poniedziałek, 25 listopada 2013

Pharmaceris: T-Trądzik, oczyszczający dermo-peeling i płyn bakteriostatyczny z kwasem migdałowym

Każdy, kto boryka się z problematyczną cerą wie, jak ciężko jest dobrać dla niej odpowiednie kosmetyki. Ja, zanim zdecyduję się na zakup jakiegoś produktu do twarzy najczęściej przeczesuję internet w poszukiwaniu informacji o działaniu danego specyfiku, a jeżeli takowego nie znajduję, to staram się przeanalizować chociażby skład czy zapoznać się z dokładnym opisem, rzadko wybieram kosmetyki w ciemno.
Produkty marki Pharmaceris znam dość wybiórczo, większość z nich poznałam dzięki notatkom blogerek krążących w sieci. Ja sama miałam okazję używać kilku ich kosmetyków (np. fluid intensywnie kryjący, bądź pianka oczyszczająca, ostatnio sprezentowałam siostrze fluid matujący) i przyznaję, że byłam z nich zadowolona.
Tym razem chciałabym przedstawić Wam dwa kosmetyki z serii T-Trądzik.



Oczyszczający płyn bakteriostatyczny z 2% kwasu migdałowego
i
Oczyszczający dermo-peeling do twarzy zwężający pory







Zdecydowałam się poświęcić notkę obu tym produktom na raz, ze względu na to, że używałam ich równolegle i uważam, że bardzo fajnie się uzupełniają. Dermopielęgnacja skóry trądzikowej tej marki składa się w chwili obecnej z 14 produktów, wszystkie znajdziecie tutaj: klik!
Zacznę od recenzji peelingu.






Opis producenta:

Peeling polecany do głębokiego oczyszczania skóry trądzikowej o umiarkowanych zmianach (krostki, grudki, zaskórniki) tendencją do błyszczenia. Nie rekomendowany przy ostrych ropnych zmianach zapalnych.



Znajduje się w miękkiej tubce mieszczącej 50 ml produktu, dodatkowo umieszczonej w kartoniku widocznym na zdjęciu. Peeling ma przyjemny zapach, lekko cytrusowy. Zawiera bardzo dużą ilość drobinek. Data ważności: 12 mc od dnia otwarcia.

Peeling ma odpowiednią konsystencję, jest dość gęsta, niepłynna, dlatego z aplikacją nie ma najmniejszych problemów. Ilość drobinek ścierających jest umiarkowana, są niewielkich rozmiarów, ale muszę przyznać, ładnie ścierają naskórek. Uważajcie podczas wykonywania peelingu, bo może się wydawać, że drobinki są słabe i delikatne, a tak do końca nie jest - robi swoje. Na policzkach mam trochę rozsianych zaskórników zamkniętych, dlatego bojąc się aby ich nie roznieść po całej twarzy, delikatnie przystępowałam do masażu. Po zakończonym "zabiegu" zmywam kosmetyk letnią wodą, suszę skórę jednorazowym papierowym ręcznikiem i nakładam krem (obecnie jest to krem z azeloglicyną, napiszę o nim niebawem). Skóra po peelingu jest gładziutka, oczyszczona i świeża. Moje pory faktycznie są zmniejszone, a skóra natychmiast przestaje się błyszczeć. Jego używanie w połączeniu z poniższym płynem i kilkoma innymi preparatami sprawia, że UWAGA na mojej skórze nie pojawiają się już ropne zmiany !! Zaskórników ten zestaw całkowicie nie zlikwidował, ale są jakby mniejsze, tych płytkich już nie widzę, będę obserwować je nadal.
Peeling nie kaleczy skóry, nie powoduje jakiegoś intensywnego zaczerwienienia.
Dzięki swojej konsystencji jest to produkt bardzo wydajny. Skład pozbawiony jest parabenów, alergenów, mydła, sls, sles, barwników.
Aha, dodam, że używam peelingu zwykle raz na tydzień, no - czasami zdarzy mi się sięgnąć po niego drugi raz w odstępie kilku dni. Obserwuję swoją cerę i dobieram pielęgnację wobec jej aktualnych potrzeb.

Skład tutaj -



Dostępność: apteki, internet, strona producenta
Cena: 24,90 zł / 50 ml
(obecnie trwa promocja, można kupić go za 19,92 zł na stronie producenta: klik!)


I poniżej drugi produkt, płyn bakteriostatyczny z kwasem migdałowym.







Opis producenta:

Preparat przeznaczony do przemywania skóry trądzikowej z umiarkowanymi i intensywnymi zmianami zapalnymi z tendencją do błyszczenia, powstawania blizn i przebarwień potrądzikowych. Dedykowany do obszarów skóry najczęściej narażonych na występowanie trądziku, również profilaktycznie.




Opakowanie to podłużna, dość smukła butelka o pojemności 190 ml. Płyn ma przeźroczysty kolor, zapachu nie wyczuwam. Nie zawiera alkoholu, parabenów, mydła. Data ważności: 9 mc od dnia otwarcia.


Lubię kwas migdałowy, wspomaga walkę z niedoskonałościami, dlatego kiedy nadeszła jesień chętnie sięgnęłam po płyn, który zawiera ten składnik (chociaż niejednokrotnie czytałam, że tego kwasu można używać przez okrągły rok). Płyn nakładamy standardowo poprzez nasączenie płatka kosmetycznego i przemycie nim obszarów, na których znajdują się zmiany spowodowane trądzikiem. Produkt nie jest lepki, nie tworzy na skórze nieprzyjemnej otoczki. W moim przypadku nie zaobserwowałam szczypania, jednakże muszę przyznać, że moja skóra już wiele w swoim życiu przeszła - niestety. Płyn zawiera kwas migdałowy w stężeniu 2 % i znajduje się on już na 2 miejscu w składzie tuż za wodą, więc nie ma tutaj żadnego oszustwa. Poza nim, znajdziemy m.in. ekstrakt z cytryny, a nie znajdziemy z kolei: alkoholu, parabenów, mydła, alergenów, sls, sles, barwników. Zwiera glicerynę (podobnie jak peeling) - której kiedyś szaleńczo unikałam, bo wyczytałam gdzieś, że często jest ona składnikiem, który powoduje zaostrzenie zmian trądzikowych. Uważam, że niepotrzebnie trzymałam się kurczowo tej myśli, bo jakiś czas temu wprowadziłam do pielęgnacji cery produkty z gliceryną i obserwuję, że jest ona dla mnie - dosłownie - neutralna.
Płynu trzeba używać z głową, bo jeśli będziemy stosować go za często doprowadzimy do mocnego przesuszenia skóry. Producent zaleca używanie go 2 razy dziennie. Ja, podobnie jak w przypadku peelingu, obserwuję swoją cerę i sięgam po produkty wtedy, kiedy widzę potrzebę, obecnie płynu używam raz dziennie.
Skóra po nim jest oczyszczona, znika błysk, jest świeża, nie zwiększa się ilość niespodzianek, widocznie wspomaga leczenie. W jego opisie znajdziemy informację, że całkowicie eliminuje i hamuje namnażanie się bakterii (badania przeprowadzone w Laboratorium Eris podają, że ten efekt uzyskujemy już po 5 minutach od aplikacji produktu).
Co jeszcze... Dobrze przygotowuje skórę na przyjęcie kremu. Można stosować go także na plecy i dekolt.



Skład tutaj -



Dostępność: apteki, internet, strona producenta
Cena: 28,90 zł / 190 ml
(obecnie trwa promocja, można kupić go za 23,12 zł na stronie producenta: klik!)



Oba produkty sprawdzają się na mojej cerze. Nie mogę niestety powiedzieć, że pozbyłam się problemu trądziku, bo bym skłamała. Używam równolegle jeszcze kilku produktów w walce o ładną cerę i każdy na pewno wnosi coś w moją pielęgnację. Dobry peeling to ważna rzecz dlatego warto jest mieć taki pod ręką. Szczerze uważam, że ten z serii T jest porządny, dobrze usuwa naskórek i oczyszcza cerę, jednocześnie jest dość mocny, dlatego należy używać go z rozwagą. Jeżeli chodzi o płyn, to od dawna wiadomo, że kwas migdałowy ma bardzo dobry wpływ na redukcję trądziku. Ten dobrze i głęboko oczyszcza skórę, likwiduje świecenie się, przygotowuje ją na przyjęcie kolejnych preparatów.
Dzięki produktom jakie używam w chwili obecnej, widzę poprawę mojego stanu cery. :-)
W przygotowaniu mam post z kosmetykami, których obecnie używam, pojawi się niebawem.


*Oba produkty przetestowałam dzięki uprzejmości Laboratorium Kosmetycznego Dr Ireny Eris.




Znacie serię T od Pharmaceris? Używałyście może tego antybakteryjnego żelu myjącego i kremów z kwasem migdałowym? Dobre są?

piątek, 22 listopada 2013

ShinyBox by DeeZee - listopadowe pudełko

Jak widać w tytule dzisiaj nie o szaleństwach zakupowych, choć temat ten przewija się na sporej części stronach o tematyce kosmetycznej. Wczoraj byłam w SuperPharm, dzisiaj w Rossmannie, więc notka z łupami będzie - ale następnym razem. Dotarł już do mnie kolejny ShinyBox, o imponującej zawartości, więc to jemu poświęcę piątkową notkę. :-)



ShinyBox by DeeZee





BingoSpa
maska do twarzy ze 100% olejem ryżowym
12 zł / 120 g
(produkt pełnowymiarowy)


La Rosa
mineralny cień do powiek
25 zł / 3 g
(produkt pełnowymiarowy)


Mariza
matujący puder ryżowy
18 zł / 5 g
(produkt pełnowymiarowy)


La Rosa
lakier do paznokci
18 zł / 10 ml
(produkt pełnowymiarowy)


AA Cosmetics
balsam do ciała
24 zł / 250 ml
(produkt pełnowymiarowy)


Romantic Profesional - balsam i szampon - po 8 ml każdy
Corine de Farme - krem 2 w 1 twarz i kontur oczu - 3 ml
(gratis)




Pudełko godne uwagi - to na pewno. Tym razem mamy aż 6 pełnowymiarowych produktów (świetnie, tak trzymać)! :-) Wszystkie marki jakie znalazły się w tej edycji, są nowością dla ShinyBoxa, bo produkty tych firm nie pojawiały się we wcześniejszych edycjach.
BingoSpa znam i bardzo lubię, mimo to, to właściwie jedyny produkt, który nie przypadł mi do gustu ponieważ jest całkowicie nietrafiony do profilu mojej cery. Zastanawiam się czy wrzucić tę maskę na wymianę i polować na inny wariant (może ma któraś z Was wersję co cery tłustej/mieszanej/trądzikowej i chce się zamienić?), czy podarować ją Mamie - zobaczę.
Następnie mamy dwa produkty marki La Rosa. Firmę znam jedynie z internetu, dlatego chętnie sprawdzę jak sprawuje się lakier (kolor 106) i cień mineralny (22 Olivine).
Z Marizy miałam już kilka kosmetyków (zarówno kolorówka jak i pielęgnacja), tym razem trafił mi się puder ryżowy. Właściwie staram się używać tylko naturalnych pudrów, w tym widzę sporo parabenów, ale postanowiłam, że wypróbuję jak działa na przetłuszczającej się skórze. Co do balsamu, to mam kilka produktów, które czekają w kolejce na zużycie, więc i ten (AA) będzie musiał zaczekać. Fajnie, że opakowanie ma pompkę, bo takie lubię najbardziej. W moim pudełku znalazłam jeszcze 3 próbki w saszetkach - widoczne na ostatnim obrazku, są to Romantic Profesional i Corine de Farme.

Jeśli macie chęć na ShinyBoxa to odsyłam Was na stronę

koszt jednorazowego pudełka wraz z wysyłką kurierem to 49 zł
subskrypcja 3 pudełek kosztuje 139 zł
6 pudełek 256 zł
12 pudełek 539 zł.



Podoba się Wam ShinyBox by DeeZee?

środa, 20 listopada 2013

Shinybox - recenzja październikowego pudełka

Think Pink - tak nazwano tę edycję pudełka ShinyBox. Październik jest miesiącem walki z rakiem piersi, to z tego względu poza kosmetykami i ulotkami promocyjnymi, w opakowaniu znalazła się także ulotka, informująca w jaki sposób należy prawidłowo wykonać samodzielne badanie piersi.

ShinyBox
- październik 2013





Powiem tak - z tego pudełka jestem zadowolona w stopniu umiarkowanym, znalazły się tutaj produkty, które chętnie wypróbowałam - i jestem z nich zadowolona. Nie podoba mi się to, że dwa z trzech pełnowymiarowych produktów to saszetki, pomijając to, że nie lubię tej formy opakowania, to kosmetyk jest rzecz jasna - małej pojemności.

Zacznę od produktów, które przypadły mi do gustu.

GOLDWELL
Balsam na włosy 60-sekundowy

Balsam pachnie bardzo przyjemnie, ma odpowiednią konsystencję, którą łatwo zaaplikować na włosy. Produkt wystarczy zaaplikować na 60 sekund, więc nie ma problemu z długim oczekiwaniem na możliwość spłukania kosmetyku. Po użyciu balsamu, moje włosy łatwo się rozczesują, delikatny zapach utrzymuje się na nich jeszcze trochę po kąpieli. Pełnowymiarowe opakowanie kosztuje 64 zł (200 ml) i zastanawiam się nad zakupem tego produktu, jednak wciąż się zastanawiam, bo nigdy nie kupowałam tak drogich kosmetyków do włosów - trochę żal mi pieniędzy. Więcej napiszę o nim w osobnej notce.



ORGANIQUE
Hot&Spicy, płyn do kąpieli

To produkt pełnowymiarowy, ładna buteleczka mieści 125 ml płynu do kąpieli. Zapach przypadł mi do gustu, chociaż nie uważam aby był on jakiś fenomenalny, wiem jednak, że wielu blogerkom bardzo się spodobał. Produkt uprzyjemnia moją kąpiel, a tego właśnie oczekuję od tego rodzaju produktów. Ma odpowiednią konsystencję, tworzy sporą pianę, nie wysusza mojej skóry ani nie podrażnia. Takie opakowanie to koszt rzędu 22 zł. Ja zwykle kupuję produkty innych marek w cenie nieprzekraczającej 10 zł za pół do nawet litra pojemności. Na zakup tego produktu w przyszłości się nie zdecyduję, właśnie ze względu na jego cenę.


SECHE VITE TOP COAT
Odżywka do paznokci

Niedawno myślałam o takiej wysuszającej odżywce do paznokci i ku mojemu zaskoczeniu - znalazłam tego typu produkt w pudełku. Bardzo mnie to ucieszyło, tym bardziej, że zdążyłam się zorientować, że wiele dziewczyn chwali Seche Vite. Początkowo aplikacja tego topa mi nie wychodziła, ściągał mój bazowy lakier, ale poczytałam na jego temat i metodą prób i błędów nauczyłam się nakładania. Produkt, który otrzymałam w boxie nie jest pełnowymiarowy i to jedyna rzecz do której się przyczepię, bo jestem z niego zadowolona. Przyspiesza wysychanie lakieru, przedłuża jego trwałość, nabłyszcza. Cieszę się, że trafił do pudełka, jego cena regularna też nie jest zaporowa (34 zł za 14 ml).


THE BODY SHOP
Maska do twarzy z wit. E

Sięgam po maseczki, ale są to głównie naturalne produkty, glinki, spirulina - tego typu rzeczy. Maska z The Body Shop powędrowała więc do mojej siostry.









SYIS
Płatki pod oczy

Nigdy nie używałam tego typu produktów, dostęp do marki Syis mam bardzo ułatwiony gdyż mojej siostry chłopak pracuje w miejscu gdzie sprzedają ich produkty. Nie przetestowałam ich, powędrowały na wymianę. Cena tego opakowania jest dość wysoka - 26 zł (w środku znajdują się 3 płatki - dwa pod oczy i jeden na "lwią zmarzczkę"). 





FLOSLEK
Szampon przeciwłupieżowy Elastabion S

Prezent od FlosLeku - szampon przeciwłupieżowy. Saszetka podzielona na dwie "komory", w każdej znajduje się po 8 ml produktu. Nie lubię tego typu opakowań, zdecydowanie bardziej wolę małe tubki.
Od czasu do czasu borykam się z problemem niewielkiego łupieżu, raczej nie kupuję pełnowymiarowych produktów zwalczających ten problem, dlatego fajnie, że saszetka trafiła do boxa. Ten produkt może być stosowany profilaktycznie. Dobrze się pieni, ma dość gęstą konsystencję i przyjemny zapach. O działaniu przeciwłupieżowym się nie wypowiem - po pierwsze, bo obecnie z problemem łupieżu się nie borykam, po drugie wolałabym poużywać go dłużej, aby móc wyrobić sobie na jego temat zdanie. Możliwe, że zwrócę na niego uwagę w przyszłości i rozważę zakup.


Na drugim zdjęciu z kolei, widzicie także gadżet w postaci dwóch koronkowych bransoletek. Zdecydowanie nie w moim guście, noszę całkowicie inne dodatki/biżuterię. 


Jeśli macie chęć na ShinyBoxa to zapraszam Was na ich stronę: 




Spodobał się Wam któryś produkt?

sobota, 16 listopada 2013

Olej z nasion bawełny - włosy, skóra i paznokcie

Zgrabnym krokiem z recenzji serum olejowego przechodzę do kolejnego kosmetyku naturalnego. Używałam różnych olejków począwszy od m.in. słonecznikowego, migdałowego, z krokosza bawarskiego kończąc na konopnym czy z pachnotki. Tym razem opowiem Wam o bawełnianym.


Olej z nasion bawełny





Opis producenta:


 Olej ten powstaje w wyniku tłoczenia na zimno nasion bawełny indyjskiej. Wysoka zawartość niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych NNKT 
( kwas linolowy i oleinowy)
ma niesamowity wpływ na kondycję naszej skóry i włosów. Nasz organizm nie produkuje NNKT, dlatego też musimy je regularnie dostarczać z zewnątrz. NNKT charakteryzują się 
szczególnie korzystnym oddziaływaniem na skórę
dobrze się wchłania oraz 
ma zdolność eliminowania 
wolnych rodników.


Mój olejek mieści się w szklanej butelce wielkości 50 ml. Opakowanie nie jest zaopatrzone w jakikolwiek atomizer czy kroplomierz (a szkoda). Jest to produkt rafinowany, uzyskiwany w procesie tłoczenia na zimno. Olej ma żółtawą barwę, nie jest lepki czy klejący się. Zapachu nie wyczuwam.

Jako, że olejek do twarzy już mam, postanowiłam, że powyższy produkt wypróbuję do pielęgnacji włosów. Bardzo cenię sobie działanie takich naturalnych produktów, dlatego podeszłam do jego używania entuzjastycznie i właściwie - nie zawiodłam się.
Mimo, że mam włosy z tendencją do przetłuszczania, to stosuję tego typu produkty. Wyczytałam kiedyś na blogu którejś z Włosomaniaczek, że olej nie spowoduje wzmożenia problemu, ale musimy go umiejętnie dobrać. Aby cieszyć się pozytywnymi efektami olejowania w przypadku włosów tłustych / przetłuszczających się, pamiętajmy o wyborze rzadszych olejków, a pomijajmy te gęste i tłuste. Olejek bawełniany jest idealny, gdyż jego struktura jest raczej lekka, płynna i leista. Jeżeli nadal boicie się nakładania olejku na całe włosy, możecie rozpocząć aplikowanie w dowolnym miejscu, na przykład od ich połowy w dół.
Podczas aplikacji nie nadużywam ilości, uważam, że nie ma co przesadzać.

Po nałożeniu olejku na włosy, zakładam czepek (ja używam tego, który występuje przy maskach z Biovaxa) i owijam głowę ręcznikiem. Taki zabieg spowoduje lepsze efekty gdyż ciepło uaktywnia działanie kosmetyku. Trzymam go na włosach jak najdłużej, w zależności od wolnego czasu, staram się aby była to godzina minimum. Następnie zmywam szamponem dla dzieci Baby Dream i pozwalam włosom samodzielnie wyschnąć.

To, co obserwuję po użyciu olejku z nasion bawełny bardzo mi odpowiada. Włosy są nawilżone, mięciutkie i gładkie. Lekko się błyszczą, wyglądają zdrowiej. Stosuję go także na końcówki, aby zabezpieczyć je przed rozdwajaniem. Używam go za krótko, aby stwierdzić jak sobie na dłuższą metę radzi z łamliwością włosów, ale zamierzam jeszcze przez jakiś czas obserwować ten stan rzeczy.
Powyższy olej oczywiście można stosować również na twarz i ciało. Posiada wysoką zawartość nienasyconych kwasów tłuszczowych NNKT, dlatego powinien fajnie odżywiać skórę. Zdarzyło mi się dwa razy dodać kilka kropek tego olejku do mojego serum z tego posta: klik!, moja skóra bardzo lubi takie mieszanki i nie zareagowała negatywnie.
Olejek stosuję także do pielęgnacji paznokci. Dobrze zmiękcza skórki, nawilża je, ułatwia ich usuwanie.





Dostępność: mój olejek pochodzi ze sklepu ekologicznego
Nali: klik!
Cena: mamy do wyboru trzy pojemności: 30 ml/ 10 zł, 50 ml / 14 zł, 100 ml / 22 zł


Olej testuję dzięki uprzejmości firmy Nali.pl


Jakie są Wasze ulubione oleje?

czwartek, 14 listopada 2013

E-naturalne.pl: olejek do twarzy z koenzymem Q10 - cera trądzikowa (również tłusta, dojrzała, łojotokowa)

Czas na kolejny zestaw do samodzielnego przygotowania w domu. Ostatnio pokazywałam Wam jak krok po kroku przygotować krem, tym razem zapraszam na recenzję serum dla cery trądzikowej.


E-naturalne.pl, 
olejek do twarzy z koenzymem Q10 - cera trądzikowa

To zdjęcie przedstawia produkty już w odmierzonej ilości, które należy połączyć ze sobą. Z kolei poniższa fotka przedstawia gotowy produkt.




Opis producenta:


Olejek do twarzy z koenzymem Q10 to idealne rozwiązanie dla cery dojrzałej, tłustej, trądzikowej, łojotokowej oraz wymagającej regeneracji i walczącej z objawami starzenia się skóry. 
Stanowi bogactwo antyutleniaczy, wygładza, ujędrnia odżywia i nawilża skórę. Zastosowany kompleks z koenzymem Q10 zawiera skwalan przedłużający działanie witaminy E, a także źródło witamin, ceramidów oraz białka. Bardzo dobre rozwiązanie jako serum pod maski algowe, 
glinki i błota oraz idealny produkt do stosowania na noc lub w połączeniu 
z żelem z kwasem hialuronowym.



Skład: 
  • Kompleks z koenzymem Q10 (koenzym Q10, skwalan, witamina E)  – 1 g
  • Olej słonecznikowy – 6 g
  • Olej ze słodkich migdałów nierafinowany – 6 g
  • Olej z krokosza barwierskiego – 6 g
  • Isopropyl myristate - ECOCERT – 1 g
  • Caprylic/Capric Triglyceride ECOCERT – 4,5 g
  • Olejowy ekstrakt z rozmarynu – 0,5 g
  • Buteleczka na serum
  • Naklejka
  • Pipeta

Serum mieści się w szklanej buteleczce zawierającej dozownik w formie kroplomierza. Olejek jest żółtawy, ma lekką konsystencję. Termin ważności: 3 miesiące. Serum przechowujemy w zakresie temp. 15'C-25'C.  Pojemność: 25 g




Wykonanie produktu jest banalnie proste i nie wymaga tłumaczenia. Wszystkie otrzymane półprodukty wlewamy do buteleczki z ciemnego szkła, którą otrzymaliśmy w zestawie, następnie zamykamy ją i wstrząsamy aby połączyć ze sobą składniki. Ot, cała filozofia.

Serum jest koloru słomkowego, ma delikatną konsystencję, leistą, łatwo rozprowadzić ją na skórze. Jeżeli chodzi o zapach to wyczuwam świeży słonecznik, nic w tym z resztą dziwnego gdyż w składzie znajdziemy olej słonecznikowy. Serum stosuję tylko na noc, po uprzednim oczyszczeniu twarzy. Jako, że jest to serum olejowe, to tuż po aplikacji buzia nieco się świeci, a podczas dotyku jest wyczuwalny lekki film, mam jednak dobrą wiadomość: po chwili wszystko ładnie wsiąka w skórę.

Skład dobrany rewelacyjnie: lekkie olejki, odpowiednie dla cery trądzikowej, skwalan, witamina E, ekstrakt z rozmarynu, koenzym Q10. Przyznam jednak szczerze, że przy sporządzaniu mikstury pominęłam składnik "caprylic", jako, że jest to mieszanka kwasów otrzymywanych z oleju kokosowego. Olej kokosowy w moim przypadku tak - ale na włosy. Na buzię nie stosuję. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, może by w tej ilości mi nie zaszkodził, jednak chciałam pominąć wszystko, co mogłoby wyrządzić mi jakąkolwiek krzywdę. Jest to jednak produkt konserwujący, dlatego warto dodać coś, co wspomoże przedłużenie trwałości naszego kosmetyku.

Olejek sprawdza się na mojej twarzy bardzo dobrze. Przede wszystkim ma działanie nawilżające, wygładzające, odżywcze i zmiękczające. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że nie jest to działanie chwilowe, ten olejek na prawdę dobrze działa na cerę. Nie zapycha moich porów, nie spowodował pogorszenia stanu cery. Zawarte w nim składniki odpowiednio pielęgnują moją niesforną skórę, są bogate w witaminy typu: A, B2, D, a także nienasycone kwasy tłuszczowe, ceramidy, białko. To serum wspomaga także gojenie się stanów zapalnych. Dodatkowo mamy jeszcze kompleks Q10, który jest odpowiedzialny za opóźnianie efektów starzenia się skóry. 
Tak jak wspomniałam wcześniej, tego kosmetyku używam tylko na noc, średnio co 2-3 dni, obecnie na zmianę z kremem tej samej marki Anti Acne z azelogicyną (bez gliceryny). Zdarza się, że serum mieszam z kwasem hialuronowym.

Za cenę 25,90 zł otrzymujemy świetnej jakości produkt o dużej pojemności. Myślę, że warto poświęcić mu uwagę, gdyż naturalne produkty potrafią działać cuda, niejednokrotnie się o tym przekonałam.





Dostępność: e-naturalne.pl
Cena: 25,90 zł / 25 g




Macie swoje ulubione serum do twarzy?

środa, 13 listopada 2013

Oriflame: Feet Up, Advanced Cracked Heel Repair Foot Cream (Krem na pękające pięty)

Za kosmetykami Oriflame czy Avon bardzo sporadycznie się rozglądam, a to dlatego, że uważam, że mają zbyt wygórowane ceny i mało ciekawy skład. Jakościowo lepsze produkty znajduję w okolicznych drogeriach kilkakrotnie taniej. Zdarzają się jednak perełki i dzisiaj o jednej z nich.


Oriflame,
Feet Up, Advanced Cracked Heel Repair Foot Cream 



Opis producenta:

Regeneruje i przynosi ulgę popękanym piętom. Działa szybko i skutecznie, głęboko nawilżając i zmiękczając skórę dzięki zawartości mocznika, masła kakaowego i witaminy B. Wzbogacony kompleksem
 Intensive Care. 
Stosować dwa razy dziennie.
 Pierwsze efekty widoczne już po 7 dniach.

Krem koloru białego znajduje się w miękkiej, podłużnej tubce, która mieści 75 ml produktu. Konsystencja gęstwa, treściwa. Łatwa aplikacja. Delikatny zapach.




Krem dostałam od siostry jako dodatek do prezentu urodzinowego i przyznać muszę, że trochę zwlekałam z jego otwarciem. Po pierwsze wiele razy sparzyłam się na tej marce, po drugie akurat miałam otwarty inny tego typu produkt, po trzecie raczej sporadycznie sięgam po takie specyfiki (w sumie z lenistwa).

Jestem zadowolona z jego działania. Krem posiada w składzie mocznik w stężeniu 10% i nie znajduje się on na końcu czy w połowie składu jak to czasem bywa (jest tuż za wodą, druga pozycja). Sama aplikacja przebiega bezproblemowo. Produkt jest treściwy, gęsty, z łatwością rozsmarowuje się na stopach i szybko wchłania, nie pozostawia jakiejś śliskiej, nieprzyjemnej otoczki. Pozytywne działanie tego kremu odnotowałam szybko. Krem wygładza skórę, mocno nawilża, likwiduje suchość pięt, sprawia, że stopy są miękkie i zadbane. Fakt faktem moje stópki nie były w jakimś bardzo złym stanie i sama jestem ciekawa jak sprawdziłby się na bardzo wymagającej skórze. Jestem w stanie uwierzyć, że mógłby ją poratować.
Właśnie rzuciłam okiem na KWC i widzę, że Użytkowniczki Wizażu również wysoko oceniły ten produkt: 4,72/5 (16 opinii). Wydajność jest całkiem w porządku (ja używam go raz dziennie, po kąpieli).
Obecnej ceny nie znam, w internetowym katalogu go nie widzę. Siostra napisała mi, że dała za niego około 15 zł, ale konkretnej kwoty nie pamięta. Myślę, że w tej cenie krem jest jeszcze do przyjęcia, więcej bym pewnie za tego typu smarowidło nie dała, tylko szukałabym zamiennika. ;-)






Dostępność: Oriflame
Cena: ok. 15 zł / 75 ml




Używacie kremów do stóp? Jakich marek?

czwartek, 7 listopada 2013

Deba BioVital: Volume Shampoo (szampon zwiększający objętość włosów)

Dzisiaj o produkcie, którego nie polubiłam. Mowa o szamponie do włosów firmy DeBa. Kosmetyki tej marki ostatnimi czasy można było (nie wiem czy jeszcze są?) nabyć w Biedronce w atrakcyjnej cenie, wiele z nas skusiło się na różnego rodzaju produkty, aby móc wyrobić sobie zdanie na temat tych nowości. W chwili obecnej cieszę się, że zdecydowałam się tylko na jedną sztukę tego specyfiku, chociaż - kto wie - może na inną serię moje włosy zareagowałyby lepiej.


DeBa BioVital
Volume Shampoo





Opis produktu:

BioVital - szampon zwiększający objętość
Specjalna formuła szamponu DeBa Bio Vital zwiększa objętość włosów
 i 
umożliwia łatwą stylizację. Delikatna pianka łagodnie zmywa zabrudzenia. Organiczne ekstrakty z szałwii i babassu pobudzają proces ograniczania wydawania nadmiaru sebum
Bez sylikonów
Do włosów normalnych i przetłuszczających się.


Szampon mieści się w podłużnej butelce, dozownik w formie "klika". Etykieta na butelce jest trwała, nie zniszczyła się stojąc w kabinie prysznicowej. Data przydatności: 12 miesięcy od dnia otwarcia. Zapach wyczuwalny, konsystencja półpłynna. Opakowanie 400 ml 




Wybaczcie tę brudną buteleczkę, fotkę robiłam po wyciągnięciu szamponu spod prysznica, nie przetarłam opakowania.




Moje grube i gęste włosy nie polubiły tego produktu, przez co i ja sięgałam po niego dość niechętnie. Po zużyciu ponad połowy, oddałam go siostrze dlatego czas na recenzję, która nie będzie opiewała w zachwyty. 
Szampon mieści się w wygodnej butelce, wydobywamy odpowiednią ilość płynu dzięki łatwemu w użyciu dozownikowi. Szata graficzna wygląda dość oryginalnie na tle innych marek i jest przyjemna dla oka.
Konsystencja szamponu jest półpłynna, koloru przeźroczystego. Zapach przypomina mi coś, jednak nie mogę cały czas skojarzyć co dokładnie, nie jestem fanką tego aromatu, ale też nie drażni mnie na tyle, abym nie mogła z tego powodu sięgać po szampon. Produkt zawiera SLS, a mimo to, pieni się bardzo słabo. Na opakowaniu jest napisane aby masować głowę do utworzenia obitej piany - mi nie udało się takiej stworzyć. Zmycie produktu z włosów jest bezproblemowe.
Moje włosy po użyciu tego produktu bez odżywki są trudne do rozczesania, nie zauważyłam wspomnianego nawilżenia, nie są też wygładzone tak jakbym sobie tego życzyła (ale szorstkie też nie są). Fakt faktem, że nie potrzebuję jakiegoś zjawiskowego zwiększenia objętości mojej fryzury, gdyż na brak włosów nie narzekam, ale objętości szampon nie nadał ani moim gęstym włosom, ani siostry - rzadkim. Wspomniane ekstrakty z szałwii i babassu znajdują się dopiero w połowie składu (plus za to, że skład jest w przeciwieństwie do wielu drogeryjnych myjadeł - krótki).
Szampon nie przypadł mi do gustu, nie będę próbowała w najbliższym czasie z innymi produktami pielęgnacyjnymi włosów tej marki, może skuszę się dopiero za jakiś czas na drugie podejście. Krem do rąk DeBa był miłym zaskoczeniem, jednak szampon się u mnie nie sprawdził. 
Na plus przemawia cena i pojemność. Wydajność określiłabym na przeciętną.


Dostępność: Internet, Biedronka
Cena: w Biedronce 4.99 zł / 400 ml


Mam już nowy szampon, "następcę" DeBy, mianowicie jest to Syoss do włosów blond. Hula teraz w wielu sklepach w promocji około 9 zł / 500 ml, więc zdecydowałam się wypróbować jego działanie. Pamiętam, że kiedy marka Syoss pojawiła się w Rossmannie, moja siostra kupiła kilka ich produktów pielęgnacyjnych, jednak nie była z nich zadowolona. Zobaczymy czy szampon sprawdzi się u mnie, mam jeszcze chrapkę na odżywkę... :-) Z powodzeniem używam ich farby do włosów, więc na razie jestem dobrej myśli. Dzisiaj wieczorem pierwsze podejście.






Jak Wasze wrażenia po użyciu produktów włosowych marki DeBa? Jesteście zadowolone czy tak jak ja - nie przypadły Wam do gustu? A szampony Syoss'a? Znacie?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...