów, poręczne. Balsam posiada żółtą barwę i wyczuwalny zapach.




Jeżeli przejrzycie internet w poszukiwaniu recenzji tego produktu, to natkniecie się głównie na pozytywne opinie. Moja będzie... Zgoła odmienna. 

Słoiczek, w którym otrzymujemy balsam nie należy do najhigieniczniejszych z gamy opakowań, jakie można by było tutaj zastosować. Wolałabym otrzymać kosmetyk w tubce bądź w sztyfcie.
Balsam ma fajny, żywy kolor i bardzo przyjemny, słodkawy zapach, który mi osobiście nie nudzi się i lubię do niego wracać. Ma delikatną, ale zwartą konsystencję, która pod wpływem ciepła ładnie topi się na skórze, umożliwiając tym samym swobodne nałożenie balsamu. Po użyciu produktu, uzyskujemy ładny efekt nabłyszczonych ust, które faktycznie, momentalnie robią się gładkie i miłe w dotyku. Co nie odpowiada mi w tym specyfiku? A no to, że działanie utrzymuje się tylko do czasu, kiedy kosmetyk nie zetrze się/zmyje z powierzchni warg. Wtedy wszystko powraca do dawnego stanu i produkt należy zaaplikować ponownie. Szczerze mówiąc po zapoznaniu się ze składem, w którym znajdziemy m.in. olejek kokosowy, wosk, masło shea, olej ze słodkich migdałów, olej z mango, witaminę E, ekstrakt z rozmarynu i złoto spodziewałam się czegoś więcej. 
Uzyskany efekt nie jest długotrwały, a przecież moje usta wcale nie są w takim stanie, aby tego typu kosmetyk, nie mógł sobie z tym poradzić. Szkoda.



Dostępność: internet, styczniowy Shinybox
Cena: 24 zł / 14 ml



Macie swój ulubiony balsam do ust? :-)

czwartek, 26 marca 2015

KOBO PROFESSIONAL: Transparentny puder matujący

Sporo wejść na mojego bloga dotyczy poszukiwań idealnego pudru matującego. Kosmetyk, który perfekcyjnie wykończy makijaż jest produktem, który powinien znaleźć się w każdej kosmetyczce. Zniweluje błysk na twarzy, optycznie ją wygładzi, zapewni trwałość nałożonemu podkładowi. Warto zadać sobie trochę trudu, poeksperymentować z produktami znajdującymi się na różnych półkach cenowych aby znaleźć swojego faworyta.



KOBO Professional,
Transparent Matt Powder





Opis Producenta:

Transparentny puder mocno matujący. Dzięki zawartości skrobi kukurydzianej doskonale pochłania nadmiar sebum, a skrobia ryżowa i mączka owsiana zapewnia idealne matowienie, jedwabistość oraz ułatwia aplikację.
 Nie zmienia naturalnego odcienia cery. 




Produkt znajduje się w plastikowej kasetce o pojemności 9 gram. Konsystencja sucha, jedwabista. Bezzapachowy. Kolor: 312 Transparent.




Delikatny błysk na twarzy może wyglądać zdrowo i naturalnie. Co jednak zrobić, kiedy skóra produkuje dużą ilość sebum i nie sposób poradzić sobie z jego ujarzmieniem? Oczywiście - można sięgnąć po puder matujący.

Produkt, który dzisiaj prezentuję, zamknięty jest w solidnym, plastikowym opakowaniu, które z czasem nieco się wyrabia, jednak nie na tyle, aby samoistnie otworzyć się w torebce. Puder jest transparentny, nie nadaje skórze żadnego koloru, nie bieli, nie zmienia odcienia podkładu.
Jeżeli nie przepadacie za perfumowaną kolorówką, to możecie odetchnąć z ulgą - to opcja dla Was, bezzapachowa. Konsystencja jest dość sucha, delikatna, z pewnością nie obciąża cery.
Każdy puder aplikuję przy użyciu puchatego pędzla, czasem jest to zwarty, mięsisty kabuki, a czasem rzadszy (np. Lancrone). Kobo współpracuje z nimi odpowiednio, nakłada się równomiernie, w zasadzie nie podkreśla suchych skórek jednak trzeba uważać, aby nie przesadzić z ilością. Nic w nadmiarze nie jest dobre, tak samo w przypadku kolorówki, trzeba zachować umiar. Aplikowany w zbyt dużych ilościach bardzo podkreśla pory i włoski na twarzy. Lepiej nałożyć kilka cienkich warstw, niż jedną zbyt obfitą. Kosmetyk świetnie matuje i wygładza - jest to efekt, który utrzymuje się na mojej mieszanej/tłustej cerze około 5-6 godzin. Plusem jest też to, że nie wysusza. W składzie znajdziemy m.in. skrobię kukurydzianą, ryżową i mączkę owsianą.

Jest to produkt godny uwagi, o dużej pojemności, w niewygórowanej cenie. Jeżeli poszukujecie skutecznego pudru, to proponuję przyjrzeć się temu egzemplarzowi. Nie zawiera parafiny i parabenów.


Skład:
Talc, Mica, Dimethylimidazolidinone Rice Starch, Caprylic/Capric Triglyceride, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Zinc Stearate, Phenoxyethanol(and)Ethylhexylglycerin, Avena sativa (Oat) Meal Extract, Caprylic/Capric Triglyceride, Aloe Barbadensis Leaf Extrac, CI 77492, CI77491, CI 77499, CI 77711, Al.Oxide.




Dostępność: Drogerie Natura
Cena: 19,99 zł / 9 g



Macie w swojej kolekcji pudry marki Kobo?

środa, 25 marca 2015

Bingospa: Kuracja do włosów z 40 aktywnych składników

Zajmijmy się włosami. Przeglądając ofertę Bingospa natknęłam się na maskę, która zawiera ponad 40 aktywnych składników niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania komórek włosa i skóry głowy. Zaintrygowała mnie, z resztą kojarzyłam, że czytałam już kiedyś o niej na blogach, nie pamiętałam jednak czy opinie te były pozytywne. Można uznać, że wybrałam ją w ciemno i tak oto wylądowała na półce w mojej łazience.


Bingospa, 
Kuracja do włosów z 40 aktywnych składników 







Opis Producenta:


 Kuracja zawiera roślinny kompleks ponad 40 aktywnych składników, niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania komórek włosa i skóry głowy

Dzięki nim kuracja BingoSpa do włosów: 

- wzmacnia cebulki włosów,
 - zapobiega wypadaniu włosów, działa ochronnie, głęboko oczyszcza skórę głowy,
 - działa przeciwtrądzikowo i przeciwłupieżowo, 
- reguluje nawilżenie, 
- reguluje wydzielanie sebum, 
- likwiduje podrażnienia skóry, 
- neutralizuje wolne rodniki, 
- poprawia ukrwienie skóry głowy, 
- chroni naturalny odcień włosów.


Kosmetyk znajduje się w dużym, plastikowym słoiku z nakrętką. Zapach wyczuwalny, konsystencja zwarta, produkt koloru białego. Pojemność 500g.






Według informacji znajdujących się na opakowaniu, Producent adresuje ten produkt do posiadaczy włosów suchych, zniszczonych i farbowanych. Zarówno pierwsze jak i drugie określenie nie nadaje się do oceny stanu moich kosmyków, ale od trzeciego odciąć się nie mogę. Dość późno zaczęłam koloryzację, ale trzeba przyznać, że obecnie robię to regularnie.

Słoik, w którym umieszczono produkt jest z pewnością trwały i solidny. Wykonano go z przezroczystego plastiku, dzięki któremu, z łatwością kontroluję stan zużycia kosmetyku. Jest też dość ciężki i śliski, co początkowo może stwarzać problemy podczas próby otworzenia pokrywy w momencie stania pod prysznicem. Sama maska ma gęstą i treściwą konsystencję, aplikacja nie jest problematyczna. Dobrze pokrywa włosy, a co za tym idzie, nie trzeba nakładać jej w dużych ilościach. Przeszkadza mi jednak zapach, z pewnością nie należy do moich ulubionych.

Maskę nakładam raz w tygodniu (albo i rzadziej), ze względu na wydłużony czas zabiegu. Staram się trzymać produkt na włosach pod czepkiem około 30 minut, po czym zmywam go ciepłą wodą. Producent zaleca inną aplikację, mianowicie: codziennie przez 5 dni po 10 minut + profilaktycznie 1-2 w tygodniu. Nie stosuję jej według powyższej adnotacji ponieważ mam włosy przetłuszczające się (mycie co max 2 dni obowiązkowe) i obawiam się, że tak częsty zabieg wzmógłby produkcję sebum.

Po zastosowaniu produktu włosy lepiej się rozczesują, są gładkie i miękkie, nieco błyszczące. Po wysuszeniu nie puszą się, nie elektryzują i nie są sklejone czy obciążone. Maska nałożona u nasady nie podrażnia skóry głowy i nie powoduje powstawania łupieżu, ale u mnie obciąża nieco fryzurę. Jeżeli chodzi o regulację sebum, to muszę stwierdzić, że nic takiego nie odnotowałam, włosy przetłuszczają się tak jak zwykle.

Uważam, że nie jest to zły produkt i z pewnością zużyję go do końca, ale po wydenkowaniu już raczej do niego nie powrócę. Szukam dalej.



Dostępność: Strona internetowa Bingospa,  ich pojedyncze produkty widziałam też w Auchan i Tesco
Cena: 16 zł / 500 g




Jaką maskę do włosów obecnie stosujecie?

czwartek, 19 marca 2015

Kobo Professional Mono Eyeshadow i Sensique Velvet Touch

Dzisiaj dowód na to, że dobrej jakości cienie wcale nie muszą mieć wysokiej ceny. Przedmiotem recenzji będzie kolorówka marki Kobo i Sensique.



Kobo Professional Mono Eyeshadow, 
  • (Turquoise, Sandy Beach, Rosy Coral)

Sensique Velvet Touch
  •  (101, 154)




 136 Turquoise
KOBO Professional

Kolor turkusowy. Wykończenie matowe.
Na zdjęciu jest widoczny wkład, który w momencie zakupu otrzymujemy w plastikowym, przezroczystym, miękkim opakowaniu.

145 Sandy Beach
KOBO Professional

Kolor cielisty, jasny beż. Wykończenie matowe.
Na zdjęciu jest widoczny wkład, który w momencie zakupu otrzymujemy w plastikowym, przezroczystym, miękkim opakowaniu.

107 Rosy Coral 
KOBO Professional

Kolor koralowy róż. Wykończenie matowe.
Na zdjęciu jest widoczne oryginalne opakowanie jakim jest plastikowy słoiczek z nakrętką.

101
SENSIQUE

Kolor śnieżno biały. Wykończenie połyskujące, rozświetlające.
Na zdjęciu jest widoczne oryginalne opakowanie jakim jest pojedynczy, przezroczysty, plastikowy słoiczek.

154
SENSIQUE

Kolor pastelowy róż. Wykończenie matowe.
Na zdjęciu jest widoczne oryginalne opakowanie jakim jest pojedynczy, przezroczysty, plastikowy słoiczek.

102 Diamond Shine
SENSIQUE

Kolor waniliowy beż. Wykończenie rozświetlające.
Brak opakowania na zdjęciu.










Wszystkie cienie ukazane w tym poście to nowości, które na przełomie dwóch-trzech ostatnich miesięcy dotarły do Drogerii Natura. Nie poddaję recenzji ostatniego koloru - 102 Diamond Shine, bo uważam go za kompletny niewypał. Widać go na zdjęciu zbiorczym, jednak nie posiadam już opakowania aby sfotografować go osobno. Cień miał bardzo słabą pigmentację, robił na skórze prześwity, był nietrwały i źle mi się nim pracowało. Zdecydowałam się go pozbyć, nie miałam z niego żadnego pożytku.

Na szczęście pozostałe odcienie nie zawiodły. Mają bardzo dobrą, wyrazistą pigmentację, ładnie trzymają się skóry, są podatne na rozcieranie, nie znikają z powiek ani nie blakną w ciągu dnia. Mają przyjemną, aksamitną konsystencję, dzięki, której aplikacja nie jest trudna. Dobrze współpracują z bazą (testowałam głównie na Hean). Mogą służyć do robienia kresek, gdyż ich żywe kolory świetnie sprawdzą się w roli eyelinera. Najbardziej polubiłam trzy pierwsze odcienie. Turkusowy ma fajną, nietuzinkową barwę, cielistych nigdy za wiele, a koralowy róż świetnie podkreśla spojrzenie. Nadchodzi wiosna, robi się ciepło, więc szalejmy z kolorami! :-)

Zarówno wkłady jak i cienie znajdujące się w plastikowych opakowaniach można przełożyć do kasetek magnetycznych, więc jeżeli lubicie mieć porządek i wszystko w jednym miejscu, to polecam Wam wypróbować takie rozwiązanie.



Dostępność: Drogerie Natura
Cena: ok 6-8 zł / szt.



Co sądzicie o tych cieniach? :-)

wtorek, 17 marca 2015

Shinybox: GIRLS ON FIRE || marzec 2015

Jak zwykle, w okolicy połowy miesiąca dotarł do mnie najnowszy Shinybox. Do wielu Dziewczyn kurier dojechał już w piątek, ja musiałam chwilę zaczekać gdyż moje pudełko trafiło do Parcel Shopu. Sporo zostało już też powiedziane odnośnie tej edycji. Główne zarzuty to brak większej ilości kolorówki i nazwa edycji, która zasugerowała wszystkim mocniejsze bicie serca po zdjęciu pokrywy opakowania. Nie będę wydawać sądów przed wypróbowaniem produktów, tym bardziej, że... A tam! Same zobaczcie! :-)



Shinybox, 
GIRLS ON FIRE || marzec 2015





W zestawie marcowej edycji znalazłam 5 produktów pełnowymiarowych i jedną próbkę o pojemności 20 ml. Poza kosmetykami - jak to zwykle bywa - znajdowały się również ulotki i kupony rabatowe. Na samym dole podam Wam hasła, które należy wpisać, aby otrzymać zniżkę w sklepie Obsessive i Skincode.

Wróćmy do kosmetycznej zawartości Shinyboxa. Zapraszam do przyjrzenia się każdemu produktowi z bliska. 




Delawell, Czysty olej awokado 100%
produkt pełnowymiarowy sugerowana cena: 22 zł / 30 ml 

 "Działa na skórę zmiękczająco, nawilżająco i regenerująco. Słynie m.in. z bogatej zawartości witamin takich jak: A, B1, B2, D, E. Idealny do pielęgnacji skóry twarzy, ciała oraz włosów".




Mokosh, Biała glinka - kaolin
produkt pełnowymiarowy sugerowana cena: 23 zł / 200 ml

"Łagodna dla skóry, usuwa zanieczyszczenia, wygładza i uelastycznia. Cechuje ją lekka i jedwabista konsystencja. Można stosować do masek i kąpieli. Produkt 100% naturalny z najlepszej jakości surowca z certyfikatem Ecocert".




Świt pharma, Skarpetki SPA dla stóp
produkt pełnowymiarowy sugerowana cena: 15 zł / op.

"Innowacyjny produkt do profesjonalnej pielęgnacji stóp. Dzięki kompleksowi składników aktywnych, regeneruje i dobrze odżywia skórę stóp. Posiada właściwości dezodorujące i odświeżające. Wygładza, zmiękcza i nawilża suchy naskórek oraz działa antybakteryjnie".




Goldwell, Krem do stylizacji włosów
otrzymałyśmy 20 ml sugerowana cena: 57 zł / 75 ml

"Wielozadaniowy krem do stylizacji włosów. Optycznie zwiększa ich objętość, nadaje im elastyczności i sprężystości. Dzięki składnikowi "SuperEgo" fryzurę w każdej chwili można poddać zabiegowi re-stylizacji. Kosmetyk należy nakładać na lekko wilgotne albo suche włosy".




Etre Belle, Wodoodporna kredka do oczu
produkt pełnowymiarowy sugerowana cena: 38 zł / szt.

"Długo utrzymująca się, miękka kredka tylu eyeliner o kremowej konsystencji umożliwia idealne obrysowanie oczu od rana do wieczora".




Dove, Kostka myjąca Beauty Cream Bar
gratis sugerowana cena: 6 zł / 100 g




Tak prezentuje się to, co znalazłam we wnętrzu pudełka. Na plus kosmetyki naturalne, fajnie, że Shinybox w ostatnich edycjach stawia na tego typu produkty. Olej z awokado z chęcią wypróbuję, ale z pewnością nie na skórę twarzy gdyż z tego co się orientuję, należy on do gamy produktów nieschnących,  a co za tym idzie, bardzo prawdopodobnym jest, że doprowadzi do pojawienia się zaskórników. Zużyję go w innych celach. Glinek nigdy dość, choć wolałabym aby do pudełka trafiła jakaś w innym kolorze. W Shinyboxie miałyśmy już do czynienia z białą glinką (marki Organique). Niemniej jednak i tę zużyję. Skarpetki z chęcią wypróbuję, natomiast kredkę i krem do stylizacji obiecałam młodszej siostrze. Od jakiegoś czasu częściej sięgam po eyeliner w płynie, a kremów do stylizacji używam od wielkiego dzwonu, więc szkoda aby marnowały się na dnie szuflady.

Na koniec podaję kody rabatowe, o których wspomniałam w początkowej części postu: 

  • Obsessive.com: rabat 20 zł przy zakupie za min. 50 zł -> hasło ZABAWAWEDWOJE
  • Skincode.pl: rabat -30% na cały koszyk -> hasło SHINYBOX01 




Jeśli macie ochotę na takiego boxa, to kosztuje on niezmiennie 49 zł (subskrypcja) lub 59 zł (pojedyncze pudełko) i dostępne jest na stronie Shinyboxa.




Skusiłyście się na to pudełko?

czwartek, 12 marca 2015

JELID: Chusteczki zmywające lakier z paznokci

Szał, który dotyczył częstotliwości pojawiania się wpisów odnoście tych chusteczek minął już jakiś czas temu. Coś nie mogłam zabrać się za napisanie tej recenzji i nie rozumiałam niektórych pochlebnych opinii krążących w sieci. W zasadzie - do tej pory nie rozumiem. W moim odczuciu chusteczki są bardzo kiepskie. Jako, że mam dzisiaj ochotę ponarzekać, to wybrałam do opisania właśnie ten produkt. :-)



JELID,
Chusteczki zmywające lakier z paznokci







Opis Producenta:


JELID chusteczka zmywająca lakier z paznokci, bez acetonu. Chusteczka szybko i bezpiecznie zmywa lakier z 10 paznokci, 
pozostawiając miły zapach. 
SPOSÓB UŻYCIA
rozerwać opakowanie i po wyjęciu chusteczki delikatnie usuwać lakier z paznokci.



W niewielkim kartoniku umieszczono 50 chusteczek, każda zapakowana oddzielnie w saszetce. Produkt koloru białego, zapach wyczuwalny. Nie zawierają acetonu. 





Mogłabym napisać tę recenzję dosłownie w paru zdaniach i już na samym początku odradzić Wam zakup, ale zdecydowałam, że opiszę je nieco szerzej aby rzucić światło na poszczególne mankamenty produktu. Uprzedzam, że chyba do każdego aspektu, który dotyczy tego wynalazku będę musiała się przyczepić.

Opakowanie chusteczek pozostawia wiele do życzenia. Kartonik jest słaby i nietrwały, bardzo szybko ulega zniszczeniu. Jestem osobą, która zwraca na takie rzeczy uwagę, dlatego już po pierwszym zapoznaniu się z produktem, miałam mieszane uczucia. Na szczęście każda chusteczka została ulokowana w osobnej saszetce, którą należy rozciąć aby się do niej dostać. Chusteczki są niewielkich rozmiarów (po rozłożeniu wymiar pojedynczej wynosi 6 x 6 cm) i mają nieprzyjemny, męczący zapach, który co prawda utrzymuje się dość krótko, ale dla mnie był na tyle uciążliwy, że po każdym teście musiałam umyć ręce mydłem w płynie pod bieżącą wodą. Producent zapewnia, że jedną chusteczką (ej, jaki jest synonim dla słowa chusteczka? :D) będziemy w stanie zmyć emalię z 10 paznokci. Nie jest to prawdą, chyba, że używacie bezbarwnych, bądź o bardzo delikatnym kolorze lakierów. W przeciwnym wypadku koniecznym jest otwarcie drugiej saszetki. Chusteczki nie są w stanie poradzić sobie z brokatowym lakierem, ale na to nawet nie liczyłam, bo wiem, że taki wymaga szczególnej uwagi. Z resztą z klasycznymi lakierami, jakich używam na co dzień również nie radzi sobie w ekspresowym tempie. Przysłowiowym gwoździem do trumny dla tego wynalazku jest to, że potrafi rozmazywać zamiast usuwać, brudząc przy tym płytkę dookoła.

Zawiodłam się na marce Jelid. Zdecydowanie bardziej wolę standardowe rozwiązanie w postaci typowego zmywacza w płynie, który okazuje się niebywale bardziej skuteczny. Wydaje mi się, że chusteczki zmywające miały na celu rozwiązać problem zabierania tego typu produktu w podróż. Pomysł może i dobry chociaż prawdę mówiąc, jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się rozlać zmywacz w torbie czy walizce. Jeżeli jeszcze nie zdołałam Was zniechęcić, to czas na ostatnią próbę - krótko - powyższy gadżet kosztuje 26 zł.


Skład:
Isopropyl Alcohol, Isopropyl Myristate, Coco Oil, Propanediol, Acetyl Cellulose, Witamina E, Zapach



Dostępność: Internet
Cena: 26 zł / 50 szt



Czym usuwacie lakier do paznokci? Klasycznie czy wynalazkami typu chusteczki zmywające?

środa, 11 marca 2015

Sylveco: Oczyszczający peeling do twarzy

I po raz kolejny post z serii "oczyszczanie twarzy". Pod lupę wezmę naturalny peeling z korundem marki Sylveco, który znalazłam w styczniowym Shinyboxie (Uwaga, box jest jeszcze dostępny!). Nie da się ukryć - tytułowy gagatek ma rzeszę zwolenników, jest często polecany w internecie. Przypatrzmy mu się z bliska.


Na początek jednak, wyjaśnijmy sobie czym właściwie jest ten korund?
"Korund kosmetyczny to inaczej tlenek aluminium, w postaci kryształków o średnicy ok. 100 mikrometrów, jest wykorzystywany do zabiegów mikrodermabrazji zarówno w profesjonalnych gabinetach kosmetycznych, jak i w domowym zaciszu jako etap przygotowawczy do zabiegów kosmetycznych na twarz i ciało.
Usuwa martwe komórki naskórka, zapewnia masaż skóry, pobudzając jej naturalny metabolizm, dzięki czemu substancje aktywne zawarte w maseczkach kosmetycznych, balsamach i kremach docierają do głębszych warstw skóry, co sprawia, że ich działanie jest bardziej efektywne."
Źródło: e-naturalne.pl


 Sylveco: Oczyszczający peeling do twarzy  






Opis Producenta: 


Hypoalergiczny, kremowy peeling z korundem przeznaczony do oczyszczania skóry ze skłonnością do przetłuszczania, z rozszerzonymi porami. Drobinki ścierające są mocne i doskonale złuszczają 
martwy naskórek. Peeling zawiera ekstrakt ze skrzypu polnego o działaniu normalizującym pracę gruczołów łojowych, łagodzącym podrażnienia i przyspieszającym regenerację. 
Stosowany systematycznie dotlenia skórę, poprawia jej ogólny stan, zmniejsza pory i reguluje wydzielanie sebum. 



Przezroczysty słoiczek z metalową nakrętką o pojemności 75 ml umieszczono w tekturowym kartoniku. Peeling posiada jasną barwę, kremową konsystencję, ziołowy zapach. Hypoalergiczny. 





Bardzo podoba mi się oprawa graficzna kosmetyków Sylveco. Jest schludna, nieprzesadzona, zachęcająca. Fajnie, że poza opakowaniem właściwym, Producent dba także o zabezpieczenie produktu w postaci kartonika. Mamy pewność, że otrzymujemy kosmetyk nowy, świeży, przez nikogo wcześniej nie oglądany.

Peeling ma kremową, gęstą konsystencję, która podczas aplikacji nie spływa z palców. Zalecane jest około 2 minutowe masowanie produktem skóry twarzy, w zależności od potrzeb, 1-2 razy w tygodniu. Jego przeznaczeniem jest głównie skóra mieszana, tłusta, zanieczyszczona, ze skłonnością do przetłuszczania, z rozszerzonymi porami.

Na początek opowiem Wam o tym, z czego wykonano ten produkt, bo na prawdę warto o tym wspomnieć. W bogatym, pełnym natury składzie kosmetyku znajdziemy m.in. korund, skrzyp polny i olejek z drzewa herbacianego. Ponad to występują również składniki nawilżające jakimi są: olej sojowy, olejek z pestek winogron, masło shea, gliceryna. 
Pełne INCI zostawiam Wam do wglądu, na dole. :-)

Po wykonanym zabiegu i dokładnym usunięciu peelingu z twarzy, czuć lekkość i odświeżenie. Peeling ładnie wygładza i oczyszcza skórę, nie obciąża jej, dobrze usuwa suche skórki. Zawiera mnóstwo miniaturowych drobinek, które odpowiednio traktują skórę (nie podrażniają jej ani nie kaleczą). Podczas pierwszej aplikacji, może się nawet wydawać, że są dość słabe w działaniu, ale niech Was to jednak nie zwiedzie. Te niepozorne ziarenka mają bardzo dobre właściwości ścierające. Peeling nie pozostawia tłustej warstwy, po jego zastosowaniu nie mam też wrażenia ściągniętej skóry, mimo to z chęcią nakładam na nią któryś z odżywczych olejków. Jeżeli chodzi o zmniejszenie porów, to ja takiego nie odnotowałam. Peeling nie powoduje podrażnień, ani pogorszenia stanu cery.


Ze względu na naturalny skład, peeling należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od momentu otwarcia. 



Skład: 
Woda,  Korund,  Olej sojowy,  Masło karite (Shea),  Gliceryna,  Triglicerydy kwasu kaprylowego i kaprynowego,  Stearynian glicerolu,  Sorbitan Stearate & Sucrose Cocoate,  Olej z pestek winogron,  Ekstrakt ze skrzypu polnego,  Wosk pszczeli,  Alkohol cetylowy,  Alkohol benzylowy,  Guma ksantanowa,  Kwas dehydrooctowy,  Olejek z drzewa herbacianego.


Dostępność: Styczniowy ShinyBox, Internet, sklepy zielarskie, sklep z produktami naturalnymi
Cena: ok. 18 zł / 75 ml




Jaki jest Wasz ulubiony peeling mechaniczny?

wtorek, 10 marca 2015

My Secret: Chalky Matt - 240 Kredowy matt PINK i Nail Art: 237 Pink Mist

Mimo, że mój kuferek jest po brzegi wypełniony lakierami do paznokci, to ten, który chcę Wam dzisiaj pokazać jest moim pierwszym jeżeli chodzi o efekt wykończenia. Jest matowe. Nowa seria lakierów My Secret nosi nazwę Chalky Matt i jest dostępna w sześciu różnych kolorach. Dzisiaj pokażę Wam dwa lakiery. Matowy róż i emalię do zdobień z gamy produktów Nail Art.


My Secret: 

  • Chalky Matt - 240 Kredowy matt PINK 
  • Nail Art: 237 Pink Mist







Chalky Matt - 240 Kredowy matt PINK

Lakier ładnie pokrywa płytkę paznokci, aplikacja nie jest problemowa gdyż emalia nie smuży, jednolicie kryje i szybko wysycha. Buteleczka jak i sam pędzelek prezentują się dobrze. Aplikator jest płaski, dobrze ścięty, można nim precyzyjnie malować. Odpowiada mi również konsystencja i łatwość zmycia. Do pełnego pokrycia potrzebuję dwóch cienkich warstw. Kolor jest świeży, idealny na nadchodzącą wiosnę, a wykończenie jest zdecydowanie matowe, bez żadnego połysku. Jak tylko uda mi się trafić w Naturze na wersję liliową, to kupuję bez zastanowienia!
Jest to edycja limitowana, więc jeśli planujecie, a z jakiegoś powodu jeszcze się jej nie przyglądnęłyście, to musicie się pospieszyć!

Pojemność: 10 ml
Cena: 6,99 zł (obecnie są w promocji za 5,99 zł)
Dostępność: Drogerie Natura




Nail Art: 237 Pink Mist

Jest to lakier nawierzchniowy z subtelnym pastelowym glitterem. Występuje w dwóch kolorach, poza tym, który widzicie na zdjęciu, znajdziecie go również w błękitnej barwie. Podobnie jak w przypadku wersji matowej, mamy do czynienia z dobrej jakości pędzelkiem, który sprawnie nakłada emalię na płytkę paznokcia. W buteleczce zanurzono dużą ilość różnej wielkości drobinek jak i urocze, pięcioramienne kwiatuszki. Efekt jaki uzyskujemy to błyszczące wykończenie. Dobrze prezentuje się zarówno na jasnych jak i ciemnych lakierach.
Ten lakier również pochodzi z edycji limitowanej.

Pojemność: 10 ml
Cena: 6,99 zł (obecnie są w promocji za 5,99 zł)
Dostępność: Drogerie Natura









Macie w swoich zbiorkach te serie lakierów do paznokci? :-)

poniedziałek, 9 marca 2015

Shinybox: THE GIFT OF LOVE || luty 2015 - recenzja


Jak się pewnie domyślacie, przyszedł czas na garść mini-recenzji produktów, które znalazłam w lutowym Shinyboxie. Wstępnie o pudełku pisałam tutaj: klik! Ekipa SB zdecydowała się wprowadzić pewną zmianę, szczerze mówiąc mam nadzieję, że jednorazową. O co chodzi? Wewnątrz kolorowych pudełek panowała pewna rozbieżność produktowa, tym samym wypełnienie naszych pudełek mogło się dość znacznie różnić.


Shinybox: THE GIFT OF LOVE || luty 2015 - recenzja










1. BANIA AGAFII, Drożdżowa maska do włosów

Drożdżowa maska miło mnie zaskoczyła. Produkt cechuje przyjemny zapach, odpowiednia konsystencja i łatwość aplikacji. Jeżeli chodzi o działanie to niesamowicie wygładza i zmiękcza  włosy, nadaje im delikatnego połysku, ułatwia rozczesanie. Dedykowana jest osobom, które chcą pobudzić wzrost swoich kosmyków. Ja osobiście takiego nie odnotowałam, ale na wzrost jak i ilość włosów nie narzekam, dlatego nie obserwowałam ewentualnych zmian pod tym kątem.


2. SYIS, Serum kolagenowe do paznokci

Lubię opakowania z pipetką i uważam, że w tego typu produktach się one sprawdzają. Serum ma przezroczystą barwę, delikatny, krótkotrwały zapach. Jest to specyfik na bazie kolagenu i olejku z drzewa herbacianego, jego zadaniem jest regeneracja płytki paznokcia i nawilżenie skórek wokół niej. Serum ma fajną, gęstą konsystencję, dlatego nie spływa podczas aplikacji. Szybko się wchłania, nie pozostawia uczucia lepkości. Co zauważyłam podczas stosowania produktu? Skórki faktycznie są bardziej miękkie, paznokcie nadal się rozdwajają ale widać, że są mocniejsze, mniej kruche, bardziej elastyczne. Nie spodziewałam się po tym produkcie cudów, a zapowiada się na prawdę obiecująco. Zamierzam stosować go do ostatniej kropli.


3. Creme Bar, krem pod oczy

Żeby nie było tak słodko i kolorowo to mam dla Was również coś z bubli kosmetycznych. Kremy pod oczy stosuję już od kilku lat i nigdy nie miałam okazji używać tak okropnego produktu. Po jego aplikacji zaczęły mi łzawić oczy, doprowadził do podrażnienia i zaczerwienienia skóry wokół powiek. Zdecydowanie nie polecam.


4. BIAŁY JELEŃ, Mydło naturalne

Obecnie na naszej mydelniczce spoczywa biała kostka mydełka z Dove, dlatego Biały Jeleń musi poczekać na swoją kolej. :-)


5. YASUMI, Maska shekerowa z komórkami macierzystymi

Zaciekawiła mnie forma tej maseczki i gdyby tylko była bardziej dopasowana do moich potrzeb, to z pewnością wypróbowałabym ją w pierwszej kolejności. Jako, że maska z komórkami macierzystymi ma na celu regenerację zniszczonej z wiekiem struktury skóry a także lifting i odbudowę, to podarowałam ją mojej mamie. Maseczka po przygotowaniu wygląda jak kisiel jabłkowy, jest nawet nieco gęstsza. Mama była zadowolona z gładkości i miękkości cery, jaką zafundował jej ten produkt.


6. FM Group, Żel pod prysznic produkt pełnowymiarowy

Zdecydowanie bardziej ucieszyłaby mnie obecność jakiegoś kosmetyku z The Body Shop, ale niestety trafiłam na żel z FM Group. Zapach jest ok, konsystencja też, wydajność również przemawia na korzyść. Niestety kosmetyk ten używany codziennie prowadzi do przesuszenia i ściągnięcia skóry ciała. Nie mam zbyt dużych oczekiwań od tego typu myjadeł do kąpieli, a mimo to, ten żel nie zdał u mnie egzaminu.


Jako gratis otrzymałyśmy dwie próbki masełek do ciała marki Farmona. Obie wersje zapachowe przypadły mi do gustu, jednak to Pinacolada wygrała batalię. Dodatkowo fajnie nawilża i wygładza. Z chęcią przygarnęłabym duże opakowanie! :-)



Ta edycja pudełek została całkowicie wyprzedana. Zachęcam Was do przyjrzenia się marcowej zapowiedzi boxa, gdyż pudełka na kolejny miesiąc można już zamawiać. 
Lada chwila ruszy pierwsza wysyłka!
 Więcej informacji na ten temat znajdziecie na www.shinybox.pl i ich Funpage'u. Lada chwila ruszy pierwsza wysyłka. 




Czy pośród zawartości lutowej edycji znajduje się produkt, który skusił Was szczególnie?

środa, 4 marca 2015

BingoSpa: 100% naturalne błoto z Morza Martwego Redual+

Właściwości lecznice i kosmetyczne naturalnego błota z Morza Martwego są wszechstronne. Jego dobroczynne działanie znane jest kobietom od wielu lat. Jest bogate w 40 minerałów i pierwiastów m.in.: potas, wapń, magnez, jod, sód, żelazo, fluor, siarczany, bromki, chlorki. Pomaga w leczeniu alergii skórnych, trądziku, łuszczycy, stanów zapalnych, kontuzji mięśni i stawów, chorób reumatycznych, przyspiesza metabolizm. W tematyce kosmetycznej również znalazł swoje zastosowanie głównie w formie oczyszczających, pobudzających okładów i maseczek na skórę twarzy i ciała (zmniejsza cellulit i rozstępy!) oraz włosy.



BingoSpa: 
100% naturalne błoto z Morza Martwego Redual+ 





Opis Producenta:


 `Redual+` maseczka błotna do twarzy i ciała Bingo Spa to preparat na bazie Czarnego Błota z Morza Martwego o silnym działaniu odżywczym na skórę. Jest nadzwyczaj skuteczne w walce z problemem przetłuszczającej się skóry, niezastąpione w pielęgnacji cery tłustej i mieszanej oraz nieocenione w zwalczaniu trądziku i wykwitów skórnych wywołanych łojem zatykającym pory skóry.
 Redual+ ma dobroczynny wpływ na pory skóry – odtyka je, ściąga, dezynfekuje, pielęgnuje, oczyszcza, co może owocować zmniejszeniem wydzielania się łoju i zmniejszeniem ryzyka pojawienia się zmian trądzikowych.
 Tłusta, z rozszerzonymi porami cera, mająca skłonność do zanieczyszczeń i wągrów, dzięki błotnej maseczce jest wygładzona i oczyszczona
Maseczka błotna BingoSpa wspomaga leczenie: 
- trądziku młodzieńczego, najczęstszej choroby skóry, na którą choruje ok. 95% chłopców i ponad 80% dziewcząt w wieku dojrzewania, 
- wyprysków, 
- łojotoków, 
- łuszczycy, 
- atopowego zapalenia skóry. 




Okrągłe, plastikowe opakowanie mieści 150 g produktu. Maseczka posiada gęstą konsystencję i szarą barwę. 100% naturalne.






Wiele razy słyszałam o skuteczności pielęgnacji skóry błotem z Morza Martwego. Zależało mi na wypróbowaniu produktu w pełni naturalnego, bez dodatków zapachowych i konserwantów. Przeglądając dostępną w internecie ofertę tego typu specyfików, moją uwagę przykuł kosmetyk marki BingoSpa.

Opakowanie jest typowe dla produktów wyżej wspomnianej firmy. Okrągłe, z dużym otworem, plastikowe. Łatwo jest wydobyć pożądaną ilość kosmetyku, ale ciężko o utrzymanie słoiczka w nienagannym stanie. Wpływ wilgoci i wody sprawia, że umieszczona naklejka moknie, marszczy się, zdrapuje, wygląda nieestetycznie.

Po ściągnięciu pokrywki naszym oczom ukazuje się nie najlepiej prezentująca się szara, gęsta masa, o wątpliwej urodzie ziemistym zapachu. Przywykłam do tego, że niektóre preparaty nie wyglądają najlepiej, a potrafią działać cuda, dlatego nigdy mnie to nie odstrasza. Do pierwszej aplikacji przystałam ochoczo. Niestety, nie wiedziałam, że błota nie należy stosować na podrażnioną skórę (kilka dni z rzędu stosowałam Atrederm gdyż robię sobie zimą kuracje złuszczające). Piekło szalenie. Musiałam szybko zmyć zimną wodą nałożoną warstwę, bo czułam, że moja skóra płonie. Taki stan utrzymywał się jeszcze moment po usunięciu maseczki, cera była zaczerwieniona, ale koniec końców  doszła do siebie. Do następnego testu podeszłam po kilku dniach, oczywiście na ten czas odstawiłam retinoid aby dać skórze odpocząć. Mój drugi raz z błotem z Morza Martwego uważam za udany. Miałam spore oczekiwania i nie byłam zawiedziona. Od tamtej pory staram się nakładać błotko regularnie.

Maseczkę nakładam palcami w ilości takiej aby warstwa mogła swobodnie pokryć powierzchnię skóry. Nie trzeba nadmiaru. Tyle wystarczy. Produkt jest gęsty, nie spływa z twarzy. Zapach nie jest męczący, tym bardziej że seans z maseczką nie jest długi. Producent zaleca aby pierwsza aplikacja trwała 2-3 minuty, kolejne zaś można wydłużyć do 4-6. Docelowo maskę nakłada się na 6-12 minut o ile skóra dobrze na nią reaguje. 

Buzia po zmyciu maseczki jest nieco zaczerwieniona, dlatego jeżeli jesteście wrażliwe na tego typu dyskomfort, to miejcie w pogotowiu wodę termalną. Zabieg wykonuję podczas wieczornej kąpieli, aby skóra miała czas na odpoczynek w ciągu snu. Błoto wygładza skórę i niesamowicie ją oczyszcza, wspomaga likwidację wągrów na nosie, choć do tej pory nie mogłam ich niczym ruszyć! Podczas używania produktu zauważyłam mniejsze błyszczenie się skóry i poprawę jej ogólnego stanu. Wygląda na świeżą, zdrową, pory są zdecydowanie zmniejszone, niedoskonałości wygoiły się, a kolejne pojawiają się rzadziej. Dzięki użytkowaniu tej maseczki wreszcie udało mi się zapanować nad pojawiającymi się zaskórnikami zamkniętymi. Nie dość, że ich ilość wyraźnie się zmniejszyła, to kolejne nie pojawiają się jak często jak kiedyś. Niekiedy nakładam odrobinę błotka na pojedynczą zmianę, która dzięki niemu w ciągu nocy ładnie się zasusza i często samoistnie odpada. Tego się nie spodziewałam, byłam w szoku! Na koniec zabiegu, kiedy decydujemy się już usunąć produkt z twarzy, warto wykonać lekki masaż, zawarte w błocie maleńkie drobinki sprawią, że dodatkowo pobudzimy ukrwienie skóry i zadbamy o złuszczanie.

Błoto z Morza Martwego okazało się być moim hitem kosmetycznym. Cenię je za działanie i naturalny skład bez żadnych domieszek. Nie trzeba wielu aplikacji aby dostrzec różnicę przed i po. Produkt ten polecam osobom posiadającym cerę tłustą/ mieszaną/zanieczyszczoną. Sucharki niech po niego nie sięgają. To nie jest specyfik o delikatnym działaniu.


Dostępność: sklep BingoSpa, ich pojedyncze produkty widziałam też w Auchan i Tesco
Cena: ok. 23 zł / 150 g.




Stosujecie błoto z Morza Martwego?

niedziela, 1 marca 2015

Nowości w Drogeriach Natura #2

Przedstawiam Wam kilka nowości, które pojawiły się wraz z początkiem lutego na półkach Drogerii Natura. Podoba mi się ich częstotliwość wprowadzania nowinek kosmetycznych i obecność serii limitowanych. Chętnie sprawdzam co ciekawego dla nas przygotowano.



Nowości w Drogeriach Natura #2









SENSIQUE VELVET TOUCH Cienie do powiek

Sensique wprowadziło nową serię cieni Velvet Touch. Są to pojedyncze cienie, dostępne w 12 kolorach. Mają delikatną, jedwabistą konsystencję, nie osypują się, dobrze trzymają się powieki. Cena: 6,99 zł /2 g.

Moje cienie to:
biel: nr 101, jasny róż: nr 154






KOBO PROFESSIONAL Transparentny puder matujący

O nowych pudrach marki Kobo zrobiło się głośno już kilka tygodni temu. Obecnie występują w dwóch wersjach: transparentnej i brązującej. 
Cena 19,99 zł / 9 g.

Na zdjęciach widzicie tę nie nadającą koloru 

Transparentny puder mocno matujący. Dzięki zawartości skrobi kukurydzianej doskonale pochłania nadmiar sebum, a skrobia ryżowa i mączka owsiana zapewnia idealne matowienie, jedwabistość oraz ułatwia aplikację. Nie zmienia naturalnego odcienia cery. Dostępny odcień: 312 NEUTRAL






Mam też do pokazania 5 nowych lakierów do paznokci. Najbardziej podobają mi się te brokatowe. Serie ukazane poniżej to limitki dedykowana wiośnie 2015. Nie będą w stałej sprzedaży.


SENSIQUE NAIL ART 
Lakiery z brokatem, dzięki którym wyczarujesz fantazyjny manicure. 
Cena: 5,99 zł / 7 ml  (edycja limitowana - wiosna 2015)

MY SECRET CHALKY MATT NAIL POLISH 
Lakiery do paznokci z kredowo-matowym wykończeniem po wyschnięciu. 
Cena: 6,99 zł / 10 ml  (edycja limitowana - wiosna 2015)




My Secret Nail Art: 237 Pink Mist
Sensique Art... Nail Art: 198 Sweet Heart
Sensique Art... Nail Art: 201 Blue Holo Mist




Sensique Art Nails: 203 Sea Green
My Secret Chalky Matt: 240 Kredowy Matt PINK





Skusiłyście się na coś? :-)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...