wtorek, 29 listopada 2011

Essence: Longlasting eye pencil i Kajal pencil

Kredek z Essence chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. :-) Pisałam o nich tutaj klik! klik! i tutaj klik! klik!.
Od powstania tych notek minęło trochę czasu, mimo to dzisiaj nadal stwierdzam, że to moje kredkowe faworyty, używam ich na co dzień, bardzo je lubię. :-)

Dzisiaj przychodzę z kolejnymi swatchami, odcień szmaragdowy - easy going, a także szary - behind the scences pierwsza pochodzi z 'kolekcji' Longlasting, a druga z Kajal pencil.



Kredki świetnie trzymają się na skórze, mają przepiękne kolory, są intensywne i super trwałe!! :-)
Dostępne w Drogerii Natura w cenie 6,99 sztuka. Po więcej informacji odsyłam do moich notek do których linki podałam na samej górze tego posta. :-)

Aby łatwiej było zorientować się w kolorach, dodaję moje poprzednie swatche. :-)




A Wy? Jakiej firmy kredek używacie? :-)

sobota, 26 listopada 2011

Wibo: Extreme Lashes Volume Mascara

Moje poszukiwania idealnego tuszu zakończyły się dawno temu, w momencie kiedy pierwszy raz użyłam maskary Max Factor 2000 calorie. Według mnie to właśnie Max Factor ma najlepsze tusze do rzęs, używam ich naprzemiennie, lubię testować ich nowości.
Dzisiaj o tuszu Wibo, o którym krąży w internecie pogłoska, że to taki tańszy odpowiednik powyższej maskary MF.

Wibo: 
Extreme Lashes Volume Mascara


Od producenta:

Ekstremalnie nabudowane rzęsy, ekspresowe pogrubienie i wydłużenie!
Extreme lashes volume mascara zapewnia super trwałość przez cały dzień.
Idealnie stylizuje rzęsy, nie sklejając ich. 

Dostępna w atrakcyjnym, różowym opakowaniu. Innowacyjna masa powodująca łatwą i widoczną aplikację już przy pierwszym użyciu.



Tusz zamknięty jest w różowym opakowaniu o pojemności 8ml. Kolor produktu czarny.


Tusz spełnia swoje zadanie, pogrubia i wydłuża rzęsy, nadając im kolor głębokiej czerni. Tusz jest trwały, nie osypuje się ani nie rozmazuje. Jest wyrazisty, już po pierwszym użyciu uzyskujemy efekt doskonale podkreślonych rzęs. Nie uczula. Aplikacja jest łatwa, ze zmywaniem nie ma problemu.
Minus jaki dostrzegam jest taki, że na szczoteczkę nabiera się jednorazowo zbyt dużo produktu - przynajmniej na początku stosowania, ale i na to są sposoby. ;-)
Szkoda, że nie jest wodoodporny. 
Koszt maskary jest niewielki, opakowanie kosztuje ok. 9 zł, myślę, że ten produkt jest na prawdę godny wypróbowania. Niewielkie pieniądze, a efekt jaki uzyskujemy jest porównywalny z świetnymi tuszami droższych marek.


Bez tuszu:



Z tuszem (jedna warstwa):




Dostępność: Rossmann
Cena: ok. 9 zł / 8 ml


Znacie ten tusz? Jakie jest Wasze zdanie na jego temat? Lubicie efekt mocno podkreślonych rzęs?

środa, 23 listopada 2011

30 LISTOPADA 2011 Dzień darmowej dostawy w Polsce

Słyszałyście o tej akcji? :-)


30 listopada 2011 roku wszystkie sklepy z  listy znajdującej się na stronie klik! zaoferują Klientom darmową dostawę zamówień (niezależnie od ich wartości, sposobu płatności czy metody wysyłki). W akcji Dzień Darmowej Dostawy bierze udział 1571 sklepów!! :-)

Ja na pewno skorzystam z okazji zaoszczędzenia kilku złotówek, tym bardziej, że lada moment okres świąteczny, czas pomyśleć nad prezentami! :-)

sobota, 12 listopada 2011

Avon: Care, Krem do rąk i paznokci z gliceryną i witaminą E

Kosmetyki katalogowe z Avon czy Oriflame rzadko goszczą w mojej kosmetyczce z uwagi na to, że  uważam - nie są warte swojej ceny. Dobrej jakości, a nawet tańsze produkty znajduję z powodzeniem stacjonarnie w sklepie - chociażby w Rossmannie.


Dzisiaj o kremie z Avon, z serii Care - Glycerine Hand & Nail Cream.






Od producenta

Krem do rąk, zapewnia intenswyne nawilżanie. Zawiera ekstrakty roślinne, i witaminę E. Witamina E w widoczny sposób dodaje skórze witalności i pięknego wyglądu, a naturalne olejki roślinne pomagają na długo zatrzymać wilgoć niezbędną do prawidłowego funkcjonowania zdrowej skóry dłoni.

Skład: Aqua, Glyceryn Stearate, Glycerin, Cetyl Alcohol, Paraffinum Liquidum, Dimethicone, Surcrose Cocoate, Benzyl Alcohol, Hydrogenated Soybean Oil, Sasamum Indicum Oil, Disodium Edta, Methylparaben, Parfum, Tocopheryl Acetate, Bha.





Krem znajduje się w dużym jak na tego typu kosmetyk opakowaniu 125 ml. Zwykła, podłużna, schludna tubka, z zakrętką. Krem lubi zmieniać szatę graficzną np. na święta miał czerwono-złote opakowanie, mimo, że skład kremu i działanie miał ten sam. Ma przyjemny, pudrowy zapach, dość gęstą konsystencję. 







Szczerze mówiąc jestem pozytywnie zaskoczona jakością tego produktu. Krem dobrze nawilża przesuszoną skórę rąk, łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Zapach w niczym nie przeszkadza, jest pudrowy, nie utrzymuje się długo - co dla mnie w tego typu kosmetykach jest plusem. 

Regeneruje skórę, pozostawiając ją gładką w dotyku. Skóra nie jest przesuszona, lubię używać tego kremu zaraz po kąpieli. Nie kupię tego produktu po raz kolejny, bo szukam ideału, ale mimo to mogę go polecić, niska cena w stosunku do pojemności, a także to, że produkt jest wydajny - z pewnością zachęca. 


Minusy:
- przy nałożeniu grubszej warstwy, krem roluje się
- nie zauważyłam aby jakkolwiek wpłynął na moje paznokcie
- dostępność (konsultantki, Allegro)
 

Cena: 5,90 zł za 125 ml




Używałyście tego kremu? Jakie są Wasze opinie na jego temat? Macie swój ulubiony krem do rąk?

czwartek, 10 listopada 2011

Wyniki konkursu z Crafterie

Przyszedł czas na wyniki konkursu. :-) Zwyciężczynię wybrała Pani Irena, której przy okazji dziękuję za propozycję zorganizowania zabawy. :-)
Aby nie przedłużać nagrodę w postaci wybranego przez siebie mydełka lub balsamu do ciała i rąk marki Crafterie otrzymuje...


! Julia Natalia !



Gratuluję wygranej, czekam na mejla z danymi do wysyłki, a także napisz proszę którą nagrodę wybierasz i jaki interesuje Cię zapach. Na kontakt czekam do 18.11.2011 (wg regulaminu). 
Brak kontaktu skutkuje wyborem kolejnej osoby.

Serdecznie gratuluję! :-)

wtorek, 8 listopada 2011

Pixie Cosmetics: Complexion Perfector Foundation (Podkład mineralny)

Jakieś dwa lata temu kiedy to moje kolejne poszukiwania idealnego podkładu nie przyniosły rezultatu przypadkiem znalazłam na Wizażu wątek o minerałach. Wątek choć był nowy bardzo szybko się rozrastał, przybywało Dziewczyn, które były nimi zainteresowane i tak wspólnie - próbowałyśmy znaleźć najlepsze.

Zaraz po zamówieniu swoich pierwszych minerałów porzuciłam podkłady płynne, choć przyznam, początkowo proszki mnie nie zachwyciły - więcej z nimi zachodu aniżeli ze zwykłym podkładem (choć teraz mając już wprawę w ogóle tak nie uważam :-) ). Teraz wiem, że zmiana tego kosmetyku przyniosła wiele dobrego dla mojej cery.

Długi wstęp więc przejdę do konkretów. W paczuszce od Pixie, poza pudrem rozświetlającym, pisałam o nim tutaj, znalazłam również próbki nowego podkładu -
Complexion Perfector Foundation.





Otrzymałam 6 próbek, w różnych kolorach. Użytkowniczki minerałów wiedzą, że taka niepozorna próbka starcza na kilka razy, można więc solidnie przetestować kosmetyk, minerały bowiem są bardzo wydajne.


Obietnice producenta:
Podkład mający tylko naturalne, przyjazne skórze składniki. Lekki w odczuciu, zapewnia solidne krycie. Nie przesusza cery. Podkład ten polecany jest do suchej, normalnej, mieszanej oraz trądzikowej cery. Receptura dodatkowo została wzbogacona w turmalin, aminokwasy sojowe, wosk z jaśminu, estry jojoba oraz skwalan dla jeszcze większego komfortu skóry.


Skład: Skład: Mica, Titanium Dioxide (CI 77891), Silica, Sodium Stearyl Fumarate, Boron Nitride, Tourmaline, Soy Amino Acids, Jasminum Officinale Flower Wax, Jojoba Esters, Zea Mays Starch, Hydrogenated Lecithin, Hydrogenated Meadowfoam Seed Oil, Magnesium Myristate, Squalane. May contain: Iron Oxides (CI 77491, CI 77492, CI 77499), Ultramarines (CI 77007), Chromium Oxide Greens (CI 77288).


Próbki otrzymałam w woreczkach strunowych, każda o pojemności 1 ml. Kolory które otrzymałam zostały dobrane przez Panią Sylwię po wcześniejszym określeniu mojego koloru skóry:
- Shaylee 1 i 2
- Cameo 1
- Blossom 1
- Titania 2
- Faylinn 1

wielki plus za to, że Pani Sylwia, przed zakupem chętnie odpowiada na mejle dotyczące doboru koloru podkładu - wystarczy przesłać zdjęcie kawałka twarzy. Nie musimy kupować w ciemno (tym bardziej, że w ofercie Pixie znajduje się aż UWAGA!  84 odcienie!) :-)


Aplikacja podkładu jest łatwa, używam do tego pędzla typu FLAT TOP. Kolory jasne, idealne dla mojej cery, pośród tych które otrzymałam znalazłam już dwóch swoich faworytów: Bloosom, a także Cameo. :-)
Mam cerę z licznymi przebarwieniami dlatego potrzebuję dobrego krycia, i muszę przyznać, że krycie Pixie zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie! :-)  Uważam, że ta nowa formuła Pixie jest na prawdę bardzo dobra, warta przetestowania.

Plusy: 
+ nie zapycha!
+ nie uczula
+ dobre krycie
+ naturalny skład
+ łatwe w użyciu
+ ładnie stapia się z cerą
+ matowe wykończenie
+ mnóstwo odcieni
+ nie ściera się
+ brak efektu maski
+ polski produkt
+ wydajność
+ naturalny look
+ podkład do zakupienia w różnych gramaturach

Minusy:
- dla niektórych może być to cena za 7g płacimy 86 zł, jednak z mojego doświadczenia wiem, że 7g podkładu mineralnego wystarczy mi na średnio 6-7 mc, dodatkowo kupuję kosmetyk o naturalnym składzie który nie szkodzi mojej cerze dlatego myślę, że koszt 86 zł wcale nie jest taki wygórowany. Tym bardziej, że kosmetyk otrzymujemy w pięknym opakowaniu z lusterkiem (zdjęcie na początku notki).
- dostępność


Teraz swatche.




Podkłady dostępne są w następujących gramaturach:

7g  cena: 86 zł
3,5g   cena: 35zł
próbka 1ml    cena: 4,20zł

Kosmetyki Pixie, a także pędzle dostępne są na Allegro, o tutaj: klik!
Strona internetowa Pixie, tutaj: klik!


Używałyście kosmetyków Pixie? Jakie wrażenia? :-)

Dziękuję Pani Sylwii, właścicielce firmy Pixie za możliwość przetestowania kosmetyków, jednocześnie informuję, że fakt iż otrzymałam te produkty za darmo nie wpłynął na ocenę kosmetyku.  






____
PS. Niebawem ogłoszenie wyników konkursu Crafterie. ;-)

czwartek, 3 listopada 2011

Przypominajka

Przypominam, że tylko do tego poniedziałku 7.11.2011 trwa konkurs organizowany przeze mnie wraz z Crafterie, w którym do wygrania kosmetyk, który same sobie wybierzecie! :-)
Szczegóły tutaj: klik!



Na zgłoszenia czekam tylko pod notką z informacją o konkursie. :-)
Zapraszam do zabawy!

środa, 2 listopada 2011

Lush, Dark Angels (Pasta peelingująca do twarzy)

Znacie kosmetyki Lush? :-)
Ta firma jest producentem wyłącznie naturalnych kosmetyków. :-)

Filozofia firmy opiera się na prostych zasadach: kosmetyki produkowane są ze świeżych owoców i warzyw (w ofercie są również produkty dla wegan), naturalnych olejków i minimalnych ilości bezpiecznych syntetyków, z absolutnym wykluczeniem składników pochodzenia zwierzęcego czy domniemanie testowanych na zwierzętach. Produkty Lush są "testowane na ludziach". Kosmetyki są wytwarzane ręcznie, nie pakowane (ochrona środowiska), w większości pozbawione konserwantów (trzeba je przechowywać w lodówce).

(źródło: http://wizaz.pl/kosmetyki/producent.php?prod=533)


  
Jakiś czas temu w zamówieniu zbiorowym kupiłam sobie pastę peelingującą Dark Angels.
Pełne opakowanie wygląda tak:





Obietnice producenta:
Czarny peeling zawierający węgiel drzewny który absorbuje sebum, odżywczy olej z awokado który zmiękcza skórę, nawilżającą glicerynę, czarny cukier, głęboko oczyszczające błoto marokańskie Rhasshoul, wygładzające olejki z drzewa różanego i sandałowego.
Polecany dla skóry tłustej.


Peeling koloru czarnego, wyglądem przypomina węgiel. Opakowanie to zakręcane pudełeczko. Peeling ma fajny, intensywny zapach. Produkt jest mega wydajny. Dostępny obecnie w dwóch pojemnościach 3,5oz lub 8,8oz.

Z racji tego, że nie posiadam oryginalnego pudełka, peeling przechowuję w plastikowym opakowaniu.
To co zostało z mojej części peelingu wygląda tak:






Jeden z najlepszych jakie dotychczas stosowałam. :-)
Peeling świetnie ściera skórę, która po jego użyciu staje się idealnie gładka, czuję, że jest na prawdę czysta. Jest ostry dlatego nie jest polecany osobom z wrażliwą cerą i z naczynkami. Dzięki zawartości oleju z awokado rozmiękcza skórę co powoduje dokładne usunięcie naskórka. 
Peeling świetnie oczyszcza pory (jestem pod wrażeniem!), a także matuje skórę. Delikatnie nawilża
Mimo, że to ostry peeling mnie nie uczulił ani nie podrażnił, mam cerę mieszaną.
Kosmetyk jest bardzo wydajny, niewielka grudka wystarcza na całą twarz. Peeling należy połączyć z niewielką ilością wody. Zmywanie - nie ma z tym dużych problemów, kosmetyk jest czarny, więc dokładnie widać miejsca gdzie jeszcze został i należy go usunąć.


Jeśli chodzi o opakowanie i działanie - do niczego nie mogę się przyczepić, ten kosmetyk jest idealny! :-)

Jeśli miałabym doszukiwać się minusów to są takie:
- produkt niedostępny w PL
- krótki termin przydatności (3 miesiące) co przy tak dużej wydajności sprawia, że peeling ciężko zużyć
(ja kupiłam Dark Angels na spółkę w zbiorowym zamówieniu. :-) )
- przy zmywaniu, można niechcący ubrudzić łazienkę.


Peeling do zakupienia na stronie Lush lub Allegro.
Za pojemność 3,5oz zapłacimy obecnie 10,95$, a za 8,8oz 26,95$..


Tyle. Bardzo polubiłam ten peeling. :-) Używałam też szamponów i odżywek w kostce (polecam!), a w kolejce do testów czeka kostka myjąca do twarzy Fresh Farmacy Face Cleanser. 

Używałyście peelingu Dark Angels? Miałyście styczność z firmą Lush? Jakie są Wasze ulubione produkty tej marki?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...